08.Zbliżenie

Minęło kilka dni. Gdy zamykałem kawiarnię, wpadł Nam. Wpuściłem go do środka, zaś z piętra zeszli Hoony oraz Mino, którzy wybierali się na randkę.
- Witaj, Tae. - przywitałem się.
- Cześć, Jin Woo. Miło Cię widzieć. Wybacz, że tak bez zapowiedzi, ale mój braciszek prosił, abym podrzucił mu trochę rzeczy. - wyjaśnił doktorek.
- Rozumiem. Cóż, Seung Hoon wspominał, że u nas zostaje. Ma stąd bliżej na uczelnię i pomaga mi w kawiarni. - rzekłem cicho.
- Bracie, ja i Mino-hyung wychodzimy. Wrócimy przed północą. - odezwał się Lee.
Przytaknąłem czupryną, po czym życzyłem im miłej randki. Po chwili ruszyłem z Tae Hyun'em do mieszkania, a on zapytał.
- A my kiedy będziemy mieli drugą randkę?
- Umm, może w sobotę? Wspominałeś, że możemy coś razem ugotować u Ciebie. - zaproponowałem.
- Dobrze. W sobotę mam nocną zmianę, ale kolację możemy razem zjeść. Jadąc do szpitala, odwiozę Cię do domu. - dodał, natomiast ja zgodziłem się.

Całą rozmowę usłyszał student muzyki, który szedł do pokoju przyjaciela. Zatrzymał się przed drzwiami, oparł o nie czoło, biorąc głęboki oddech, by nie wybuchnąć.

Dotarłem z lekarzem na piętro. Przy wejściu do sypialni mojego braciszka zauważyłem Yoon'a. Skierował na nas swoje patrzałki.
- Yoonie, mam dla Ciebie rzeczy, o które prosiłeś. - zaczął Tae.
- Dziękuję, bracie. - wymruczał Kang, biorąc torbę.
- Chętnie bym z wami został, ale muszę uciekać. Rano trzeba wstać. W sprawie naszej randki, napiszę do Ciebie, Jin Woo. - powiedział Nam, musnął mój policzek, po czym wyszedł.
„Rzuciłem" okiem na Seung Yoon'a. Chciał wejść do kwatery, lecz chwyciłem jego ramię, pytając.
- Masz ochotę na ciasto czekoladowe?
Skinął głową, wrzucił torbę do pokoju i zszedł ze mną do kawiarni. Zamknąłem „Lovely Sky", a potem przeszliśmy na tyły. Wyciągnąłem z lodówki ostatni kawałek słodkości, którą tak lubił, by zaraz mu ją podać. Usiadł na taborecie, zaś ja oparłem się o szafkę, patrząc jak wcina ciasto. Jego buzia w tym momencie sprawiała, że byłem szczęśliwy. Bardzo.
- Mmm, pycha. Uwielbiam to ciasto. To się nie zmieni. - wyznał, zerkając na mnie.
Odwróciłem wzrok, zmieszany. Moje serce zabiło mocniej, dostałem też dreszczy. Wewnątrz prosiłem, żeby przestał tak się gapić, bo nie wiedziałem ile zniosę?
Wtem Yoonie znalazł się tuż przede mną. Wyprostowałem się, przełknąłem ślinę, rozchylając wargi.
- Zjadłem ciasto. Pozwól, że umyję talerzyk oraz widelczyk. - odezwał się.
Przesunąłem się kawałek, dopuszczając go zlewozmywaka.

Kiedy umył naczynia, wróciliśmy do mieszkania. Wziąłem ciepły prysznic i opuściłem łazienkę w piżamie. Przyjaciel Hoon'a siedział na kanapie, brzdąkając na swojej gitarze. To w jaki sposób dotykał tych strun, spowodowało, że chce, by mnie tak dotykał.
Nasze oczy spotkały się. Skrzyżowałem łapki na klatce, nie widząc co ze sobą zrobić?
- Hyung, siadaj koło mnie. - rzekł, klepiąc miejsce obok siebie, więc uczyniłem to. Odstawił instrument, oparł się wygodnie, gapiąc się w sufit. Poczułem, że obejmuje mnie ramieniem i dociska do swojego boku. Podniosłem na niego ślepka. Ujął w palce mój podbródek , by zaraz przyssać się do mnie. Sapnąłem słodko.
Ułożyliśmy się na sofie, całując się oraz tuląc. Wsunąłem dłoń pod jego t-shirt, badając ciało. Pachniał cudownie, był ciepły. Zapragnąłem go bardzo mocno i otarłem się o niego, jak znalazł się miedzy moimi udami. Od razu na to zareagował.
Wylądowałem na brzuchu, zsunął moją piżamę, piszcząc mnie, po czym wziął delikatnie. Z każdym jego ruchem, drżałem z przyjemności.

Gdy skończyliśmy, zasłoniłem ręką oczy. Nic miałem odwagi spojrzeć w jego oczy. Poczułem, że układa na moim ciele głowę, łapiąc oddech. Drugą dłoń wsunąłem w jego czuprynę. Wydał z siebie cichy pomruk.
- Yoonie, to był jedyny raz. Więcej do tego nie dojdzie. - wyszeptałem.
- Hyung, nie denerwuj mnie. Sam mnie zapragnąłeś, a teraz mówisz takie rzeczy. - warknął, podnosząc się. Zerknąłem na niego, mówiąc.
- Randkuje z Twoim bratem. Tak nie wypada. Nie mogę umawiać się z Tae i jednocześnie sypiać z Tobą.
- To przestań umawiać się z nim i chodź ze mną na randkę. Nie jestem już takim gówniarzem, za jakiego mnie masz, hyung.
- Nie mogę, Seung Yoon. Wystarczy, że Twój brat woli chłopaków. Masz być zwykłym studentem randkującym z dziewczynami, a potem masz założyć rodzinę. Zastanawiałeś się, co powiedzieli by Twoi rodzice, jakbyś mnie im przedstawił, jako swojego chłopaka? - zapytałem, unosząc się na łokciach.
- Mam gdzieś ich zdanie. Liczą się moje uczucia oraz to, czy jestem szczęśliwy. A jestem i to bardzo będąc tuż obok Ciebie, hyung. - obstawał przy swoim.
Pokręciłem głową i powiedziałem coś, co i mnie okropnie zabolało.
- Nie dam Ci szczęścia, bo Cię nie kocham, Yoon.
Nagle wyraz twarzy studenta muzyki złagodniał, stał się smutny, pełen cierpienia, jakby miał się rozpłakać. Wstał, po czym bez słowa wszedł do sypialni mojego brata.
- Przepraszam... przepraszam, Yoonie. - wyszeptałem pod nosem, ocierając łzy.





Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top