♫︎Rozdział 2: Spotkanie♫︎
Pov. Max
Po dotarciu na salki przypomniałem sobie że nie wziąłem ze sobą bassu więc biegnąc do domu potknąłem się i zdarłem kolano bo w końcu jest lato więc kto normalny chodzi w długich spodniach. Szybko się podniosłem, wpisałem kod do klatki, wziąłem bass i szybkim tempem wróciłem na salki. Tam już czekała na mnie moja przyjaciółka Penny. Jest to nie wysoka dziewczynka o włosach w odcieniu jasnego brązu. Jest ode mnie dwa lata młodsza, ale jakoś nie szczególnie zwracam na to uwagii. Jest miła, sympatyczna, lecz bardzo wkurzająca, ale to dobrze bo przynajmniej nigdy się nie nudzę. Gdy stanąłem w drzwiach salki powiedziałem
-Część
-O hej Max-na chwilę przerwała bo zauważyła moja wielka ranę na kolanie-emmm.. przyjacielu mój co cię się stało w kolano?-zapytała
-Biegłem i zaczepiłem o jakiś kamień i się wywaliłem, nic wielkiego.
-No dobra ale wolę ci to przemyć
-Skoro musisz.
-Tak muszę
Po chwili znaleźliśmy się w łazience na szczęście na salkach zawsze są jakieś bandaże. Postanowiłem nie wnikać co one tam robią. Gdy moje kolano było doprowadzone do porządku wróciliśmy na salki.
-A i jest jeszcze jedna sprawa. Davida i Johnego dzisiaj nie będzie bo są chorzy a ja musze wyjść pół godziny wcześniej- mówiąc to poruszała sugestywnie brwiami. Czasami brak mi słów do tej dziewczyny. Po chwili zaśmiałem się a ona do mnie dołączyła. Po paru sekundach do salki wszedł Denis.
Pov Denis
Po wejściu na salkę, w której mieliśmy próby zobaczyłem Penny i Maxa rozmawiających ze sobą.
- cześć - powiedziałem radośnie - czemu tylko we dwoje tu jesteście? Gdzie reszta? - zapytałem ich, Max chciał się odezwać ale dziewczyna stojąca obok niego wyprzedziła chłopaka.
- nie będzie ich dziś ponieważ są chorzy czy coś - dokończyła.
- ahaaa - powiedziałem smutnym głosem. Szkoda, nie lubię gdy zespół nie jest kompletny. Położyłem gitarę przy krześle i udałem się do moich towarzyszy.
- więc, co będziemy dziś gra.. - niestety moją wypowiedź przerwały mi otwierające się z prędkością światła drzwi. Zobaczyłem w nich dziewczynę, miała na około 15 lat.
- a ty to kto? - powiedział Max a dziewczyna popatrzała na niego obrażoną miną.
- Jestem Mili! będę wam pomagała grać! - powiedziała wskazując palcem na mnie.
- a ty kim jesteś? - powiedziała głośnym tonem.
- j-jestem Denis - powiedziałem cicho.
Pov. Penny
- Oj nie nie nie Mili. Coś ty ćpała. Ty i gra śmieszne, my wychodzimy.-w tej chwili wzięłam klucz od salek chociaż wiedziałam że chłopaki go nie mają i pociągnęłam Mili w stronę wyjścia i od razu zanim chłopaki zdążyli cokolwiek zrobić zamknęłam ich. Oczywiście oni od razu domagali się wypuszczenia, ale nie tym razem. Przeczuwam że Denis czuje coś do Maxa i może odwrotnie.
Po opuszczeniu budynku przybiłam piątkę z Mili. Nasz plan się udał. Wiedziałam że moi przyjaciele nie wyjadą z salki, bo okna są za wysoko a drzwi zamknięte więc będą musieli tam siedzieć do puki ich nie wypuszczę. Wiedziałam również że muszę udać się do zakładu pogrzebowego wybrać trumnie.
************************************
Moi drodzy pamiętajcie że pisząc tego ff już się narażamy🤣🤣🤣🤣🤣🤣
Pozdrowionka
Wasze autorki
************************************
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top