24 Zmartwiony Ojciec
Rozdział dwa razy dłuższy niż zwykle więc hej jestem z siebie zadowolona :D
I paczcie na tytuł hehe Czyżby Tony zmartwił się o nasze Bubu?
Teraz jednak już nie przedłużam, oto rozdział <3
Tony westchnął przeciągle po raz kolejny drąc się na Friday, kiedy ta nie podawała położenia Petera.
Zdążył zbudzić już chyba całą wieżę swoimi krzykami więc teraz nie tylko on szukał chłopca.
Szukał go bowiem teraz każdy kto z Avengersów go znał.
Nikt jednak nie natrafił na choćby ślad zaginionego chłopca co flustrowało Tonego niezmiernie.
Wiadomości dźwięczały mu w tle monotonnie, a sam mężczyzna słabo ich słuchał.
Zaczął dopiero wsłuchiwać się w ich treść dopiero po wypowiedzianym z przerażeniem przez prezenterkę zdaniu:
-Wideo z żądaniem okupu obiega internet, nie ma wątpliwości że osoba na nim to nasz bohater z sąsiedztwa... Czy to oznacza, że porwali nam Spidermana?
Uniusł na moment wzrok wpatrując się w ekran i wyświetlony teraz na nim film.
Pomieszczenie było ciemne i przypominało trochę więzienną cele.
Na środku stało krzesło do którego przywiązany siedział Spiderman.
Miał opuszczona głowę a z boku jego stroju, gdzie materiał był niebieski Tony dostrzegł czerwona plamę - najprawdopodobniej krew.
Wszystko nagle zamilkło jakby ktoś wcisnął pauzę słuchając składanki z ulubioną muzyką.
Pauzę która mogła trwać równie dobrze sekundę, a nawet minutę.
Przerwał ja dopiero huk otwieranych drzwi.
Tony spojrzał momentalnie w ich kierunku nadal nie przetwarzając jednak do końca informacji z wiadomości.
Pewna siebie postawa, ciemna karnacja i czarna przepaska na lewym oku sprawiły, że zmarszcył nieznacznie brwi.
Nick Fury kroczył wprost w jego stronę mierząc go prawym okiem twardym spojrzeniem.
W rękach ściskał jakiś zwitek kartek, a z kieszeni spodni wystawał mu długopis.
Podszedł do biurka Starka i rzucił mu bezceremonialnie papieru na stół.
-Miecie znaleźć Spidermana - rzucił stanowczo -To jego akta, załatwcie to najszybciej jak się da.
W Tonym aż się zawrzało.
-Robię teraz coś ważniejszego Nick - warknął odpychając od siebie akta.
Fury spojrzał na niego wściekle.
-Niby co? Szukasz jakiegoś dzieciaka który nie ma żadnej wartości! Po co ja się pytam. PO CO?
-Bo to mój syn! - wstał z krzesła uderzając dodatkowo ręką w blat biurka.
Dwa twarde spojrzenia skrzyżowały się na moment gotowe by rozwalić siebie na wzajem.
A potem westchnienie, należące do obu mężczyzn. Ciche i ledwo słyszalne w powracającym rytmie miasta.
Nick spojrzał na niego.
-Do jutra macie wiedzieć o Spidermanowi więcej - odparł pewnie - I nie ma ale.
Po czym wyszedł.
Pozostawiając rozżalonego do świata ojca, samego. Ojca który nie wiedział gdzie jest jego syn. Zmartwionego ojca.
A jak wiemy zmartwieni o swoje dzieci ojcowie są gotów zrobić wszystko by ich pociechy były bezpieczne.
Dosłownie wszystko i Nick miał się jeszcze o tym przekonać.
Dum dum dum
Porwali nam Peterka hehe
Nie po raz pierwszy i nie ostatni...
Co w ogóle sądzicie o rozdziale Podoba wam się czy raczej nie za bardzo?
Mam nadzieję że nie jest tak źle.
Miłego wieczorku,
LitteAilaEvans
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top