03.Nieświadome Zmiany

Gdy studenci przenieśli wszystkie rzeczy, wysłałem ich na zakupy. Na dobrą godzinę przed 18:00 wróciłem do mieszkania, zostawiając kawiarnię pod opieką pracownika. Chciałem zająć się kolacją.
- Hyung, pomóc Ci? – usłyszałem głos mojego braciszka.
- Nie. Zajmij się nauką, Ty też, Yoonie. – powiedziałem z uśmiechem.
- Ja nie muszę, hyung. Chętnie Ci pomogę. – wyjaśnił przyszły muzyk.
- To szykujcie posiłek, a ja uciekam do pokoju. – oznajmił Hoony, znikając zaraz w swojej sypialni. Zerknąłem na Kang'a, pytając.
- Jesteś pewny, że chcesz mi pomóc?
- Tak. Może się czegoś od Ciebie nauczę, hyung. – odpowiedział przyjaciel mojego braciszka.
Przytaknąłem czupryną, podałem mu nóż, deskę oraz warzywa, zaś ja umyłem mięso, przyprawiłem je, zająłem się również krewetkami.
Co jakiś czas zerkałem na Yoon'a. Miał na sobie jeansy w kolorze granatu, do tego nieco za dużą koszulę. Były one teraz w modzie. Zauważyłem też, że przefarbował włosy. Cóż, minęło kilka lat. Nie jest już dzieckiem, tylko mężczyzną.
Wtedy w mojej głowie pojawiło się wspomnienie z dnia, gdy tak gapiliśmy się na siebie.
- Yoonie kiedy Ty tak wyrosłeś? Byłeś takim dzieciakiem. – zacząłem, wstawiając ryż.
- Nie tylko ja wyrosłem, Hoony też, hyung. – stwierdził.
- On dla mnie zawsze będzie dzieckiem, Yoonie. To mój braciszek. – dodałem z uśmiechem.
- Więc kogo teraz we mnie widzisz? – zapytał, opierając się o blat. Popatrzyłem na niego, wyznając.
- Jesteś mężczyzną. W sumie zawsze dojrzale wyglądałeś, Yoonie.
Ponownie chciałem wrócić do krojenia, ale Seung Yoon stanął obok mnie, mówiąc.
- Cieszę się. Ty w ogóle się nie zmieniłeś. Nadal wyglądasz jak licealista, bardzo młodo... pięknie, hyung.
Rozchyliłem wargi, patrząc w jego ślepia. Były czarujące. Mogłem się w nich rozpłynąć, tak jak tamtego dnia. Jednak tym razem zapragnąłem czegoś więcej, zupełnie się tego nie spodziewając. Chciałem, by mnie objął i przytulił do siebie. Uświadomiłem sobie, że brakuje mi bliskości drugiego ciała. Byłem tak skupiony na kawiarni, że nie miałem czasu na znalezienie połówki. Westchnąłem cicho, wracając do krojenia.
- Dziękuję za komplement. To miłe z Twojej strony. – odezwałem się cicho.
- Nie wiem, czy miłe, ale szczere. Zapewne masz sporo adoratorów, co hyung? – ciągnął Yoon.
- Możliwe, nie wiem, Yoonie. Nie miałem czasu na spotkania z innymi. Byłem skupiony na pracy, na rozwijaniu umiejętności... - wyszeptałem, skupiając się na mięsie.
- Zachwycasz wszystkich, Jin Woo-hyung. – palnął, również wracając do swoich czynności. „Rzuciłem" okiem na jego plecy , czując się nieco dziwnie wewnątrz.

Przygotowałem kolację z pomocą studenta muzyki. Przed 18:00 Seung Hoon pomógł nam nakryć do stołu. Potem zjawili się Song oraz Nam. Mieli ze sobą butelkę wina.
- Yoon miał rację. Jin Woo masz najlepsze ciasto czekoladowe jakie jadłem. – zaczął lekarz.
- Dziękuję, miło mi to słyszeć. Uwierz mi, Tae Hyun dopracowanie receptury było niezłym wyzwaniem. – wyjaśniłem z uśmiechem.
- Ale warto było. To moje ulubione ciasto. – rzekł Kang z zachwytem.
- To prawda. Zawsze jak wiem, że ma wpaść Yoonie z moim bratem, to trzymam dla niego kawałek. – potwierdziłem.
- To dlatego, że wkładasz tyle miłości w ten wypiek. – wyskoczył Yoon.
„Miłości? Nigdy tak o tym nie myślałem. To możliwe. W końcu robię, to co kocham". – pomyślałem.
- Wypieki, wypiekami, ale gotujesz również dobrze. Mmm, ale się najadłem, Jinu. – wtrącił Min Ho.
- Mój brat wspaniale gotuje, piecze, tworzy desery. – skomplementował mnie Hoon.
- Przestańcie. Dokończmy jedzenie i zejdę do kawiarni po coś dobrego. – dodałem.

Kiedy Hoony, Mino i Tae zmywali, ja oraz Yoonie zeszliśmy do kawiarni, w której było ciemno. Z lenistwa nie zapaliłem światła, tylko ruszyłem do małej kuchenki na zapleczu.
- Hyung, uważaj. Jest ciemno. – odezwał się przyjaciel mojego braciszka, a ja się potknąłem.
W ostatniej chwili Seung Yoon złapał mnie w swoje objęcia. Otoczył mnie ramionami w pasie, więc odruchowo oparłem dłonie o jego klatkę piersiową.
- Mówiłem, uważaj. – mruknął, jak zacisnąłem palce na jego ubraniu. Znów to dziwne uczucie, przez które moje serce mocniej zabiło.
- Przepraszam i dziękuję, Yoonie. – wyszeptałem, podnosząc oczy na wysokość jego twarzy, choć było ciemno.
- Najważniejsze, że nic Ci nie jest, hyung. – stwierdził, wypuszczając mnie.
Wziąłem oddech i przeszliśmy do kuchenki. Zgarnąłem kilka deserów oraz najważniejsze. Kawałek czekoladowego ciasta dla muzyka.
- Hyung, zauważyłem, że sporo deserów sprzedajesz. – powiedział Yoon.
- To prawda. Ostatnio myślałem o zatrudnieniu kolejnego pracownika. – rzekłem.
Gdy podszedł, podstawiłem przed jego buzię talerz z jego ulubioną przekąską. Uniósł brwi, uśmiechnął się, po czym skierował na mnie swojego patrzałki. Odwzajemniłem ten gest, nadal z szybko bijącym sercem.
- Hyung, jesteś kochany. – wyskoczył, na co się zawstydziłem.
- Nie mów tak. Po prostu wiem, jak bardzo je lubisz. Nie potrafiłem sprzedać tego kawałka, wiedząc, że jesteś. – wytłumaczyłem, chcąc wyciągnąć ku niemu dłoń, by go pogłaskać. Zatrzymałem się, uznając, że nie wypada. Nie był już w liceum.
- Wybacz. Nie jesteś już małym chłopcem, nie powianiem tak robić. – wymruczałem, a on wziął talerz, odstawił go i zbliżył się do mnie, pytając.
- A ja mogę to zrobić, skoro dla Ciebie stało się krępujące?
Nie wiedziałem, co odpowiedzieć? Jedyne, co uczyniłem to przytaknięcie czupryną. Po chwili Kang Seung Yoon pogłaskał mnie po głowie i przesunął rękę na mój policzek. Pomiział go kciukiem, wpatrując się we mnie. Rozchyliłem usta, nie odrywając od niego wzroku. Powoli przysunęliśmy się do siebie. Przyjaciel mojego braciszka nachylił się do mnie, unosząc mój podbródek. Już myślałem, że mnie pocałuje, lecz odskoczyliśmy od siebie, słysząc głos Seung Hoon'a.
- Bracie! Yoonie!
Wszedł do kuchenki, patrząc na nas.
- Co tak długo? Mamy wszystko pomyte. Przenieśliśmy się do salonu. – miauknął, robiąc minę.
- Rozgadaliśmy się, braciszku. Już idziemy. – skłamałem po części.
- Właśnie widzę. Raczej Yoonie chciał szamać ciasto na osobności. – dodał student zarządzania i wróciliśmy na piętro.

To spontaniczne spotkanie zakończyło się dużą ilością alkoholu. Mój braciszek podniósł się, lecz zachwiał. Mino odruchowo poderwał się, by go podtrzymać. Obaj popatrzyli na siebie.
- Seung Hoon, odprowadzę Cię do pokoju. – zaproponował prawnik, prowadząc go do sypialni.
- Tae, zostań. Przygotuję Ci pościel. – wyjęczałem, ledwo siedząc. Niestety, nie mogłem wstać. Wypiłem za dużo, ale Nam się zgodził.
- O rany.. nie wstanę. Yoonie, w holu jest dodatkowa pościel. Przynieś. – zwróciłem się do przyjaciela mojego brata. Bez słowa wstał z podłogi, kierując się do holu, natomiast mnie zrobiło się tak do spania.

Gdy Kang wrócił do salonu, zastał swojego brata gapiącego się na Jinu. „Strzelił" minę, warcząc pod nosem.
- Masz, bracie. Zaniosę Jin Woo-hyunga do pokoju.
- Też mogę to zrobić. – szepnął doktorek.
Yoon zignorował słowa mężczyzny. Podszedł do właściciela „Lovely Sky", wziął go na ręce, po czym przeniósł do sypialni. Przymknął drzwi nogą oraz położył Kim'a na łóżku. Brat Hoony'ego nieświadomie złapał studenta, tuląc go siebie. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top