Rozdział Drugi

W którym busik pełen imigrantów, jedzie dalej przez kraj ogarnięty wojną. Bohaterowie są także świadkami  partyjki w Gwinta. Postanowiony zostaje także cel podróży i postoju na starej nekropolii 😝

Podróż w towarzystwie Zoltana, Persivala Shutenbacha i reszty kompanii była miłym doświadczeniem acz kolwiek zbyt głośnym i męczącym. Odbywali długie rozmowy na różne tematy. Jaskier otwarcie mówił o wszystkim , Milva odnosiła się do nich z podobnym zaufaniem. Biały Wilk zaś trzymał wszystkich na dystans. Jak się okazało kobiety jadące z Zoltanem i jego kompanią były zbiegami z zaatakowanej przez siły Nilfagrdu wsi.
"Nastały ciężkie czasy" pomyślał detektyw, przyglądając się grze w Gwinta. Starannie wykonane karty co raz wyrzucane były w towarzystwie głośnych i niecenzuralnych krzyków.
- I co kur*a!? Kto jest miszczem? - wrzeszczał Zoltan
- Hej, nie mówi się miszczem... Tylko mistrzem.
- Wygrałem! Co ty się wypowiadasz Jaskier?
- Prowesorem poezji na uniwersytecie.
- Acha to zawracam honor, Persival dorzuć do ognia!
Od dwuch godzin siedzieli na polanie w okół ogniska.
- Dobra Geralt- Zoltan odwrócił się do detektywa.- to jak robimy?
- Co robimy?
- No do kąd dalej jedziemy?
- Proponowałbym w stronę Dirilingen.- wtrącił się Persival.
- Nu i dobry pomysł.
I tak o to rószyli do Dirilingen.

...

- Geralt ktoś cały czas za nami jedzie.- powiedziała następnego dnia Milva.
- Tak? A jak wygląda?
- Czarny. Cały ubrany na czarno.
- Cóż- Biały Wilk zacisnął zęby.
- To chyba mój stary znajomy z Thaned.
- Mówicie o tym Nilfgardczyku którego zmasakrowałeś Geralt?
Jaskier z tylniego siedzenia wystawił głowę.
- Tak o nim.- detektyw był ostro poirytowany.
- To on miał porwać Ciri.- na samą myśl ż się zagotował.
- Eeee... Przyjacwele! Dojerzdzamy. Geralt dzie stajemy?
- Dobrze było by na tej starej nekropolii.
- Powaliło cię?
- Nie, tam możemy obawiać się jedynie wściekłych psów a nie ludzi.
"A ludzie są o niebo gorsi od jakich kolwiek potworów" pomyślał Biały Wilk.
Poprzedniego dnia widzieli wielkie drzewo.

Drzewo obwieszone trupami.

...

Ciąg dalszy nastąpi!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top