#2
~nić porozumienia~
Kiedy pierwsza stylizacja, jak i fryzura wraz z odpowiednim makijażem były już gotowe, zaprowadziłaś Jacksona na białe tło, oświetlone przez trzy ogromne lampy. Miałaś już pewną koncepcję dotyczącą całej sesji i nie sądziłaś, że piosenkarz będzie próbował wprowadzić coś od siebie. Byłaś przekonana, że Michael, tak jak większość gwiazd, z którymi współpracowałaś, podda się twojej woli i, niczym manekin, będzie posłusznie wykonywał Twoje polecenia.
- Świetnie, a teraz pochyl się lekko. - Błyskawicznie przeszłaś z nim na "ty" i nie zauważyłaś, by gwiazdor miał coś przeciwko temu. - Teraz zrobimy ujęcie z boku... Broda wyżej!
- A może zrobiłbym obrót i wtedy... - zaczął nieśmiało, lecz mimo wszystko czuć było w jego głosie, że jest pewny swoich słów.
Spojrzałaś na niego i zaczęłaś w milczeniu się mu przyglądać, jakby zbita z tropu. Pierwszy raz pracowałaś z osobą, która była tak zdeterminowana i gotowa wnieść coś od siebie do waszej, bądź co bądź, wspólnej pracy.
- Dobra, umówmy się tak, że będziesz przyjmował takie pozy, jakie tylko przyjdą ci na myśl i później coś z tego wybierzemy - odparłaś, gdy w końcu wróciłaś na ziemię.
Michael uśmiechnął się szeroko, po czym wrócił do pracy. Nie było chwili, w której zatrzymałby się w jednej pozycji na dłużej niż błysk lampy w aparacie. Ciężko było ci się do tego przyznać przed samą sobą, ale na prawdę dobrze ci się z nim pracowało i, mimo wcześniejszych uprzedzeń, im dłużej z nim przebywałaś, tym bardziej przekonywałaś się do jego osoby. Poza tym... On był tak cholernie fotogeniczny. Na każdym zdjęciu wyglądał zjawiskowo, do tego stopnia, że nie potrafiłaś oderwać od niego wzroku. Karciłaś się za to w myślach.
Pracę nad zdjęciami skończyliście późnym wieczorem. Pokazałaś Michaelowi efekt końcowy i pozwoliłaś wybrać najlepsze ujęcia. Jak się okazało, nie było to takie proste.
- To mi się podoba - przyznałaś wskazując jedną z wielu fotografii rozłożonych na stole.
- Sam nie wiem... Myślę, że nie wyszedłem na nim najlepiej.
Przewróciłaś oczami. Im dłużej wybieraliście odpowiednie zdjęcia, tym bardziej miałaś ochotę wziąć pierwsze lepsze, nie dając Michaelowi możliwości wyboru. W końcu, po wielu trudach zdecydowaliście się na pięć fotografii, które waszym zdaniem (no dobra, głównie Twoim) były najodpowiedniejsze.
- Mogę cię o coś spytać? - odezwał się po chwili Mike, wyrywając cię z chwili zadumy.
- Jasne - odparłaś, niemal natychmiast przytomniejąc.
- Ty mnie nie lubisz?
- Co? - Jego pytanie zbiło Cię s tropu, nie spodziewałaś się, że mógł zauważyć Twoją początkową niechęć do jego osoby.
- Po prostu, wydaje mi się, że... Na początku naszej znajomości, kiedy Ci się przedstawiłem, zaczęliśmy współpracę... Sprawiałaś wrażenie niezadowolonej z tego, że musisz ze mną obcować.
- Musiałam zostać dłużej w pracy... - zaczęłaś, lecz szybko zmieniłaś zdanie co do informacji, które chciałaś mu przekazać. - Wydaje mi się, że zbyt pochopnie cię oceniłam. Wiesz, jesteś światowej sławy gwiazdą odnosząca sukces... Współpracowałam już z wieloma osobami twojego pokroju, wszystkie okazały się być zadufanymi w sobie gnojkami. Sądziłam, że z tobą będzie tak samo, ale...
- Ale?
- Zaskoczyłeś mnie, pozytywnie. - Uśmiechnęłaś się lekko z nadzieją, że mężczyzna nie odbierze twoich słów jako zbyt wylewne. Nie chciałaś dać po sobie poznać, że wywarł na Tobie ogromne wrażenie i chętnie spędziłabyś z nim więcej czasu.
- To miłe. - Mike odwzajemnił uśmiech. - Czyli nie jestem w twoich oczach zadufanym w sobie gnojkiem?
- Nie. - Zaśmiałaś się, po czym zamilkłaś na chwilę, wahając się, czy powinnaś powiedzieć to, co od początku sesji siedziało ci w głowie. - Jesteś bardzo fotogeniczny i na prawdę... Świetnie mi się z tobą pracowało.
- Dziękuję. - Oblał się rumieńcem. - A ty robisz na prawdę wspniałe zdjęcia, masz do tego talent.
- Jakoś nie potrafiłeś wybrać choćby jednego z tych moich niby dzieł. - Zauważyłaś, krzyżując ręce na piersi i unosząc przy tym jedną brew.
- Nie z twojej winy. Zdjęcia są piękne, ale...
- Ale?
- Byłyby idealne, gdyby mnie na nich nie było...
- Co masz na myśli?
- Nic... Przepraszam... - Potarł speszony kark. - Nie powinienem zawracać ci sobą głowy. Na pewno jesteś zmęczona po całym dniu pracy.
Zmierzyłaś go podejrzliwym spojrzeniem i westchnęłaś cicho.
- Masz jutro wywiad z Jane, prawda? - Niespodziewanie zmieniłaś temat, przytaknął. - W takim razie, do jutra. Być może się spotkamy.
Mike uśmiechnął się szeroko na te słowa, a wtedy ty wyszłaś z pomieszczenia, zostawiając go samego na środku pokoju.
~Od autorki~
Jak widzicie, Kochani, akcja powoli nabiera tempa 😉 Mam nadzieję, że reakcja się Wam podoba, czekam na opinię 😘 I przy okazji: Wesołych i spokojnych Świąt Wielkanocnych 🐰💗
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top