Wolfstar - Bal

*** Syriusz

Jutro jest ten bal  Walentynkowy. Od dużego czasu bardzo podoba mi się jedna osoba ale za bardzo się wstydzę zaprosić go na bal. Właśnie pale na wieży astronomicznej   i zastanawiam się czemu musiałem zakochać się w NIM. Boje się że on nie odwzajemnia moich uczuć dlatego mu nie powiem. James powiedział żebym to powiedział ale jak mnie wyśmieje to chyba skocze z wieży albo coś w po dobie.

*** Remus

Siedzę na łóżku i czytam moją ulubioną książkę  pt,,Romeo i Julia''. Czytam to już któryś raz ale dziś nie mam zbytni ochoty. Myślę o moim  przyjacielu w którym się skrycie kocham. Ma czarne włosy jak atrament,szare oczy jak gwiazdy na niebie, a nazywa się Syriusz Black. Kocham się w nim od 3 roku już ponad 3 lata ,ale jestem za bardzo nieśmiały żeby mu o tym powiedzieć. Właśnie gdzie on znowu jest?

- Hej widziałeś gdzieś łapę,  James ?- zapytałem Rogacza który pisał wypracowanie z  transmutacji.

- nie - okularnik nawet nie oderwał wzroku z książki

- A ty, pit ? - glizdek obżerał się słodyczami i tylko pokiwał przecząco głowom

- lunio, sprawdź na mapie - powiedział brązowooki który wyciągał kawałek pergaminu, wziąłem rzecz i wyszeptałem zaklęcie. Zobaczyłem wielką czarną kropkę na wierzy astronomicznej z napisem ,, SYRIUSZ BLACK''. Pewnie znowu pali jak on wogulę prosiłem go o to żeby nie palił jak go zaraz opieprze to pożałuje że wziął to świństwo do buzi. Wstałem i wyszłem bez słowa.Udałem się w stronę  chłopak. Po krótkim spacerze dotarłem na miejsce.

- yhm- odchrząknąłem i nagle chłopak się odwrócił a co miał w  ustach oczywiście papierosa.

*** SYRIUSZ BLACK

- yhm - usłyszałem za sobą chrząkniecie więc się odwróciłem  z papierosem w ustach. Wtedy ujrzałem te piękne szatynowe włosy zielone oczy, te pociągające blizny chociaż on mówi że są obrzydliwe. te piękne pełne czerwone usta. Miał wyraz twarzy jak by był zły ale i tak śliczne wyglądał. Szkoda że nie mogę z nim być ale on jest na pewno hetero.Szkoda!

- hej Remi- przywitałem się z moją niespełnioną miłością - co tam? coś się stało?

- prosiłem cię żebyś nie palił łapo - poszedł do mnie wyciągając papierosa z mojej dłoni. Zgasił go o barierkę  i wyrzucił do kosza.- Trujesz się Syriusz zrozum to

- Wiem ale pomaga mi to na odstresowanie i przemyślenie kilu spraw - powiedziałem i spuściłem głowę

- jak chcesz z kimś rozmawiać jestem powiedz tylko a ja cię wysłucham- powiedział trochę spokojniej - coś się stało?

- nie nic nieważne. Zmieniając temat zaprosiłeś kogoś na bal to już jutro?-zapytałem

-nie wiesz chyba pójdę sam a ty?- wilkołak oparł się na barierce i spojrzał na mnie pytająco

- raczej pójdę sam, wiesz mam kogoś na oku ale boje się zapytać - powiedziałem patrząc na niego

- wielki Syriusz Black boj zapytać się jakiejś laski o pójście na bal. świat się kończy - zielonooki spojrzał na mnie z rozbawieniem ale było widać daleko w oczach że jest smutny tylko czemu?

- no widzisz. Lepiej już wracajmy bo jest po pierwszej a jutro walentynki i bal.Trzeba pomóc rogasiowi ubrać się na wyjście z tą jedyną- szczerzyłem się jak głupi  przypominając sobie scenę jak zgodziła się z nim pójść na randkę w walentynki i na bal.

  - masz racje - zeszliśmy z wierzy i udaliśmy się do dormitorium. Poszliśmy do łóżek a ja zaraz odpłynąłem w obcięcia morfeusza.

*** REMUS LUPIN  (7:30 RANO)

Obudziły mnie promienie słońca które wdzierałem się przez okno.Usiadłem na łóżku i spojrzałem na zegarek było wpół do ósmej. Położyłem stopy na zimnej podłodze, udałem się do łazienki. Tam umyłem się i obwiązałem  ręcznik do okoła pasa, zacząłem myć zęby nagle usłyszałem otwieranie drzwi. W progu stał Black  który zlustrował mnie wzrokiem.

- Sir wyjdź - jęknąłem zarumieniony

- sorry Remiś - odpowiedział i zamkną drzwi popatrzałem w lustro. Właśnie wyglądałem jak dojrzały pomidor.świetnie jak tak zaczynamy walentynki to mam nadzieje że na końcu nie wyląduje z kimś w łóżku.Przepłukałem sobie twarz zimną wodą ubrałem czarne spodnie z czerwonym swetrem i wyszłem.

- Łapo wolne - powiedziałem i czułem że policzki mi się zaróżowił.

***SYRIUSZ BLACK

Obudziły mnie jakieś trzaski.Otworzyłem oczy oraz usiadłem na łóżku.Przetarłem zmęczony oczy i patrzyłem jak rogacz wywala co z półek w biurku

- Baranie możesz tak  ciszej - powiedziałem wkurwiony że ktoś zakłócił mi  sen- jest 6 rano cwelu - Sir wiesz gdzie podziałem moje szczęśliwe skarpetki w znicze te czerwone - powiedział i spojrzał na mnie płaczliwym wzrokiem

- łosiu masz je na biurku -pokazałem rzecz o której jest mowa i uśmiechnąłem się - ja idę dalej spać a ty. - uciąłem- tak w ogóle co ty robisz?

- Idę po kwiaty dla Lily tylko muszę się ubrać- uśmiechną się zniewalająco i zniknął za drzwiami łazienką - spotkamy się na śniadaniu.

- okii- szepnąłem w poduszkę po godzinie obudziłem się rogacza nie było tak samo jak luńka, glizdek jeszcze spał stwierdziłem że pójdę się ogarnąć do łazienki a potem obudzę  Pitera. Postawiłem stopy na zimnej podłodze i udałem się w stronę docelowego miejsca. Otworzyłem  drzwi i zobaczyłem Remusa w samym ręczniku. zlustrowałem go spojrzeniem i poczułem motylki w brzuchu.Widziałam że się  zarumienił.

- Sir wyjdź- jęknął seksownym głosem

- sorry Remi - zamknąłem drzwi  i poczułem że twardnieje w spodniach

- kurwa - szepnąłem usiadłem na łóżku i próbowałem nie myśleć o tym widoku który ciągle miałem w myślach.

- Łapa wolne- kurwa i co teraz jak mam wstać jak jestem twardy jak pieprzona skała. Spojrzał na mnie i się zarumienił się. No serio? co teraz ?  japierdole ?

- okey dzięki i przepraszam- powiedziałem lekko speszony

- dobra to ty idź się ogarnąć a ja obudzę Pitera - zielonooki podszedł do glizdogona

Wszedłem do łazienki i ogarnąłem się.Wyszedłem z łazienki ubrany w czarne spodnie  przylegające do ciała i czarną bluzę. Piter poszedł do łazienki a ja z Lupinem poszliśmy na śniadanie.

*** REMUS LUPIN PRZED BALEM
Właśnie szykujemy się na bal z chłopkami. Najpierw ogarniemy Pottera żeby był na czas do Lily  a później ogarnę się ja z łapcią, glizdogon  poszedł do swojej dziewczyny jakiejś ślizgonki. Piter bardzo się od nas oddalił.Ale jego wybór. właśnie podnosiłem Jamesa na duchu żeby nie zrobił nic głupiego przy okazji mówiąc że nie będziemy się wtrącać. Rogacz poszedł po swoją jedyną a my zaczęliśmy się szykować ubrałem prowizorycznie sweter i spodnie.

- ty chcesz tak iść ?- zapytał niedowierzająco szarooki

- tak

- no chyba nie - ciemnowłosy podszedł do szafy i wyciągną skórę, czarne dziurawe spodnie i jakaś czarną bluzkę - zakładaj to

- ale ja nie noszę takich rzeczy - powiedziałem pokazując na ciuch w ręce mojego kąpana

- zakładaj albo ja ci to założę - powiedział pewnym głosem.W ziołem posłusznie ubrania i poszedłem się przebrać.  Wyszedłem w ubraniach były nawet wygodne i pachniały ja Syriusz czyli pięknie.Popatrzyłem się w te szare oczy które nie odrywały ode mnie wzroku.Syriusz był podobnie ubrany co ja tyle że przy spodniach miał zaczepiony łańcuch i na stopach glany.  Ruszyliśmy  do wielkiej sali gdzie miał się rozpocząć bal.

- Witamy na tegorocznym balu Walentynkowym,mam nadzieje że będziecie miło wspominać tę dzień.A teraz bawmy się.-powiedział Dambledore a koło niego siedział drugi dyrektor hogwartu Grinderwald.

Zaczęliśmy się bawić.Ludzie tańczyli śpiewali jedli. Teraz aktualnie wracałem z tańca z Syriuszem. Tak zaprosił mnie do tańca przetańczyliśmy cztery piosenki. W sumie teraz czas coś zjeść. Nałożyłem na talerz dewolaja z  kluskami śląskim oraz jakąś surówkę. Było przepyszne  zjadłem jeszcze kremówkę w kształcie serca gdy nagle ktoś mnie zaczepił.

***SYRIUSZ BLACK

Zaczął się bal. Ludzie tańczyli, więc ja też stwierdziłem że czemu nie. Poszedłem do Lupina i zaprosiłem do tańca. Przetańczyliśmy kilka piosenek ale Remus się trochę z męczył więc poszedł odpocząć i coś zjeść. W tym momencie wpadłem na genialny pomysł wyznam mu miłość ale nie przy całej szkole. Wybiegłem z wielkiej sali jak oparzony i wpadłem na dwójkę ludzi którymi się okazali dyrektorzy.

-panie back wszystko w porządku -spytał mnie drops

-tak tylko się śpieszę -odpowiedziałem szybko

- skont ten pośpiech - zapytał białowłosy

-ponieważ chce wyznać uczucia jednej osobie ale potrzebuje do tego kwiatów - tłumaczyłem zawzięcie a panowie patrzyli na mnie skupieni - skąd ja kurwa wezmę kwiaty. O przepraszam.

- spokojnie - odezwał się  Albus

- wyczaruje ci te kwiaty ale jutro chce wiedzieć jak ci poszło widzę cię przed obiadem w naszym gabinecie jasne- umowa od grindewolda była nawet spoko

- dobra - powiedziałem. pan wyczarował mi bukiet róż i odeszli tylko sobie w znanym kierunku. Napisałem kartkę gdzie mamy się spotkać i poprosiłem żeby dał to Remusowi Lupinowi. Ja w tym czasie popędził na wieże astronomiczną na której miało być spotkanie.

***REMUS LUPIN

- Ty jesteś Remus Lupin - zapytał mi się jakiś chłopak w wieku 13 lat coś takiego w ręce miał kwiaty.
- tak - odpowiedziałem miło
- to dla ciebie - wręczył mi kwiaty. Były śliczne czerwone a w środku był liścik. A w karteczce było napisane ,, spotkajmy się teraz na wieży astronomicznej.
                        Na zawsze twój ,,
  Zdziwiłem się na ten podpis ,ale udałem się na wskazane miejsce. Szedłem powolnym spacerkiem aż dotarłem na wyznaczone miejsce. W tedy zobaczyłem ...
  ***SYRIUSZ BLACK

Stałem oparty o barierki, stresowałem się niemiłosiernie. Nagle usłyszałem za sobą odgłosy odwróciłem się i zobaczyłem te piękne zielone oczy. Był taki śliczny.

- hej remi - przywitałem się - muszę ci coś powiedzieć- przeszedłem odrazu do sedna
- Sir wszystko w porządku - jego wyraz twarzy wskazywał że się martwi.
- tak tylko mnie wysłuchaj- powiedziałem i złapałem go za ręce- bo ja się zakochałem.

- łapo ale to dobrze - likantrop próbował się uśmiechnąć ale wyszedł mu taki grymas -kto to taki opisz ją
- no więc ma szatynowe włosy oczy ma zielone  jest bardzo zaczytany słodko marszczy nosek gdy czegoś nie umie i ma blizny które dodają mu uroku - widziałem jak się rumieni może zrozumiał - a nazywa się Remus Lupin. Proszę nie znienawidź mnie ja rozumiem że

-łapo

- daj mi skończyć . Rozumiem że nie odwzajemniasz moich uczuć ale proszę nadal chce być twoim przyjacielem- powiedziałem spuszczając głowę.

-Łapo zrozum - podniósł mi głowę. W oczach miałem łzy tak ja on - ja też cie kocham w ten sam sposób.

Po tym zdaniu wtopiłem się w jego usta całując go. Smakował tak dobrze, czekoladą : słodyczem którego uwielbia. Chciałem pogłębić pocałunek więc oblizał jego dolną wargę a on wpuścił mnie do środka. Walczyliśmy o dominacje językami. Czułem się świetnie. Oderwaliśmy się po kilku chwilach a ja chciałem zadać jedno niezbędne pytanie

- Remi czy zostaniesz moim chłopakiem - zapytam patrząc w te piękne ślepia

- tak oczywiście  że tak - zielonooki wydusił to z siebie po około 4minutak myślałem że na zawał zejdę - kocham cię

- ja ciebie też - pocałowałem go w policzek. Ze względu że było grubo po północy stwierdziwszy że pójdziemy już spać bo bal już się skończył ruszyliśmy do dormitorium.
Nie było tam ani glizdogona ani rogacza pewnie spędzają czas  jeszcze z dziewczynami.
Przebraliśmy się w piżamy i ułożyliśmy się spać ja koło Remusa na jego łóżku. Lunatyk przytulił się do mnie  choć zawsze bał się to robić.

- stałeś się od ważniejszy

- przeszkadza ci to - podniósł jedną brew

- nie skont nawet mi się to podoba - w tym momencie Lupin mnie pocałował głęboko i namiętnie.

- a to ci się podobało - spytał patrząc na mnie

- a nie widać -  poruszyłem znacząco biodrami. Remiś już tego nie wytrzymał i oblał się rumieńcem i schowa twarz w poduszkę. zaśmiałem się melodycznie i wtuliłem się w niego, w takiej pozycji  zasnęliśmy.

 
słów 1911

to jest pierwszy shot dzisiaj. ponieważ są walentynki stwierdziłam że zrobimy taki ala maraton  następny rozdział o 13  00

wesołego dnia walentynek

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top