01.Marzenie
Kiedy pochodzi się z dobrej, zamożnej rodziny, nie można mieć własnych marzeń, ambicji. Rodzice tuż po narodzinach z góry planują życie własnych dzieci. Po rozpoczęciu nauki w szkole, stałem się najlepszym uczniem. Tego wymagał mój ojciec. Odkąd pamiętam, zawsze starałem się spełnić jego oczekiwania, by mu się przypodobać. Z czasem jednak pojąłem, że warto mieć własne zdanie.
Będąc w liceum poznałem Song'a Min Ho. On również był z bogatej rodziny, lecz jego rodzice nie wymagali tyle od niego, co mój ojciec ode mnie. Pokazał mi, że mogę wybrać własną drogę, że mam wiele możliwości. W końcu zacząłem myśleć o sobie. Stwierdziłem, że nie muszę studiować, że mogę iść od razu do pracy. Pragnąłem otworzyć urokliwą kawiarnię, gdzie klienci mogli by odpocząć, porozmawiać, napić się dobrej kawy, herbaty, odprężyć przy książce, rozmowie.
Pod koniec ostatniego roku w szkole średniej odważyłem się porozmawiać z rodzicami. Pamiętam, że gdy wyznałem im, że nie idę na studia, tata się wściekł. Bardzo mocno się pokłóciliśmy. Miałem wrażenie, że za moment mnie „rozniesie". Chwycił mnie za nadgarstek i krzyknął.
- Idziesz na studia!
Wyrwałem się, podnosząc głos.
- Nie! Seung Hoon niech idzie! Nie chcę studiować! Chcę prowadzić kawiarnię! Mam własne marzenia, które chcę spełnić!
Tata popatrzył na mnie. Mama obejmowała mojego, młodszego brata, mocno zmartwiona.
- Dobrze... ale jeśli Ci się nie uda, nie masz prawa powrotu do domu. – rzekł ojciec i opuścił salon.
Zrobiłem kurs z biznesu, zacząłem się uczyć wszystkich receptur kaw, herbat. Podjąłem się prób pieczenia ciasta, robienia deserów, a także gotowania. Okazało się, że mam do tego ogromny talent.
Po 4 latach wreszcie mogłem spełnić marzenie. Rodzice pomogli mi, choć tata nadal obstawał przy swoim. Nie pojawił się na otwarciu, ale mogłem liczyć na mamę oraz Min Ho.
(...)
Pierwszego dnia przyszło dużo osób, zwłaszcza kobiet i dziewczyn. Miałem tyle pracy, że nie zwracałem uwagi na to co się dzieje w koło. Wtem wpadłem na ucznia liceum, na którym wylądował sok. Zamarłem, klienci, matka oraz mój przyjaciel również.
- Przepraszam Cię. – odezwałem się.
- Yoonie! – zawołał mój braciszek, podchodząc do nas. Uniósł brwi, przyglądając się, i mnie, i jemu.
- Bracie, co się stało? – zapytał Hoony.
- Niezdara ze mnie. Znacie się? – odpowiedziałem.
- Umm, tak. To mój kolega z klasy. Miał czas, więc zaproponowałem mu przyjście na otwarcie Twojej kawiarni, bracie. – wyjaśnił Seung Hoon.
- Ładnie go powitałem. Jeszcze raz przepraszam. Kim Jin Woo, brat Seung Hoon'a. – przedstawiłem się, wyciągając dłoń ku przyjacielowi braciszka.
- Nic się nie stało. Kang Seung Yoon. Miło mi. – powiedział, patrząc na mnie.
Jak na ucznia liceum, wyglądał bardzo dojrzale, bardziej niż ja. Miał w sobie coś czarującego.
- Chodźcie. Dostaniecie pysznego soku. Mino wam przygotuje. – dodałem, obdarowując uczniów uśmiechem, po czym wróciłem do pracy.
Do końca liceum Hoon i Yoon pomagali mi w kawiarni, lecz tylko w piątki oraz soboty. Obaj mieli skupić się na nauce, no ale dzięki bratu zyskałem przyjaciela.
W pewną sobotę, tuż przed otwarciem dostałem telefon od Seung Hoon'a. Rozchorował się i nie mógł przyjść, lecz zapewnił mnie, że jego kumpel się zjawi. Kiedy się rozłączyłem, usłyszałem głos chłopaka.
- Dzień dobry, hyung.
Odwróciłem się twarzą do Kang'a, witając go z delikatnym uśmiechem na twarzy.
- Witaj, Yoonie.
Otworzyłem kawiarnię, po czym weszliśmy do środka. Ogarnęliśmy wszystko. Zajrzałem także na piętro, które było w trakcie remontu. Uznałem, że dziś zostanę dłużej i pomaluję chociaż hol.
- Yoonie.. – zacząłem.
- Tak, hyung? – rzekł.
- Wiesz, że nie musisz tutaj przychodzić. W końcu Ci nie płacę. – oznajmiłem.
- Tak wiem, ale lubię Hoony'ego oraz Ciebie. I nie potrzebuję kasy. Jestem bogaty. No i mam słabość do Twojego, czekoladowego ciasta. – wyznał, jak wracaliśmy na parter.
- Dostaniesz kawałek. Właśnie chcę je zrobić, Yoonie.
Wysłałem licealistę po świeże owoce, a sam zabrałem się za wyczyszczenie ekspresu.
Po powrocie Seung Yoon'a, skaleczyłem się w palce. Syknąłem, robiąc minę.
- Hyung, wszystko dobrze? – zapytał, podbiegając do mnie.
- To nic takiego. Małe skaleczenie. – odpowiedziałem, a on chwycił moją rękę, pociągnął za sobą i odkręcił kran, by zaraz wsunąć zranioną łapkę pod chłodną wodę. Stanął za mną, dość blisko. Ładnie pachniał, więc zerknąłem na niego. Mogłem mu się przyjrzeć, bardzo dokładnie. Yoon nie był nie wiadomo jak przystojny, ale miał w sobie coś, co mnie przyciągało, aż rozchyliłem wargi.
Po chwili skierował na mnie swoje patrzałki. Zaczęliśmy wgapiać się w siebie. Byłem jak zaczarowany. Ocknąłem się na dźwięk alarmu w piekarniku. Zakłopotany, odmieniony, odsunąłem się. Zatamowałem krwawienie i wyciągnąłem ciasto.
(...)
Minęło kilka miesięcy. Niestety, mój braciszek oraz jego przyjaciel musieli całkowicie skupić się na nauce i egzaminach. Postanowiłem, że zatrudnię pracownika, tym bardziej, że mieszkałem na miejscu, a także mogłem sobie na to pozwolić.
Min Ho również był zajęty. Miał na głowie studia prawnicze, które kończył. Staż pracy w kancelarii zabierał mu dużo czas, więc rzadko się widywaliśmy.
Kiedy Hoony oraz Yoonie kończyli szkołę średnią, wyrwałem się na rozdanie świadectw. Nie mogłem tego sobie odpuścić. Dawno ich nie widziałem. Kontaktowaliśmy się jedynie przez telefon.
Wbiegłem na teren szkoły, z której wyłonili się uczniowie. Widząc moich absolwentów liceum, uniosłem brwi. Przez te miesiące obaj wyrośli, spoważnieli. Przywitaliśmy się.
- Witajcie chłopcy. Gratuluję ukończenia licem. Jestem dumny. O rany, ale wyrośliście przez te miesiące. Obaj jesteście wyżsi ode mnie. – miauknąłem słodko, tuląc brata.
Wtedy poczułem na sobie wzrok Kang'a. „Rzuciłem" na niego okiem. Przyglądał mi się. Robił to otwarcie. To był znak, że się zmienił.
- Bracie, Tobie bycie niższym pasuje. – stwierdził Seung Hoon.
Uśmiechnąłem się i usłyszałem mój dzwoniący telefon. To był mój przyjaciel. Odebrałem.
- Cześć... Przed liceum... Umm, mam jeszcze trochę czasu... Dobrze. Jestem za. ....zapytam. – odsunąłem smartfona od ucha, pytając chłopaków.
- Mino pyta, czy zjecie z nami?
Popatrzyli po sobie, na mnie i zgodzili się. Przekazałem wiadomość Song'owi, a kilkanaście minut potem byliśmy w drodze do restauracji.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top