//rozdział III: Konkurs wrotkarski\\
~LUNA' POV~
– Jaki konkurs?– zapytałam z ciekawości
– Wrotkarski – odpowiedziała Ámbar – Jestem w tej drużynie J&R i przyjechaliśmy do Cancún na konkurs – wyjaśniła
– Chwila, chwila. Czyli jesteś w drużynie Rollera i jesteście na konkursie? – upewniłam zjs
– Mm, tak – przytaknęła dziewczyna
– Aa można przyjść obejrzeć ten pokaz? – spytałam przejęta
– Jasne! – krzyknęła – Każdy może, pójdziesz ze mną i poznasz moich znajomych
– Um,w porządku
Zjedliśmy deser. Podczas rozmowy ściemniło się, więc czas spać. Pa-yyyy, znaczy ciocia i kuzynka, zostają z nami!
Weszłam do swojego pokoju wzięłam z garderoby piżame i wyszłam, skierowałam się do łazienki. Wzięłam prysznic umyłam ciało moim czekoladowym żelem
"A propo czekolady, te oczy bruneta" zaczęłam o nim myśleć "NIE!, Stop, Luna!"
Umyłam włosy szamponem o zapachu tulipanów. Po około 20 min wyszłam z pod prysznica, wytarłam ciało ręcznikiem, a włosy owinęłam w specjalny turban. Założyłam piżamę. zaczęłam wieczorną rutynę; demakijaż, mycie zębów, mycie twarzy (tonik,maseczka,płatki pod oczy,krem do twarzy,balsam do ust), wysuszyłam włosy i uczesałam
Gdy skończyłam wróciłam do pokoju, podłączyłam telefon do ładowarki, zgasiłam duże światło i zapaliłam lampkę na szafce nocnej. Położyłam się do łóżka. Zaczęłam czytać książkę.
Po 15min przestałam. Ustawiłam budzik na 8:00, bo na 11:00 mamy wyjść (12:00 konkurs, a jeszcze Ámbar mówiła, że mają trening), a lubię pospać.
Tak skończyłam dzisiejszy dzień.
{Next day}
~ÁMBAR' POV~
Obudziłam się około 7:00, wstałam rozciągając się. Sięgnęłam z walizki ciuchy: różową koszule, białe jeansy do tego biżuteria. Wzięłam godzinną relaksującą kąpiel, następnie ubrałam się. Umyłam zęby i czas na skin care routine; myje twarz pianką, tonik, krem nawilżający, SPF. A teraz makeup; korektor, puder, bronzer, róż, rozświetlacz, mydełko kolorowe do brwi, różowy cień i kreska brązowym cieniem, tusz do rzęs, pomadka.
Tak gotowa zeszłam na śniadanie: naleśniki z nuttelą i dżemem. Mniam.
"Zazdroszczę Łunie, że przez całe życie mogła jsc takie pyszności"
O 10:30 zeszła Lunita.
– Hey, kuzynko. Wiesz która godzina? – zagadnęłam
– Tak, wiem. Budzik miałam na 8:00, no aa, zdarzy mi się spóźnić, więc szybko się ogarniam – oznajmiła z niewinnym uśmiechem.
Około 11:00 wyszłyśmy. Na miejscu byłyśmy 5 min później.
– Ámbar boję się – powiedziałam
– Nie masz czego – uspokoiłam ją
– A jak mnie nie polubią? – drążyła
– Nie masz czego się bać – powtórzyłam
Weszłyśmy...
————
Następny rozdział, gotowy!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top