Rozdział 1 czyli nieznane AU i porwanie

*Pov Dust*

Znaleźliśmy się przed wejściem do ruin. Nikogo nie było, więc albo dzieciak już wyszedł albo jeszcze nie. Ta druga opcja była dla nas dosyć niewygodna, bo jakby nas dzieciak zobaczył nie byłoby zbyt kolorowo. Czym prędzej schowaliśmy się w lesie. Ufff. W samą porę. Frisk, a raczej Chara, właśnie wyszła. Zanim gdziekolwiek dojdzie, zdążymy porwać kilka pobocznych postaci. Nawet nie zwróci uwagi. Czym prędzej, udaliśmy się w stronę Snowdin. Idąc do miasta, porwaliśmy ze sobą kilka potworów. Już mieliśmy wracać, kiedy usłyszeliśmy czyiś głos:

- Witajcie, jestem Wspaniały Sans, dla przyjaciół, Blueberry albo Blue, a wy? Nigdy was tu nie widziałem.

Kurwa, a miało być tak pięknie.

Odwróciliśmy się i spostrzegliśmy niskiego szkieleta z niebieskimi źrenicami w kształcie gwiazd. Miał na sobie białą bluzkę z krótkim rękawem, a na niej, zbroję. Na rękach miał niebieskie rękawiczki, a na nogach, oprócz czarnych, długich spodni, niebieskie buty pod kolana. Chustka, zawiązaną pod szyją, była tego samego koloru co buty i rękawiczki.

- Emmmm... My tu tylko... po śnieg przyszliśmy. - Kurwa co ja pierdolę?

- Śnieg? A po co wam śnieg?

- Yyyyyy... Cóż... potrzebny nam do... eksperymentu. - Horror postanowił mi pomóc.

- Jakiego? Może mogę wam pomóc? - Dlaczego on zadaje tak dużo pytań?

- Nie, nie, naprawdę nie potrzebujemy pomocy. Damy sobie z tym radę.

- Cóż, w takim razie, może chcielibyście chwilę odpocząć? Zapraszam was do mojego domu. - ten szkielet jest bardzo ufny. Zna nas ledwo parę minut, a już nas do siebie zaprasza. Ale, co prawda to prawda, byliśmy dosyć zmęczeni po tym łapaniu i porywaniu potworów. Zaakceptowaliśmy więc, zaproszenie Blue, czy jak mu tam było.

Zaprowadził nas do Snowdin. Nie za bardzo czymkolwiek się ono różniło od innych. Po pewnym czasie, stanęliśmy przed domem malca. Wyglądał tak samo jak wszystkie inne z wszystkich AU. Weszliśmy do środka. Pff. Właściwe tylko drzwi do pokojów (mam na myśli te na piętrze gdzie mieszkają Sans i Papyrus dop. Autorki) się różnią. Poza tym, wszystko podobne.

- Czujcie się jak u siebie. Przepraszam was za bałagan, mój brat, Papyrus, jest strasznie leniwy. Pójdę do kuchni zrobić taco.

W tym czasie, kiedy Blueberry był w kuchni, my, zastanawialiśmy się co zrobić.

- Hej, czemu by go nie wziąć z nami?

- Posrało cię? Przecież to jedna z głównych postaci, jak zniknie, to dzieciak na 100% się zorientuje, że coś jest nie tak!

- Zawsze są inne timeline'y, pomyśli, że to pewnie jakiś nieszkodliwy glich, albo Frisk coś zrobiła. Jakiś inny alternatywny ending czy cos tędy. No weź, on jest najsłabszy i będzie wspaniałą zabawką do tortur.

Zacząłem się zastanawiać nad wyborem. Niby Horror ma rację, ale co jeśli tak nie będzie? Co jeśli coś złego się stanie? Niby jesteśmy w Bad Guy's i niszczymy AU's, ale robimy to grupowo, a nie na własną rękę. Nightmare nam tego surowo zabronił.

Gdy tak rozmawialiśmy, usłyszeliśmy nagle za sobą głos tego małego Sans'a:

- Już jestem, o czym mówicie?

- O tym, że idziesz z nami.

- Horror nie! - nim zdążyłem jakkolwiek inaczej zareagować, Blue leżał na ziemii ogłuszony przez Horror'a.

- Jesteś pojebany i chory na łeb.

- No cóż, teraz nie ma innego wyjścia, bierzemy go ze sobą. - mówiąc to, przerzucił sobie Bluebrr'ego przez ramię i otworzył portal do swojego AU.

- Ugh, jak coś, mnie tu nie było i o niczym nie wiem.

- Tia, jasne. - powiedział po czym przeszedł przez portal a ja za nim.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top