Rozdział 17 czyli informacje
*Pov Dust*
Budzik. Jebany budzik. Drze się, jakby się paliło. Nim zdążyłem się odwrócić, żeby go wyłączyć, zamilkł. Po części się ucieszyłem, bo przynajmniej nie musiałem się fatygować, żeby go wyłączyć, a po części zaniepokoiłem. Blue jeszcze spał; czułem jak się do mnie tuli, więc kto wyłączył budzik?
Otworzyłem leniwie oczy i obróciłem się w stronę szafki nocnej, na której był zegar, który umie się tylko drzeć i zamarłem. Obok mojego łóżka stał wkurwiony jak nigdy Nightmare.
- O, cześć szefie. Co cię do mnie sprowadza? - chciałem brzmieć, jak najbardziej naturalnie.
- On. - powiedział Night, wskazując leżącego obok mnie Blue.
- BlackBerry? On jeszcze...
- Nie bajeruj mnie, wiem, że to ten cały Blueberry od Star'ów.
Zatkało mnie. Skąd on to wiedział? Postanowiłem jednak udawać jak najdłużej.
- Szefie, przecież gdyby to był on, powiedziałbym.
- Kłamiesz.
- Wcale nie. - upierałem się.
- Słuchaj mnie, Dust. - Nightmare chwycił mnie za bluzkę i wyciągnął z łóżka. - Nie okłamuj mnie, bo wiem jaka jest prawda, więc kłamiąc, tylko pogarszasz swoją i jego sytuację, która i tak jest przejebana.
Zacząłem się powoli bać. Wydać się, czy nie wydać? Skazać się na śmierć, czy skazać się na tortury i powolną śmierć? Hmmmmm... z dwojga złego, wolę szybką śmierć.
- Dobra, Night, powiem ci wszystko, ale obiecaj, że mnie nie zajebiesz.
- Tego nie mogę ci obiecać, ale chętnie wysłucham, jaka jest cała ta historia.
- A... mógłbyś mnie na początku puścić?
Nightmare puścił moją koszulkę, przez co spadłem na podłogę.
- A teraz, słucham.
- Dobra, to było tak... - i zacząłem opowiadać wszytko od początku.
*Time Skip*
Opowiedzenie Nightmare'owi całej historii zajęło mi trzy i pół godziny. O dziwo, nie zamordował mnie w połowie.
- No. To znasz już prawdę.
Nightmare po prostu siedział na podłodze obok mnie i patrzył tępo w ścianę.
- Czyli, porwałeś Blue razem z Horror'em, potem uratowałeś go od tortur, następnie uwolniłeś go i trzymałeś w tym pokoju, ukrywając go przed Error'em, dowiedzieliście się, że Error tak naprawdę zdradza Blue z Ink'iem, kiedy cię przyłapałem z "BlackBerry" to tak naprawdę dobierałeś się do Blue, potem Horror go zgwałcił, ty dostałeś ataku kurwicy, jednak ze względu na Blue go nie zabiłeś, potem poszedłeś do Reaper'a, wróciłeś i teraz gadamy o tym co się stało?
- Ująłeś to w wielkim skrócie. - pewnie zauważyliście, że Night nie wspomniał o rysunkach, prawda? To dlatego, że tą część pominąłem. Dalej uważam, że nikt nie powinien o tym wiedzieć, więc ten temat przemilczałem.
- Wow. - skomentował Nightmare.
- Dalej masz zamiar mnie zajebać? - spytałem z lekkim przestrachem.
- Meh, wątpię. Zgodzę się na wasz "związek"...
- Nie jesteśmy razem. - powiedziałem podirytowany.
- Dobra, inaczej. Zaakceptuję to, że on tu jest, pod warunkiem, że masz mi składać co wieczór raport z całego dnia, dopóki tego nie odwołam.
- Jasne. - odpowiedziałem szybko. Taki układ mi pasował. Ciekawe czemu Nightmare tak zrobił.
- Dobra, jak narazie cię zostawiam z nim, ale pamiętaj, że dalej masz przychodzić po zlecenia. Poza wieczornym raportem, nic się nie zmienia.
- Ok, ok, rozumiem. - przytaknąłem, byle jak najszybciej stąd wyszedł.
Koszmar wstał i skierował się do drzwi. Zanim je zamknął, spojrzał na mnie przez ramię i powiedział:
- Przychodź codziennie o 20:00.
- Spoko.
Wyszedł. Wreszcie. To która jest teraz godzina? Hmmmmm... nie mam budzika, więc nie wiem. Został rozjebany przez Nightmare'a. Cóż, chyba będę musiał się do kogoś przejść. Albo teleportować. Wziąć ze sobą Blue? W sumie, nigdy nie wiadomo, co się może z nim stać pod moją nieobecność, ale może być mi trochę niewygodnie. Dobra, zbyt mi na nim zależy, żeby go tak zostawić. Wziąłem go więc na ręce, niczym małe dziecko i teleportowałem się do pokoju Horror'a. On, jako jedyny, oprócz mnie, ma dobrze chodzący zegarek. Reszta, wogóle nie przejmuje się czasem.
Spojrzałem na zegar. Godzina była dosyć późna, 8:32. Już chciałem wracać do pokoju, gdy nagle, usłyszałem za sobą głos Horror'a:
- Dust? Co ty tu robisz?
- Emm... ja godzinę sprawdzam.
- Nie możesz na swoim zegarku tego sprawdzić?
- No tak jakby, nie.
- Czemu?
- Bo go nie mam.
- Jak go nie masz? - zdziwił się na moje słowa.
- Eh, wbił do mnie Nightmare na maksa wkurwiony i rozjebał mi budzik, więc poszedłem do ciebie.
- Aha, ok. Nie wnikam. Jak już tu jesteś, to sprzedam ci ciekawe info.
- Jakie? - spytałem zaciekawiony.
- Dream dowiedział się o związku Error'a z Ink'iem i ma wkurwa życia. Słyszałem, że ma zamiar iść do niszczyciela i go zajebać.
- Co?! Gdzie Error teraz jest?
- Eeeeee... u Ink'a chyba.
- Dobra, dzięki za informację, ja muszę lecieć, pa!
Natychmiast teleportowałem się do mojego pokoju i rzuciłem Blue na łóżko.
- Wstawaj Blue, nie mamy czasu do stracenia! Wstawaj! - zacząłem lekko klepać go po policzku, żeby wstał.
- Mmmmm... Dusty, proszę, dwie minutki... - Blue odwrócił się do mnie tyłem i lekko się skulił.
- Nie pozostawiasz mi wyboru. - skoczyłem na Blue, przygwoździłem jego nadgarstki do łóżka i wgryzłem się w jego szyję. Blue na początku krzyknął, lecz potem, zaczął jęczeć.
- D-Dust, ah! P-przestań, już, AH, już wst-taję...
Odkleiłem się od niego, a następnie spojrzałem na jego szyję.
Ślad na niej, był duży i głęboki. W miejscu kłów, lekko sączyła się krew. Nie wiedziałem, że mam aż tak ostre zęby.
- Co się dzieje? Czemu mnie tak budzisz? - spytał Blue, gdy z niego zszedłem.
- Sprawa jest poważna, Dream najprawdopodobniej ma zamiar uśmiercić Error'a, gdyż dowiedział się o jego związku z Ink'iem.
- Chwilę, a czy on przypadkiem nie...
- Tak, robił to z Cross'em, nie wiem czemu, skoro kocha kogoś innego, ale nie mamy czasu na myślenie nad tym. Error jest u swojego chłopaka, a tam właśnie zmierza nasz chodzący syndrom Yandere.
- W takim razie, chodźmy tam szybko.
Blue ubrał się w jakieś ciuchy od Kostuchy (ależ rymy Dust tu tworzy XD dop. Autorki), a ja otworzyłem portal do domu malarza. Odwróciłem się w stronę Blue. Był już przebrany, gotowy i zdeterminowany.
- Możemy już iść.
- Skoro tak mówisz, chodźmy. - powiedziałem i przeszedłem przez portal, a Blue skoczył za mną.
Znaleźliśmy się przed domem malarza. Czas sprawdzić, czy informacje Horror'a są wiarygodne i czy życie Error'a faktycznie spoczywa w naszych rękach.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top