44|44
Cross
Wszyscy spotkaliśmy się w salonie. No dobra... Prawie wszyscy... Horror'a i Dust'a jeszcze nie było, tak samo jak Blueberry'ego...
─ Zaczynajmy twoją przemowę dzieciaku ─ Error zwrócił się do małego szkieleta otulonego kocem. Muszę to przyznać... Jest ten dzieciak jest bardzo uroczy...
─ Co dostanę z tego, że wam powiem? ─ uśmiechnął się przebiegle i rozłożył na kanapie.
─ Gwarancje, że cie nie zabije gnojku... ─ zimne spojrzenia chłopaków zaatakowały Errora na co on nie zwracał uwagi.
─ Gdybyś mnie zabił miałbyś przesrane wujku ─ młody teleportował się na sam środek pokoju ─ A nawet jeśli spróbujesz mnie skrzywdzić ja wtedy ucieknę. Mama by mnie zabiła gdyby coś mi się stało... ─ westchnął uśmiechając się.
─ Goth prosimy... Blue to nasz przyjaciel... Byłeś prawdopodobnie ostatnią osobą, która się z nim widziała... ─ Dream i Lust wyglądali na zmartwionych.
─ Powiem wszystko, ale pozwolicie mi tutaj zostać przez jakiś czas. I chce, by wujek Error się mną opiekował ─ Nightmare się zaśmiał, a wraz z nim Killer i Ink.
─ Error od jutra zostajesz niańką ─ mój chłopak spojrzał na mnie uśmiechając się.
─ CO?! Ty sobie chyba kpisz! ─ warknął.
─ Nie. Naszym chwilowym obowiązkiem jest dbanie o tych idiotów, więc jeśli dzieciak stawia swoje warunki podporządkujmy się pod nie... ─ Goth wyglądał na szczęśliwego w porównaniu do Errora.
─ W takim razie jak wszystko sobie ustaliliśmy... Spotkałem Blue w lesie. Był miły, ale trochę niedoinformowany ─ zachichotał ─ Nie wiedział jak wygląda seks, więc chciałem mu powiedzieć, ale w tym momencie przyszedł facet ubrany w jakąś okropnie wyglądającą bluzę i go ogłuszył. Ja uciekłem, ale go zabrał. Koniec ─ siedzieliśmy w ciszy. Nikt nie wiedział co powiedzieć... ─ To gdzie będę spać wujku? ─ podszedł do Errora radosny.
─ Teraz w trumnie ─ glicz chciał go złapać w linki, ale w momencie złapania go mały zniknął, a mój przyjaciel zaatakował mnie...
─ PUŚĆ GO!!! ─ krzyknęli w tym samym momencie Nightmare i Ink. Poczułem jak ten drugi łapie mnie za talie i przyciąga do siebie. Chciałem go odepchnąć, by nie rozzłościć mojego obecnego tu chłopaka, ale kałamarnica mi nie pozwoliła...
─ Nie masz prawa go dotykać... ─ poczułem jego usta na moim czole. Jestem martwy...
─ Ty też go nie masz ─ spojrzałem na Nightmare'a, który nie wstając z fotela objął mnie swoją macką i odciągnął od Ink'a sadzając na swoje kolana.
─ Mam! Bo jestem jego sekretnym kochankiem! ─
Czas jakby się zatrzymał... Dlaczego Ink to wyznał? Powiedział, że będzie wobec mnie wyrozumiały i cierpliwy... Dlaczego, więc teraz czuję ogromne napięcie w tym pokoju..?
─ Coś ty powiedział..? ─ bałem się spojrzeć na Nightmare'a.
─ Pieprzyłem się z Cross'em. Już kilka razy! ─ czuję jak pewna dłoń zaciska się na mojej tali.
─ Kłamiesz... ─ powinienem się odezwać..? ─ Cross nie pieprzyłby przypadkowego szkieleta, tym bardziej takiego jak ty. On posiada takie coś jak gust ─ mój wzrok spoczął na podłodze.
─ Nie martw się to nie on pieprzył! ─ czemu on mi to robi?! Nightmare milczał... Trzymał mnie za udo powoli je gładząc ─ Powinieneś nie mylić proszków, sushi ─ westchnął ─ Ale jak oddałem władzę Cross'owi to też było nieźle... ─ dlaczego w takim momencie poczułem pieczenie na policzkach?!
─ Huh... ─ nastała grobowa cisza... ─ Właśnie wyznałeś, że pieprzyłeś się z moim chłopakiem... To nawet śmieszne... ─ zatrzymał się na chwilkę ─ Cross, ani razu nie zaprzeczył... ─ moja dusza, przyśpieszyła tępa... ─ Zakładam, więc, że jest to prawda... ─ jego głos był teraz inny ─ Zdradziłeś mnie co? ─ poczułem jego dłoń na policzku. Obrócił moją twarz w swoją stronę ─ A teraz płaczesz? ─ nawet nie poczułem tych łez spływających po moich policzkach.
─ Nightmare... ─ nawet nie wiem kto to powiedział...
─ Znajdźcie tego niebieskiego. Dziecko ma być pilnowane... A tego wtrąćcie do lochów... ─ zanim cokolwiek zrobiłem poczułem pod plecami miękki materac. Otworzyłem zamknięte wcześniej oczy, a mój wzrok spotkał się z jego, wyrażającym smutek, złość, rozczarowanie i wiele innych negatywnych emocji... ─ Wiesz, że go zabije... ─ dotknął mój policzek ─ Myślałem, że dając ci więcej przestrzeni w końcu sam zaczniesz chcieć ze mną być... Ale to było tylko złudne marzenie... ─ łzy dalej spływały po moich policzkach, nie chciały przestać ─ Widać, że ciebie trzeba trzymać na krótkiej smyczy... ─ pogładził mój policzek i się uśmiechnął szeroko w przerażający sposób ─ Pożałujesz, tego, że przez ciebie płaczę... ─ dopiero teraz dostrzegłem strumyk jego słonych łez...
***
Kolejny rozdział ma
być +18 czy nie?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top