10.Prawda i zazdrość.

Minął miesiąc. Praca nad albumem szła w zawrotnym tempie, więc myślę, że za miesiąc powinniśmy go skończyć.
Podczas przerwy udałem się po kawę. Stojąc w kolejce, oparłem się o ścianę. Zaraz usłyszałem głos Sang Hyuk'a.
- Też chce Ci się pić?
- Tak. Muszę się napić kawy, bo zasnę. – potwierdziłem, podszedłem do baru, by zamówić sobie kawę, natomiast gitarzysta wodę.

Wracając do studia, konwersowaliśmy o płycie. Nagle on zatrzymał się, mówiąc.
- Leo, wyskoczymy dziś na randkę?
Uniosłem brwi, nieco zaskoczony. Cóż, dawno nigdzie razem nie byliśmy, więc zgodziłem się. Tak więc po pracy udaliśmy się do pobliskiej restauracji. Tam napiliśmy się, zjedliśmy dobrą kolację oraz porozmawialiśmy.

Następnie, lekko wstawieni pojechaliśmy do mojego mieszkania. Wiedząc, że jutro wolny dzień, mogliśmy sobie pozwolić na więcej alkoholu, niż zawsze.
Siedzieliśmy na sofie, dużo rozmawiając, śmiejąc się, czy wspominając ostatnie dni.
W końcu zaproponowałem mu zbliżenie. Nie dlatego, że on tego chciał, ale ja musiałem sprawdzić, czy mam ten pociąg, który czuje Ravi'ego, jest taki sam do niego.

Niestety nie. Po upojnych chwilach on zasnął, a ja udałem się pod prysznic. Woda spływała po moim nagim ciele. Zastanawiałem się w tym momencie nad tym co się wydarzyło. To nie tak, że żałuje, wręcz przeciwnie, było przyjemnie, delikatnie, ale nie tak jak z Won Sik'iem.

Ta magia między dwoma ciałami, jego dotyk, który wprawia moje ciało w drżenie. Namiętne pocałunki, wprowadzające mnie w stan uniesienia, wręcz pełnego odlotu, tego nie czułem z Hyuk'iem. To tylko czuje, gdy jestem z tatuażystą.

Po prysznicu, udałem się do kuchni. Tam przygotowałem śniadanie, kawę oraz herbatę. Usiadłem przy mini barku, zamyślony popijając już poranną kawę.
Gdy Hyuk się obudził, zjadłem z nim śniadanie i pożegnaliśmy się.

Siedząc sam, zastanawiałem się nad tym co mu powiedzieć, by to nie zabrzmiało sztucznie, obojętnie, czy samolubnie...

Następnego dnia pojawiłem się w studiu. Chłopcy już czekali z uśmiechami na twarzy. Wszedłem do sali, jakby nigdy nic. Przywitałem się, po czym zaczęliśmy dalsze prace nad albumem.

Podczas przerwy wyszedłem po wodę, Ravi podążył za mną. Idąc do barku, rozmawialiśmy.

W tym czasie Hyuka i Binnie usiedli. Gitarzysta się pochwalił, że spotyka się z Leo i ostatnio także się zbliżyli się do siebie. Młodszy Lee był zaskoczony, że przyjaciel jego brata tak się zmienił, choć z drugiej strony nie dziwił się, skoro dziewczyna tak go potraktowała.

Wróciłem z Wonie'm do sali, ale musiałem się cofnąć, gdyż manager chciał ze mną coś omówić.
Kim usiadł przy fortepianie, Hyuk wyszedł na chwilę, zaś Bin przysiadł się obok Ravi'ego. Wtedy student wszystko mu opowiedział o wszystkim czego się przed momentem dowiedział. Mężczyzna popatrzył na studenta.
Po chwili do sali wrócił gitarzysta wraz z Taek Woon'em.

Wchodząc do sali ćwiczeń, odezwałem się.
- Możemy wracać do...
Wtem tatuażysta wstał z miejsca, chwycił torbę oraz wyszedł, zatrzaskując drzwi.
- A temu co? - spytał Hyuka.
- Nie wiem. Powiedziałem, że się spotykacie z hyungiem, a gdy weszliście do sali, on wstał i wyszedł. - odpowiedział Hong Bin.
- Tak z wściekłą miną...mogłeś mu tego nie mówić, Binnie. - stwierdziłem cicho.
- Dlaczego Leo? Dobrze zrobił. Przecież to prawda, Z resztą od początku wiedział, że mi się podobasz i nie wiem dlaczego on tak się wścieka. To nienormalne. - dodał Han,
Westchnąłem, powoli odwracając głowę w drugą stronę.
„W sumie to racja. Nie wiem o co on się tak wściekł? W końcu łączył nas tylko seks. Kilka razy się spotkaliśmy i tyle. Żaden z nas nic nie obiecał." - pomyślałem.

Wieczorem, po pracy w studiu , Hyuka udał się do Ravi'ego. Wszedł do środka. Jego przyjaciel robił tatuaż jakiemuś kolesiowi.
- Ravi..- zaczął gitarzysta.
Won Sik przerwał pracę oraz zerknął za siebie, mówiąc.
- Wyjdź stąd. Nie mam czasu z Tobą rozmawiać. Jestem zajęty.
- Ravi, daj mi chwilę. Pogadajmy. - ciągnął Sang Hyuk.
- Nie mamy o czym. Wyjdź stąd. Pracuje, a potem idę na imprezę.
- Ale..
- Wynocha, Hyuk! – podniósł głos Kim.

Młody mężczyzna wyszedł, zaraz dzwoniąc do Leo. Szedł ku barowi, w którym miał grać mały koncert gitarowy.
- Leo..słuchaj, byłem u Won Sik'a, ale ten osioł nie chce ze mną rozmawiać. Zadzwoń do niego, może z Tobą pogada.
- No dobrze...albo zajrzę do niego, gdy będę wracał do domu. - zaproponowałem.
- Nie wiem, czy będzie w domu. Ponoć idzie na imprezę. No, ale jak chcesz. Muszę kończyć. Jestem na miejscu. Pa. – rzekł Han.
- Pa.

Po tym jak się rozłączyłem z Hyuk'iem, próbowałem dodzwonić się do Wonie'go. Niestety, nie odbierał. Pozostało mi zajrzeć do niego. Zastanę go, albo nie...

Ravi siedział w swoim mieszkaniu. Upijał się whisky z lodem. Dużo myślał nad słowami Binnie'go. Wiedział, że Hyuk'owi, Taek Woon podobał się o wiele szybciej, no ale i tak czuł się jakiś taki poirytowany, czuł zazdrość.

Przed północą dotarłem do studia tatuażu. Chwyciłem za klamkę, drzwi były otwarte. Wszedłem ostrożnie, zamkając je za sobą. Niestety, nie było go.

Stopniami ruszyłem do jego mieszkania. Na pół piętrze usłyszałem dźwięk roztrzaskanego szkła. Szybko wbiegłem na piętro. Ravi rzucał szklankami...

Zaszedłem go od tyłu i objąłem mocno. Szarpał się.
- Won Sik! Won Sik! Ravi! Cholera! Ravi! - krzyknąłem.
Uspokoił się. Zaciągnąłem go do sypialni, po czym rzuciłem go na łóżko.
- Co Ty tutaj robisz, Leo? - zapytał tatuażysta.
- Przyszedłem do Ciebie. Chcę porozmawiać, ale widzę, że nie ma sensu. Jesteś pijany. - odpowiedziałem, a ten roześmiał się.
-Hahahahahah, no co? Wracaj do Hyuk'a.
- Ravi, o co Ci chodzi? – miauknąłem.
- O to, że chyba masz kogoś i nawet mi o tym nie powiedziałeś. - warknął Wonie.
- A czy my coś sobie obiecaliśmy? - dodałem.
- Nie, ale..nieważne.. – przerwał wysoki przystojniak.
- Ważne, bardzo ważne. Mów. - nalegałem.
- Mogłeś mi powiedzieć, Leo. Chyba się przyjaźnimy, no nie?

Miał rację, choć łączyły nas łóżkowe relacje, to nadal się przyjaźniliśmy. Powinienem mu powiedzieć.
- Masz rację. Przepraszam. Ze względu na przyjaźń, powinienem Ci powiedzieć. - przyznałem cicho, a on czule dotknął mojego policzka, uśmiechając się przy tym.
- Widzisz, nawet długo nie potrafię się na Ciebie gniewać. Lubię Cię, bo jesteś inny niż reszta, których znam lub poznałem.

Po tych słowach tatuażysta zasnął. Zamknąłem jego studio. Wróciłem do jego mieszkania, które posprzątałem. Potem zasnąłem na kanapie.

Rano obudziły mnie promienie słońca. Przetarłem oczy. Gdy tylko wstałem ogarnąłem się oraz ruszyłem do kuchni. Ravi nie miał zbyt wiele w lodówce, więc udałem się na zakupy. Po powrocie przygotowałem herbatę wraz z pysznym śniadaniem.

Przed 10:00, w salonie pojawił się ziewający i przeciągający się Won Sik. Widząc mnie, zatrzymał się unosząc brwi ku górze. Podarowałem mu delikatny uśmiech, witając się.
- Dzień Dobry. Herbaty?
- Cześć, Leo...yyy, herbata...spałeś tutaj? – wydukał.
- Tak. Jak się... – przerwałem, gdyż wszedł mi w słowo.
- Posłuchaj, Taek Woon. Przepraszam Cię za to co powiedziałem. Nie mam prawa mieszać się w Twoje życie.
- Nie rozmawiajmy o tym. Obaj jesteśmy winni. Myślę, że wyjaśniliśmy sobie wszystko. Jedzmy. - dodałem z uśmiechem.

Po śniadaniu pojechaliśmy do wytwórni. W sali byli już Hong Bin i Sang Hyuk.
- Ravi, wszystko gra? – zaczął gitarzysta.
- Tak. Przepraszam za wczoraj. Nie chciałem. – powiedział tatuażysta.
- Spoko, przyjacielu. A skoro Bin i Ty już wiecie, że ja i Leo randkujemy, to nie musimy się z tym kryć.
- Myślę, że powinniście. W końcu Taek Woon ma umowę, która zabrania mu związania się z kimkolwiek. - rzekł Won Sik, który miał racje.
W sumie to trochę mnie uratował. Teraz tylko muszę zastanowić się, jak mam mu powiedzieć Han'owi, że nic do niego nie czuję?

- No tak. Prawda. - przyznał Hyuka, po czym zaczęliśmy pracę.

W przerwach gitarzysta towarzyszył mi, zaczepiając oraz zagadując. Spostrzegłem, że w tym czasie Kim się nam przyglądał, choć bardziej to mnie.

Moje serce jakoś tak się cieszyło, że on tak na mnie patrzy. Gdy znów poczułem jego wzrok na sobie, zerknąłem w jego oczy z delikatnym uśmiechem. Na jego twarzy także on zawitał, tyle że był nieco inny. Bardziej czarujący, do tego to spojrzenie, takie przenikające. Aż dreszcze przechodzą...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top