Rozdział 2 czyli strach
*Pov Dust*
Gdy przeszliśmy przez portal, znaleźliśmy się przed naszą bazą (tak, u mnie, ich baza jest w Horrortale, nie wnikać dop. Autorki). Miejmy nadzieję, że dzieciak niczego nie zobaczy, chociaż, na co ja liczę. Nieważne.
Weszliśmy do środka. Rozejrzeliśmy się. Pusto. Dziwne. Zazwyczaj ktoś tu się kręci, najczęściej Nightmare. Mimo wszystko, poszliśmy do pokoju Horror'a. Tam, zeszliśmy do piwnicy, która była pod jego łóżkiem, i wrzuciliśmy tam wszystkie porwane potwory. Prawie wszystkie. Blue ułożyliśmy na łóżku i zastanawialiśmy się, co z nim zrobić.
- Może, jak się obudzi, to się z nim trochę "pobawimy".
- Ciebie do reszty posrało.
- A myślisz, że po co go porwaliśmy. Dla jaj?
- No nie, ale tak od razu?
- A czemu nie?
Spostrzegliśmy, że mały, zaczynał się budzić.
- No to co robimy, szybko!
- Uśpijmy go jeszcze na chwilę.
- Czekaj, co ty... - nie dokończyłem nawet zdania, a Blue, ponownie leżał nieprzytomny, od uderzenia w tył głowy siekierą. Jebłem facepalma.
- Teraz, mamy więcej czasu na myślenie. - oznajmił dumnie Horror.
- Przypomnij mi, dlaczego cię jeszcze nie zamieniłem w pył?
- Bo jesteśmy wspólnikami?
- Kurwa, za co.
Horror wzruszył ramionami i zaczął wiązać Blue do krzesła. Ja, tylko stałem i "podpierałem" ściany. Chciałem mieć z tym jak najmniej wspólnego.
*Pov Blueberry*
Bolała mnie głowa. Dostałem w nią, chyba, dwa razy. Powoli otworzyłem oczy. Chciałem je przetrzeć ręka, jednak nie mogłem. Chwila, co? Dlaczego nie mogę? Szybko otworzyłem oczy i się rozejrzałem.
Byłem w ciemnym pokoju, który był cały we krwi. Obrzydził mnie ten widok. Spojrzałem na siebie. Byłem przywiązany do jakiegoś krzesła, mocnymi linami. Próbowałem je jakoś zerwać, jednak bezskutecznie.
Nagle, usłyszałem zgrzyt otwieranych drzwi. Szybko spojrzałem w tamtą stronę. Do pokoju weszło dwóch osobników. To ci sami, co byli w moim Universum! Ale... dlaczego mnie porwali? Czego ode mnie chcą? A jeśli chcą zrobić mi krzywdę? Jak mam się zachować?
Mój oddech przyspieszył i stał się nieregularny. Jeszcze raz próbowałem zerwać więzy. Nic to nie dało.
- Nie szarp się tak mały. Nie będziesz miał siły na zabawę. - zaśmiał się jeden.
- Horror, ogarnij dupę. Jeszcze nie teraz. - odpowiedział drugi osobnik.
- Oj, no weź, Dusty. Pokażmy młodemu, co znaczy zabawa. - Horror, bo tak chyba miał na imię, uśmiechnął się do tego drugiego, jak on go nazwał… Dusty? Jego uśmiech nie wyrażał jednak radości, a chęć mordu. Wyglądał jak psychopata. Dusty przewrócił oczami i powiedział:
- Okey, ale pamiętaj, że nikt nie może się o tym dowiedzieć. Zwłaszcza Night.
- Jasne, obiecuje, że nie zajmie mi to dużo czasu. - odpowiedział i zaczął się do mnie zbliżać. Dusty stanął z tyłu i zamknął drzwi na klucz, a następnie się o nie oparł i przyglądał się.
Spojrzałem na pierwszego napastnika, który do mnie podchodził. W kieszeni kurtki, wyciągnął ostry, mały nóż. W moich oczach pojawiły się łzy. Zacząłem się wyrywać i krzyczeć o pomoc. Nagle, poczułem ból i ciepło na twarzy. Ten cały Horror, uderzył mnie w twarz.
- Zamknij się, a może, nie będzie aż tak bardzo bolało.
Posłusznie zamilkłem. Łzy jeszcze skapywały z moich oczu na uda. On, znowu się tak dziwnie uśmiechnął i przyłożył mi nóż do policzka. Spanikowałem. Spojrzałem na drugiego napastnika. Ten, stał i bawił się nożem, co jakiś czas, patrząc na to, co robi ze mną jego wspólnik. W pewnym momencie, nasze spojrzenia się skrzyżowały. Błagałem go wzrokiem, aby mi pomógł. On jednak, szybko odwrócił wzrok w inną stronę. Wtedy wiedziałem, że jestem zgubiony.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top