#1

~pierwsze spotkanie~

Miałaś ciężki dzień w pracy i jedyne, o czym marzyłaś to gorąca kąpiel, herbatka i cieplutki kocyk. Niestety, jak się okazało, Twój szef miał dla Ciebie inne plany. Od wielu lat pracowałaś jako fotograf dla magazynu People - jednego z najbardziej wpływowych pisemek w całych Stanach Zjednoczonych, jeśli i nie na świecie. Bardzo lubiłaś swoją pracę, nie mniej jednak kooperacja z niektórymi "gwiazdeczkami" działała Ci na nerwy. Czy na prawdę wszyscy ludzie show businessu muszą być aż tak zepsuci? Nie ma choćby jednej znanej osoby, która by nie zadzierała nosa, nie kaprysiła i nie krytykowała Twojej pracy na każdym kroku? Kiedy zbierałaś się do wyjścia z budynku, w którym wciąż trwała sesja zdjęciowa jednego z początkujących aktorów, dobiegło Cię głośne wołanie szefa.

- [T/I] poczekaj!

Odwróciłaś się w stronę, skąd usłyszałaś znajomy głos i ujrzałaś pędzącego w Twoją stronę mężczyznę.

- Coś się stało? - spytałaś, gdy szef stanął przed Tobą.

- Mogłabyś zostać jeszcze trochę w pracy? - Co?! On chyba żartuje! Nie ma mowy, byś poświęciła choćby minutę ze swojego wolnego czasu!

- A o co chodzi? - Ostatecznie spytałaś spokojnie, mimo że w głowie kłębiły Ci się wszelkie możliwe przekleństwa. Jednakże, za bardzo zależało Ci na tej pracy i pozycji, którą przez tyle lat udało Ci się wyrobić, by któreś z nich wypłynęło na wierzch.

- Za pięć minut będzie u nas gwiazda, światowej sławy!

- I co w związku z tym?

- Ostatnimi czasy zrobiło się wokół niego głośno. Potrzebna jest sesja, która będzie dodatkiem do wywiadu, który przeprowadzi z nim Jane...

- I na prawdę jestem w tej kwestii niezbędna?

- Zdjęciami miał zająć się Chris, ale dzwonił przed chwilą, że musi odebrać swoją córkę z przedszkola...

- Szefie, ja wszystko rozumiem, ale czy nie mógłbyś zlecić tego zadania komuś innemu? Skończyłam już pracę, mam plany na resztę dnia... - O ile planem można nazwać wieczór pod kocykiem, z gorącą herbatą i ulubioną książką.

- Otóż nie! - Szef objął Cię lekko ramieniem i poprowadził na drugi koniec studia. - Każdy jest czymś zajęty, a to sprawa niecierpiąca zwłoki. Tak wielkiej gwieździe nie wypada odmówić... Proszę, [T/I] jesteś moją ostatnią nadzieją.

Westchnęłaś cicho, nie odzywając się przez dłuższą chwilę. Nie uśmiechało Ci się zostawać dłużej w pracy, ale z drugiej strony chciałaś zapunktować u szefa. Być może doceniłby Twoje starania i w końcu dostałabyś awans?

- W porządku - powiedziałaś w końcu, z nutką niechęci.

- Na prawdę?! To cudownie! - Mężczyzna niespodziewanie uścisnął Cię, przez co drgnęłaś lekko. Nie spodziewałaś się po tym mężczyźnie aż takich przejawów człowieczeństwa.

- Nie ma sprawy... - Uśmiechnęłaś się. - A co to za gwiazda, którą mam fotografować?

- Dowiesz się w swoim czasie - odparł tajemniczo i w tym momencie drzwi się otworzyły, a Twoim oczom ukazał się mężczyzna, który nieśmiało wszedł do pomieszczenia, w którym się znajdowaliście.

Towarzyszył mu jeden z Twoich współpracowników i nieznany Ci człowiek ubrany na czarno, podejrzewałaś, że jest ochroniarzem gwiazdy, na której widok na moment wbiło Cię w ziemię. Przed Tobą stał mężczyzna średniego wzrostu, ubrany we flanelową czerwoną koszulę i ciemne spodnie. Na nogi miał nasunięte czarne mokasyny, które kontrastowały z białymi skarpetkami. Twój wzrok powędrował na jego głowę okrytą bujnymi, ciemnymi lokami ukrytymi pod fedorą, tego samego koloru co włosy. Wasze spojrzenia na moment się spotkały, a wtedy Ty poczułaś przyjemne ciepło rozchodzące się po całym Twoim ciele. Miał takie piękne, czekoladowe oczy... Potrząsnęłaś gwałtownie głową, chcąc otrząsnąć się z faktu, że przed Tobą stał Król Popu, Michael Jackson we własnej osobie.

- Panie Jackson, to [T/I], jedna z naszych najlepszych pracownic - przedstawił Cię Twój szef. - To ona zajmie się Pańskimi zdjęciami i mam nadzieję, że będzie to owocna współpraca.

Gwiazdor uśmiechnął się szeroko w Twoją stronę, a wtedy Ty niepewnie podałaś mu swoją dłoń, którą ten szarmancko cmoknął.

- Michael Jackson, miło mi - przedstawił się, zagłębiając się w Twoich oczach.

- Tia - wymruczałaś pod nosem. - Nie mamy zbyt dużo czasu, więc lepiej zajmijmy się pracą.

Nie byłaś przekonana co do Waszej współpracy i nie zamierzałaś udawać, że jest inaczej. Nie mniej jednak, zdecydowałaś się zaprowadzić Jacksona do garderoby, w której mógł na spokojnie przygotować się do sesji zdjęciowej i pozostawiłaś go pod okiem specjalistów.

~Od autorki~
Kochani, na polskim Wattpadzie nie widziałam jeszcze reakcji z Michaelem, więc pomyślałam, że fajnie by było spróbować takowe napisać. Rozdziały będą krótkimi historiami, które będą się ze sobą wiązać, tworząc zwartą akcję. Zobaczymy, co z tego wyjdzie 😉 Mam nadzieję, że reakcje Wam się spodobają 💗

[T/I] - Twoje Imię

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top