Noc, cz.2
Uprzedzam, że niektóre momenty można uznać za porąbane, ale piszę tylko wtedy, gdy mam fazę ;)
Enjoy
Mayo-kun
||||||||||||||||||||||||||||
Dochodziła północ. Odkąd Eren dołączył do drużyny. Zyskał zaufanie wszystkich i zrozumiał co czuje do kaprala. Miłość. Jutro czekała go pierwsza misja, dlatego nie mógł zasnąć. Wyszedł na balkon, który był połączony z pokojem obok. Pokój ten zajmował kapral. Stał tam bez koszulki i palił. Z jego włosów skapywały krople wody. Wyglądał pięknie. Kiedy chłopak mu się przyjrzał, zauważył, że ma on wytatułowane czarne skrzydło na prawej łopatce.
-Przeziębi się pan.
-Od pięciu lat nie miałem nawet kataru - mruknął wypuszczając dym z ust - Powinieneś spać.
-Problem w tym, że nie mogę. Za bardzo się ekscytuję.
-Mam ci poczytać, młokosie? - kąciki jego ust odstąpiły o jedną tysięczną milimetra od normy.
-Poproszę - roześmiał się szatyn - Baśnie braci Grim, jeśli łaska.
-Chyba śnisz - zgasił papierosa i ruszył w stronę pokoju Erena. W progu zatrzymał się i odwrócił - Idziesz?
-T-tak.
Usiedli na łóżku i przez dłuższą chwilę patrzyli na siebie w milczeniu. Nagle Levi pochylił się do przodu i dotknął policzka chłopaka.
-C-co pan robi? - zarumienił się szatyn.
-Byłeś brudny. Mam się z tobą położyć?
-Nie trzeba!
-Czyli tak - podniósł kołdrę i położył się pod nią - Chodź.
Chcąc nie chcąc, Eren położył się obok kaprala. Stykali się plecami i ogrzewali wzajemnie. Eren zasnął szybciej niż się spodziewał.
Kiedy obudził się rano, Leviego już nie było. Ubrał się pośpiesznie, zapiął pasek z bronią i ruszył pod gabinet Erwina. W gromadzie dostrzegł swoją znajomą ze studiów.
-Cześć Ymir - powiedział do wysokiej ciemnoskórej brunetki.
-Yo. Wygląda na to,że tylko my z naszej bandy tu jesteśmy. W której drużynie jesteś?
-W drużynie Leviego. - zarumienił się.
-Wow, myślałam, że Mikasa tam trafi - roześmiała się.
-Ja też - po chwili namysłu dodał - Pożegnałaś się z Christą? Wiesz, że możesz nie wrócić.
-Wrócę! Muszę wrócić! Powiedziałem jej "do zobaczenia"...
W tym momencie drzwi gabinetu otworzyły się z hukiem. Z gabinetu wyszedł Levi i skinął ręką na Erena i resztę oddziału.
-Wchodzimy pierwsi i, jak ja to mówię, będziemy przynętą.
-Tak jest - zasalutowali. Na miejscu czekało ich prawdziwe piekło.
C. D. N.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top