[fregulus]

shot od devilish-btch

tw; blowjob, trochę praise, oral fixation, przekleństwa

modern au

Regulus mieszkał już z Frankiem parę miesięcy, kiedy to w związku tkwią dwa lata. Nie trudno więc było mu zobaczyć, że Longbottom ciągle coś robił ze swoimi ustami.

Frank najwięcej czasu spędzał przy lizakach. Z początku Black myślał, że on zwyczajnie je lubi, dlatego czasami je zajada, jednakże sama kwestia jedzenia lizaka była inna. Już z samej nazwy wynika, że lizak trzeba lizać, nic trudnego, najłatwiejsza rzecz, jeśli posiadasz sprawny język.

Czasem i sam brunet podbierał mu lizaki o truskawkowo-waniliowym smaku, które były jego ulubione. 

Jednakże wracając do sposobu, było to dość...

— Chcesz jednego? — jego myśli zostały przerwane przez delikatnie zaspanego chłopaka.

Longbottom ubrany był w grube czarne skarpetki, szare dresy, luźną koszulkę Regulusa, a opalutony był jak zawsze czarnym kocem, nawet jeśli temperatura za domem wynosiła dziewiętnaście stopni, to i tak w domu było zawsze chłodno. Nie robili tego specjalnie, próbowali wiele razy podnieść temperaturę na różne sposoby, lecz dom wydawał się wręcz przeklęty, ponieważ to nic nie dawało. Kominek wydawał się grzać jedynie dla ozdoby.

— Nie, dzięki — odmówił z krótkim uśmiechem cytrynowego lizaka. — Nie wiem jakim cudem to ci smakuje.

— Nie smakuje, ale jest fajną odmianą od wanilii, truskawki, czereśni czy czarnej porzeczki. — Frank wzruszył ramionami, posyłając mu mały uśmiech.

— Jesteś dziwny.

— Dzięki, kochanie — usiadł na drugim końcu kanapy, aby móc oprzeć swoją prawą dłoń, wbijając wzrok w ekran telewizora, na którym leciał kolejny odcinek Chilling Adventures of Sabrina.

Black skupił się na swoim chłopaku, obserwując uważnie jego każdy ruch. Longbottom w lewej dłoni dzierżył lizaka. Otworzył buzię, wykładając język na dolną wargę, rolował patykiem, ocierając cytrynowym smakiem o swój język. Nie mogąc doczekać się delikatnie kwaśnego smaku włożył lizak głębiej, cofając swój język, jednakże przez parę sekund dłużej trzymał otwartą buzię, pracując samym językiem. Kiedy buzia Franka się zamknęła, wzrok Regulusa zleciał na jego szyję, która po chwili się ruszyła w oznace przełyku.

Powrócił wzrokiem do góry, aby mieć idealny wgląd na zassane policzki starszego, który poruszał patykiem, jak i swym językiem, wyciągając lizak z cichym pop.

Regulus odchrząknął, wracając wzrokiem na ekran, czując poruszenie we swoich bokserkach.

— Coś się stało, kochanie? — troskliwy głos Frank dotarł do jego uszu. — Kaszlnąłeś — dodał, widząc zdezorientowanie w oczach Blacka. — Przeziębiłeś się z wczoraj, prawda? — uniósł brew, wręcz z dumą. — Mówiłem ci, że coś załapiesz.

Regulus nie wiedział jaką taktykę przyjąć. Zgodzić się ze swoim chłopakiem, że zachorował, czy też powiedzieć mu prawdę, że przed chwilą wyobrażał sobie, jak ten wiruje swym językiem wokół jego penisa.

— No widzisz — odparł Black, przez co Frank wiedział, iż jest coś nie tak, bo ten wolałby się z nim wykłócać, że nie ma racji. — Jest jak jest.

Teraz Longbottom miał pewność.

— Kochanie, co jest nie tak? — odłożył lizaka na jego papierowe pokrycie, które niedawno z niego zerwał.

Brunet podszedł do młodszego, siadając tuż obok niego, nie zwracając uwagi na to, że na telewizorze serial się zatrzymał, a Netflix pyta czy dalej oglądamy.

— Nic.

— Spójrz mi w oczy i to powtórz.

Regulus przewrócił oczami, spojrzał wprost w piękne brązowe oczy, które zamartwiały się o niego. Miał zamiar powtórzyć tamto słowo, jednakże fala wyrzutów sumienia, przez okłamanie ukochanego uderzyła w niego. Nie był w stanie.

— Jestem twardy.

Frank wypuścił z siebie ciche Oh..., spuszczając na moment wzrok na spodnie wyższego, które potwierdzały jego słowa.

— I wiem, że jesteś obolały po dzisiejszym ranku, więc... no.

Nie wiedział co mógłby dalej powiedzieć.

— Zejdźmy z tematu, po prostu albo mi minie, albo załatwię to później w łazience.

Frank uśmiechnął się ponownie, dezorientując tym Regulusa. Złączył ich usta, kładąc od razu dłoń na spodniach wyższego.

— Słońce, nie. Po pierwsze jesteś obolały, a po drugie nie musisz zawsze mi pomagać.

— Mój dół jest obolały, ale moje gardło nie.

— Co- — Black zaprzestał oddychać, dziwiąc się ogromnie zamiarem chłopaka.

— Myślisz, że nie widziałem, jak na mnie patrzyłeś? — Longbottom uniósł brew, śmiejąc się cicho. — Wyobrażałeś siebie zamiast tamtego lizaka, przez co jesteś twardy, także zamknij się, kochanie i daj mi robić dalej, to o czym marzyłeś.

Nie było na to kontrargumentu.

Kiedy ich usta złączyły się ponownie, dłonie Franka rozpięły rozporek wyższego, kolejno zrzucił z siebie koc, aby nic mu nie przeszkadzało.

— Zdejmij je — mruknął między pocałunkami.

Młodszy posłuchał go, unosząc biodra, by zsunąć z siebie spodnie, a mniejsze dłonie od razu zrobiły to z jego bokserkami, wypuszczając z nich twardego penisa, który już delikatnie ociekał.

— Wow, naprawdę napaliłeś się na to — parsknął Frank, rozłączając ich usta.

Zastanowił się, gdzie będzie mu wygodniej. Pochylił się na kanapie czy też może na kolanach przed kanapą. Na kanapie nie będzie równo i nie będzie widział nic innego niż uda chłopaka, więc szybko wybrał drugą opcję, schodząc z kanapy, klękając przed nią, przyciągając lekko do krańca jej Regulusa, aby mieć najlepszą dostępność.

— Kurwa. — Black przeklnął, kiedy poczuł język bruneta ciągnący się po jego kutasie, zlizujący parę kropel spermy, które się wyrwały. 

Longbottom złączył kontakt wzrokowy z ukochanym, odsuwając usta, by wysunąć jak najdalej język, dotykając czubek penisa, kolejno włożył do swych ust główkę, na co Reg przeklnął ponownie. Frank zamknął powieki, niepewnie pochylając głowę tak daleko aż nie poczuł nieprzyjemnego uderzenia na tyle swego gardła, dławiąc się, mając całego penisa w swoich ustach.

— Frank, kurwa, nie wiem, jakim cudem za pierwszym razem wziąłeś mnie całego, ale tego nie zmieniaj — Black zacisnął powieki, szybciej oddychając.

Longbottom wycofał swoją głową, by później ją popchnąć, przyzwyczajając się do nowej wielkości w jego ustach. Kiedy uznał, że jest to dla niego bezproblemowe, zaczął poruszać swym językiem, zasysając policzki, jak robił to w przypadku lizaka.

— Kurwa!

Regulus jęknął głośno, zaciskając jedną dłoń na poduszce leżącej obok, z drugą nie miał co robić, więc automatycznie zacisnął ją we włosach Longbottoma, który jęknął przez co, sprawiając większe stymulacje.

Starszy poruszał szybko swoją głową, uderzając penisem o tył swego gardła, przez co jego oczy błyszczały łzami, jednakże nie miał zamiaru odpuszczać, ponieważ jak zaczął to i to dokończy.

— Jestem blisko — ostrzegł go Regulus.

Był szczytowania bliżej niż zazwyczaj, przez brudne myśli, które panowały nim po porannym seksie z Frankiem. Dodatkowo pół godziny temu sam stymulował się dłonią w łazience, jednakże przerwał mu w tym Frank, także panowała w nim ogromna frustracja.

— Frank- — jęknął, zaciskając palce we włosach chłopaka, poruszając dłonią, by ten przyśpieszył swoją głowę. — Frank- — odchrząknął głośno, odchylając głowę. — Jesteś w tym taki dobry — skomplementował go, sprawiając, że Longbottom ponownie jęknął, wypuszczając parę łez z oczu. — Kurwa. Bądź taki dobry i daj mi dojść, hm? — brunet wirował swym językiem, ssąc mocno penisa ukochanego. — Dajesz, słońce, jestem bardzo blisko, jesteś taki dobry, tak dobrze mnie ssiesz, jestem w stanie założyć się, że będzie to twoje nowe ulubione zajęcie.

I się nie mylił.

— Kurwa, Frank-

To było nagłe jak i ostatnie ostrzeżenie.

Black doszedł w gardle chłopaka, nie dając mu innego wyboru niż szybkiego przełyku, sprawiającego kolejne łzy w jego oczach, jednakże ten nie miał mu na to za złe, wręcz przeciwnie, polubił to niekomfortowe uczucie.

— Słońce, jesteś taki dobry dla mnie.

Frank uśmiechnął się, otwierając usta, by z nich wyszło.

— Jestem twardy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top