1 Milczenie

Milczenie było czynnością obronną którą Peter Parker miał w zwyczaju używać kiedy się bał.

A bał się bardzo często. W szkole, w parku, w sklepie, na ulicy, a nawet na stażu czy w domu.

W każdym z tych miejsc bowiem kryło się coś przerażającego. Czy to prześladowca, ogromny pies wyprowadzany tam na spacer, pędzące niebezpiecznie auto, wściekły kierownik czy przerażający opiekun.

A to wszystko skumulowane w jednym dniu sprawiało że Peter ciągle chodził jak na szpilkach. Zaniepokojony każdym szelestem i przerażony każdym spojrzeniem.

Więc aby uchronić się od pytań czy rozmów które wywoływały ogromne dreszcze Peter milczał.

Czasem kiwał głową, owszem a czasem zdążało mu się powiedzieć na głos kilka słów ale szybko powracał do swojej wypracowanej tarczy.

Tarczy milczenia która koniec końców po miesiącach pełnych strachu zaczynała działać.

Niewiele osób się do niego odzywało. Niewiele nawet na niego spoglądało.

A Peter się z tego cieszył.

Bo to był jedyny sposób by nie bał się aż tak bardzo kiedy pajęczy dreszczyk drgał praktycznie przy każdej rozmowie czy wymianie spojrzeń.

Z kim kolwiek, kiedy kolwiek, z jakich kolwiek powodów.

A Peter nie zrozumiał swojego przerażenia.

Ono po prostu było i nastolatek nie miał na to wpływu.

Ale na co on zwykły śmiertelnik miał tak naprawdę wpływ?

O jezu ale mi się ten rozdział podoba shshshshshshshshhshshs

Dawno tak mi się moje ff nie podobało ( moja samoocena level up hehe)

A wam jak się podoba?

Mam nadzieję że jest spoko.

To tyle na razie.

Miłego wieczoru,
LitteAilaEvans

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top