23. REAL LIFE
Czekam pod Pałacem Kultury na Patryka już jakieś ponad dwadzieścia minut. Miałam pisać do dziewczyn, że pierdolę go i idę sobie stąd. Ostatni raz rozejrzałam się po okolicy w poszukiwaniu chłopaka i dostrzegłam go jakieś dziesięć metrów od siebie.
- No hej Skarbie. - chłopak usiadł obok i objął mnie ramieniem. - O czym chciałaś pogadać?
- Weź Ty się nie zapędzaj może, co? - oburzyłam się i strąciłam jego rękę. - Posłuchaj. O co ci chodzi z tymi komentarzami? Chcesz zaruchać? Sorry, nie da rady.
- Ej, ej. Malutka. Nie bądź tak sceptycznie nastawiona.
- Weź ty mnie człowieku nie wkurwiaj takimi gadkami.
- Oj malutka. Jeszcze mi się uda.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top