75|75
Cross
Jesteśmy już tak blisko... Tak blisko końca... Czy początku? Sam nie wiem... To wszystko jest tak bardzo pogmatwane... Chciałbym cofnąć się do dnia, gdy Epic mnie zostawił... Dokończyłbym to co zacząłem i nigdy nie spotkałbym Nightmare'a...
- O czym tak myślisz krzyżyku? - spojrzałem na Dust'a. W tych chwilach tylko on rozmawia ze mną jak wcześniej... Jak kumpel do kumpla...
- O moich błędach... - westchnąłem.
- Nie powinieneś. Lepiej pomyśl o czymś miłym. Na przykład o czekoladzie. Wiem, że ją kochasz - zaśmiałem się cicho. Prawda... Uwielbiam czekoladę... A najbardziej mleko czekoladowe... mmmm.... wypiłbym takie... - Od razu twoja mina jest weselsza. I o to chodzi! - dobrze, że choć jeden z nas nadal ma taki duży optymizm...
- Dzięki... - skręciłem w lewo i dalej szedłem prowadząc resztę.
- Daleko jeszcze? - potrząsnąłem głową na pytanie, któregoś z chłopaków.
- To tu... - stanąłem i się schyliłem. Złapałem za ukrytą w trawię klamkę i otworzyłem klapę - Na dole jest tunel, który prowadzi do zbrojowni, gdzie zapewne będą ochroniarze... - westchnąłem.
- Proponuję, by Nightmare i Error zajęli się strażnikami... - spojrzeliśmy na Geno.
- Dlaczego my? - Error westchnął.
- D-Dlatego, że możecie zrobić to najszybciej i najciszej... - powiedział Dream.
- Obojętne mi to... Wchodzimy... - Nightmare zszedł po schodach, zaraz po nim Dust, ja i pozostali.
- Taki tu syf jak w pokoju Goth'a... - i zaczęliśmy wędrówkę po kanałach...
Error
Żałuje, że to nie mnie porwali... Mógłbym się wtedy teleportować i ich zniszczyć. Tak po prostu. Ale do teleportacji potrzebna jest wiedza o danym miejscu. Prościej mówiąc. Muszę wiedzieć gdzie się przenieść, zobaczyć najpierw to miejsce, a najlepiej tam być.
- Ciemno tu... - warknął Horror i jak na zawołanie w dłoniach Dream'a pojawiło się światełko rozświetlające nam drogę - Dzięki..? -
- Proszę bardzo - nawet bez patrzenia na niego wiem, że się uśmiechnął.
- Długo będziemy tędy iść? - spojrzałem na Geno. Nie podoba mi się to, że i on został w to wciągnięty... Ale wiem, że nie dałbym rady go przekonać do zostania w bazie...
- Jeszcze chwila... - dlaczego wydaje mi się, że ktoś za mną podąża..? Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że to ja idę ostatni...
Bill
Spojrzałem na wytwór mojej wspaniałości.
- Mamy gości... - spojrzałem na nowo przybyłych - Jak ich ugościmy szefie? - spojrzałem na złoże czarnego dymu, czy czymkolwiek on jest.
- Tak, by ich nie uszkodzić. Ostatniego prawie zabiłeś, przez co jego dusza osłabła - brzmiał na wkurzonego.
- Ale dzieciak też ma silną duszę! - muszę się jakoś bronić...
- Dzieciak to dzieciak. Jest słaby tak czy siak - niedocenione dziecko.
- Ale... -
- ZAMKNIJ SIĘ JUŻ - aż podskoczyłem - Masz ich wszystkich złapać, a jeśli ci się nie uda... - pomimo, że nikt obok mnie nie stał poczułem się otoczony... - Użyję twojej duszy - ...
- Tak szefie... - znowu spojrzałem na moją pseudo kamerę. Jest niezawodna. Nikt nie umie jej namierzyć! Dzięki niej widzę tego całego Error'a. Tak poza tym ma idiotyczne imię... moje brzmi super. Bill. Wspaniały i niepokonany Bill. Mam zajebiste imię.
Error
Te uczucie jest coraz bardziej denerwujące... Odwróciłem się i za pomocą linek złapałem latający za mną przedmiot. Natychmiast go zniszczyłem, a nieprzyjemne uczucie ciągłej obserwacji ustało...
- Coś się stało Error? - koledzy spojrzeli na mnie.
- Nie... Nic - oni serio nic nie czuli..?
Bill
... . . . . .. . . .. . . .. . .. . . .. . . .. .
Cofam to co mówiłem o moich pseudo kamerach. Jednak są wykrywalne...
- Interesujące... - uśmiechnąłem się - Szefie? Co wie szef o Error'ze? -
- Tym dupku? Zbyt mało, ale mamy kogoś kto wie o nim znacznie więcej... - pomimo, że go nie widzę czuję jego obrzydliwy i straszny uśmiech.
- Jeden z więźniów? - spytałem podnosząc się z miejsca.
- Lepiej - hm? - Nasz nowy rekrut - i w tej chwili do pokoju wszedł pełen optymizmu szkielet.
- Trochę ciemno tu macie drodzy koledzy - zaśmiał się, a ja nie mogę uwierzyć, że to właśnie on przede mną stoi...
***
Przepraszam,
ale dzisiaj chyba będzie tylko ten
rozdział, bo zajmowałam
się innymi rzeczami
i też nie chciało mi się pisać ^^'
Ale moją największą motywacją do
tej książki zostaje to, że przecież
niedługo koniec!
Ps. ***** wattpad! Nie wiem ile razy
już próbuję opublikować ten rozdział.
Czy on wyszedł aż tak źle, że nie ma prawa
do publikacji? XDDDD
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top