XII Życie Takeshiego

Mahiru wraz Nozomi pochylał się nad mężczyzną. Cóż facet dostał chyba nieźle w klejnoty od Izumi. Sama sprawczyni zdarzenia stała oparta o ścianę, z miną jakby to ona była poszkodowaną.

— Swojego chłopaka też byś taka przywitała? — Trust posłała swojej pani kpiące spojrzenie. Jak już trochę żyje, tak jeszcze nie widziała, żeby kobieta tak reagowała na osobników płci przeciwnej. Ona współczuję komukolwiek kto zostanie jej chłopakiem.

— Gdyby nie wyskoczył na mnie z tą... lalką, nie oberwałby! — Słowo "lalka" wypowiedziała jakby z obrzydzenie i strachem.

— Nie mów, że boisz lalek. Za każdym razem jak dostałaś lalki, darłaś się wniebogłosy? — Servamp zaśmiała się. Bać się lalek. Ona jeszcze zrozumiałaby tych z porcelany. Tamte mendy jak się na ciebie gapią, to masz wrażenie, że przewiercają ci duszę, ale zwykle plastikowe, albo szmaciane? Co ona jak miała sześć lat poszła do kina na "Noc żywych lalek" czy jak?

— Nie boję ich, ty pieprzony gołębiu! — Amane już miała podejść do dziewczyny i porządnie jej przyłożyć, kiedy zauważyła, że doktorek zaczyna się budzić. Pozostali także to dostrzegli, dlatego Mahiru wziął mężczyznę pod ramię i zaczął go prowadzić do najbliższego krzesła. Musiała mu jednak pomoc z tym Nozomi, gdyż mimo wszystko chłop trochę ważył.

W końcu przenieśli go na mebel, przy biurku, pełnym różnych notatek. Servamp chwyciła jedną z nich, chcąc zobaczyć czym mógł zajmować się Faust. Popatrzyła chwilę na tekst po czym zaraz go odłożyła. Szlag by ją trafił jakby miała próbować to odczytać. A to podobno w jej czasach, pismo było nieczytelne. Mężczyzna świetnie by się sprawdził tam z tym stylem pisania.

Po jakiś pięciu minutach liliowłosy w końcu się obudził. Rozejrzał się po pomieszczeniu, a kiedy dostrzegł, że nie jest sam, zamrugał oczami z zdziwienia. Czyli nie dostał od Mikuniego? Dziwne, prędzej spodziewał się, że to Alicein mu przyłożył. Omiótł przybysz jeszcze raz spojrzeniem i wtedy zobaczył czerwone oczy. Potem skierował swój wzrok na naszyjnik z gołębiem. Życie go jednak kocha!

— Servamp Zaufania, czyż nie!? — Mężczyzna mimo wcześniejszej sytuacji, podniósł się energicznie z krzesła i chwycił Trust. Miał szansę zbadać Servampa Medalionu! Najlepszy prezenty jaki mógł kiedykolwiek dostać na gwiazdkę!

Nozomi miała ochotę uderzyć doktorem o najbliższą ścianę. Skąd on jednak wiedział kim ona jest? Informacji o tym mają jedynej prawdziwe grzechy. Ona z kolei wolą nie pamiętać o ich istnieniu.

— Eee... jest Mikuni Alicein? — Brązowowłosy spytał cicho. Nie wiedział czy dobrym pomysłem, byłoby przerywać te ekscytacje faceta. W końcu nic groźnego im nie może zrobić, nie?

Faust lekko wybity, na wspomnienie o Eve Zazdrości, poluzował uścisk na ramieniu Trust. Dziewczyna od razu wykorzystała szansę i oddaliła się od niego na bezpieczną odległość. Zielonooki skierował na Mahiru, swoje beznamiętne spojrzenie, spowodowane wspomnienie o blondynie — Mikuniego nie ma...

— Johann! — Z barierek, znajdując się na wyższym piętrze, zeskoczył  brązowooki. Na głowie miał założony kapelusz, w włosach wplątane trzy warkoczyki. Nosił jasno pomarańczowy szal na szyi, białą koszule, brązową kamizelkę i kremowe rurki. Buty były wysokie i wiązane. Na prawym ramieniu wisiała szmaciana lalka, w czapce z rogami i czerwonej sukience. Wokół szyi oplatał mu się jeszcze czarny wąż, z żółtym krzyżem na głowie.

Chłopak uderzył kopniakiem w Fausta, po czym wyciągnął przed siebie lalkę bez głowy. Amane poczuła jak robi jej się lekko słabo. Musiał wyciągać to diabelstwo? Po prostu musiał. Cały świat przeciwko niej.

— CO ZROBIŁEŚ Z JEZABEL!? KTO POZWOLIŁ CI JĄ RUSZAĆ!?

— Powinieneś pamiętać, żeby nie zostawiać swoich rzeczy na widoku. Mogą im się przytrafić wtedy złego rzeczy — Dwójka chłopaków jeszcze trochę się ze sobą sprzeczała, przyprawiając inne osoby w pokoju o ból głowy.

— Mikuni? — Blondyn obrócił się w stronę Mahiru, lekko unosząc końcówki ust. Przyszedł. Czyli jednak ma jakieś pytania odnośnie swojego Servampa.

— Mahiru! Przyszedłeś! Przyprowadziłeś jak widzę gości — Alicein zmierzył wzrokiem dwie pozostałe osoby. Wampir i zapewne jej Eve. Nie jest to The Mother, więc? Wampir Medalionu? Cóż, z tego co wiedział, one raczej unikają kontaktu z oryginalnymi Servampami. Czyżby jej Eve tego nie wiedziała?

— A tak. To Amane Izumi i Nozomi jej Servamp.

— Servamp Zaufania, Trust, Eve Zazdrości, Doubt Doubt — Kolorowowłosa skineła głową w stronę wysokiego mężczyzny, które pojawił się nagle obok Mikuniego. Ubrany w czarny długi płaszcz, z pasami z nabojami, przewieszonymi na krzyż. Na głowie miał trzy torby. Jedna z uśmiechem, drugą smutną. Ostatnia miała jedną dziurę, na oka Servampa. Z torby wychodził, długi, czarny, cienki kucyk.

— Nie próbuj schebiać mi. Raz wam pomogłem. Potem twoja siostra wywołała awanturę na następnym spotkaniu Servampów. Nie licz, że tym razem będę miłościwy — W dłoniach wampira znalazły się żółte uzi, którymi mierzył w stronę czerwonookiej.

— Mogłam się tego spodziewać.

— Jeje, opuść broń. To rozkaz. — Zazdrość poirytowanie prychnął i opuścił obydwie bronię. Jeśli nie teraz, to kiedy indziej załatwi dawne zatargi. Mają przecież całą wieczność na to — Po co przyszedłeś Mahiru? Gdzie twój Servamp?

Chłopak niechętnie pokazał kule i wytłumaczył, że podczas walki z podklasą Tsubakiego, Kuro zamienił się w nią.

— TO JEST LENISTWO!? ALE PRZECIEŻ TO MIAŁ BYĆ KOT!

— Uspokój się Johann. Niestety nie znam żadnego sposobu by to odwrócić. Ale...

— O nie, nawet o tym nie myśl! Nie zamierzam pomagać temu mordercy! — Nozomi dla podkreślenia słów uderzyła w stół, przy którym akurat stała. Ona miała pomóc jemu?! A czy on coś takiego zrobił kiedy one przyszły do niego po pomoc? Czy kiedy one chciały pomoc ludziom, on ruszył w ogóle swoim palcem? Nie wydaje jej się. W takim wypadku więc ona nie zamierza im pomagać.

— Będziesz się obrażać za coś, co chłop zrobił kiedy? Dziewczyno dorośnij do cholery! — Amane chwyciła swojego Servampa za ramiona i potrząsnęła nią, o mało co nie uderzając ją o ścianę. Jaka ona jest wkurzająca. Zachowuje się gorzej niż niektóre dzieci. Ile można trzymać jakąś pieprzoną urazę?! Powinna pomóc chłopakowi w potrzebie, a nie zgrywać obrażoną — Pomożesz Mahiru z Kuro, ponieważ to mój rozkaz. W końcu mamy kontrakt i jesteś do czegoś zobowiązana.

— Zrób to, zrób tamto. Każdy Eve tylko tyle robi. Ciągle rozkazuje. Dobrze! Mam pomóc to zrobię! Eve Lenistwa chwyć mnie za rękę, a drugą trzymaj kule. Zamknij oczy.

Mahiru dosyć niechętnie podał dziewczynie rękę. Trust wyczuła, że chłopak się trochę boi. W sumie nie wie dokładnie na czym będzie to polegać, więc ma prawo do tego. Czerwonooka zamknęła oczy i zaczęła liczyć w myślach do dziesięciu. Dawno tego nie robiła. Skupiła się na kuli i zapragnęła wejść do niej. Po chwili poczuła jak znajduj się w innym miejsce. Niemiłosierny upał. Czemu Sleepy Ash musiał wybrać pustynię. Fakt, koty lubią się wygrzewać na słońcu, ale no bez przesady! Otworzyła oczy i to samo poleciła chłopakowi.

— Witaj wewnątrz Servampa Lenistwa. W miejscu w którym znajduje się jego moc.

——————————————

Shade z Sakuya unikali kolejnego uderzenia sierpa. Jak na jedną osobę, to kurwa walczy jak za kilkunastu. Szkoda tylko, że to jest na ich niekorzyść. Zielonowłosy poczuł kolejne uderzenie, którego nie zdążył uniknąć. Cholera! Jeśli skończą walkę, raczej długo nie pociągnie. Ciągle czuł jak coraz gorzej się czuje, a jego uniki są coraz wolniejsze. W lepszej sytuacji była wampirzyca. Medalion w pewien sposób dawał jej dodatkową siłę. Była ledwo draśnięta. Inna sprawa jest, że ich przeciwniczka także.

Watanuki przeoczył się po ziemi, w ostatniej chwili unikając ostrza. Czego ta kobieta się tak uwzięła na niego!? Co on jej złego zrobił! Pierwszy raz ją w życiu widzi, a ta już wzięła sobie za cel posłanie go na tamten świat.

Shade wymierzała kolejne uderzenie w białowłosą zajętą zielonowłosym. Tym razem wampirzyca spóźniła się i nie zablokowała cięcia. Cholerne podklasy. Bez medalionu nie może im zaszkodzić. Większość jej mocy się w nim znajduje, a to dziewczyna ją ma. Nawet nie może przywołać teraz mgły. Jakże żałosne. Słabsza od podklasy.

Chwyciła mocniej sierp w dłoń i odbiła następne uderzenie. Nie pozwoli, żeby takie nędzne wampiry ją pokonały. Pomyślała przez chwilę co się stało gdy tu weszła. Ludzie przerażeni nią i uciekający w popłochu. Poczuła jak odrobinę mocy z medalionu wraca do niej. Dziewczyna nie wiem nawet jak go używać. Podobnie jak Yuta. Widać, że od jednego Servampa pochodzą. Wymierzała kolejny cios w stronę czarnowłosej, którego tamta nie zdążyła odbić.

Walka powoli zaczęła przechylać się na szale Scarecrow. Shade coraz trudniej było sparować kolejny cios. Czuła jak z każdą chwilą, sam medalion zaciskał się na jej szyi. Co jest kurwa grane!? Odskoczyła od przeciwniczki i chwyciła naszyjnik. Natychmiast go puściła. Nawet przez rękawiczki czuła, jaki był gorący! Czarnowłosa jeszcze raz chwyciła biżuterię i szybko zrzuciła ją z szyi, wprost w stronę Servampa. Myślała, że ta rzecz, jest po jej stronie!

— Myślisz, że to teraz cię ocali? Trzeba było pomyśleć o tym wcześniej— Białowłosa założyła na szyję swój naszyjnik, który rozbłysk fioletowym światłem. Jak dobrze go mieć z powrotem. Teraz to się mogą pobawić.

Fioletowa mgła pojawiła się za Servampem Strachu powoli zbliżając się do nich. Cokolwiek wcześniej było w miejscu dokąd ona dotarła, znikało w niej. Podklasy Tsubakiego, nie miały wielkiej ochoty, dołączać do tego grona.

Shade podeszła do Sakuyi, który leżał na ziemi. Spróbowała go wziąć, pod ramię, ale cóż chłopak był trochę ciężki, z resztą chyba chwyciła go w miejsce gdzie dostał. Ups? Zostawić go? Już raz kogoś zostawiła, tylko różnica, że tamta osoba już nie żyła. Zielonowłosy jednak mimo wszystko mógł przeżyć. Mgła zaś powoli, coraz bardziej się zbliżała, podobnie jak białowłosa.

— Pomóc? — Czarnowłosa miała ochotę przypierdolić mu prosto w twarz. Nad nią pochylał się Kazuo, z smutnym uśmiechem. To pięć minut temu nie łaska tego było zrobić? Jak się wtedy pojawił, to chociaż mógł wtedy im pomóc. Chociaż lepiej późno niż wcale. Pytanie tylko co on może zrobić? Ech, miech tylko durny nie myśli, że przez to wybaczy mu, że ją okłamał. Skinęła głową, że zgodziła.

— To może boleć wampirze — Kazuo chwycił Sakuye za ramiona. Chłopak nie był do końca pewny czy to co robi zadziała, ale cóż warto spróbować, nie? W końcu i tak jest to winien im, skoro nie przybył na czas. Brązowłosy nachylił się nad zielonowłosym i spojrzał mu w oczy. Mówi się, że oczy są zwierciadłem duszy. Zaraz się o tym przekonamy.

Yoshida skupił się i zmienił się w szary dym, po czym przyniósł się do ciała Watanukiego. Ten zamknął oczy i chwilę kaszlał. Jego ciał zaś ogarnęły na moment drgawki. Kiedy znowu je otworzył, jego czerwone oczy, przybrały niebieską barwę. Serca jednak mimo wszystko nie było słychać.

— Kazuo?

— Trochę nie miałem ciała, ale chyba pamiętam jak to jest. Póki jestem w jego ciele, wszelkie ranny, nie powinny go zabić. Jak wyjdę to będzie inna sprawa — Zielonowłosy wstał bez problemu i chwycił Shade za rękę, ciągnąc ją w stronę otwartego okna przez które wybiegli. Nie było efektu, żadnej z ran.

Scarecrow stanęła w miejscu. Niech uciekają. To, że ich zostawiła może być gorsze niż gdyby ich już zabiła. W końcu potem rzeczy mogą przybrać o wiele gorszy wygląd. Odwoła swoją mgłę i uśmiechnęła się pod nosem. Biedne podklasa. Nie wie w co się wpakowała nosząc na szyi jej medalion.

— Słodkich snów. Ciekawe czy tym razem, pomoże jej ten duch?

—————————————

Trójka wampirów siedziała przy stole w salonie. Podklasy Strachu, czekając na swoją panią stwierdziły, że zagrają partyjkę pokera. Niestety nie rozbieranego jak chciał Takeshi. Pozostała dwójka stanowczo apelowało przeciwko takiej grze. W sumie to Kenji udzielał się najbardziej przeciwko.

W końcu nadeszła chwilą wykładania kart. Jako ostatni miał to morskowłosy. Cóż, Amori o mało nie złamał stołu, jak zobaczył jaki układ kart chłopak miał. Poker królewski żartujecie sobie?! I jego pieniądzie właśnie poszły się walić, na rzecz tego debila. Cudownie. On nie chce wiedzieć, no co tamten je wyda.

Wszystko byłoby by w porządku, gdyby tylko nie to, że kiedy czerwonooki zgarniał pieniądze, wypadło mu kilka dodatkowych kart. Momentalnie ciśnienie jeszcze bardziej podskoczyło blondynowi. Jebany oszust. To tak tego pokera sobie ułożył, już on się z nim policzy.

Takeshi, który zauważył, że karty mu wypadł natychmiast, wziął tyle ile się dało kasy i zaraz potem przewrócił stół na Kenjiego. Po chwili zaś pobiegł na górę schodami, do swojego pokoju. Zamknął drzwi na kluczy i rzucił się na łóżko. Było blisko. Jakby dostał kolejny raz w ten sam dzień od niskiego wampira, to chyba w życiu by już nie miałby takiej ładnie buźki jak teraz. Z resztą i tak, na razie ma śliwę, przez poprzednie uderzenia. Miłość boli.

Chłopak rozłożył się na łóżku i skierował swój wzrok na sufit, na którym była masa muzyków. Głównej facetów, bo cóż, wampir nie mogły sobie odpuścić popatrzenia na nich przed snem. Takie jego zboczenie.

Przewrócił się na prawym bok i schylił się by zajrzeć pod łóżko. Wyciągnął z niego pudełko z różnymi przedmiotami, głównie jednak były to zdjęcia. Uwielbiał je robić. Zawsze i wszędzie. Lubił wychodzić często z aparatem i fotografować codzienne życie ludzi. Co z tego, że czasem ludzie brali go za stalkera, on tylko cykał fotki.

Wyciągnął z pudełka starą talię kart. Dawno nią nie grał. Ostatni raz z dziadkiem. Ciekawe co z nim? Nie pamiętał kiedy ostatni raz do niego zajrzał. Chyba po śmierci. Oczywiście, że nie pokazał mu się na oczy, w końcu i tak staruszek myślał, że nie żyje. Pogrzeb też mu zrobili, chociaż ciała nie było. Cóż, to jego krewnego dotarła wiadomość, że wnuczek zginął potrącony przez samochód. Smutne.

Jego jednak wina, że umarł. Troszkę się zamyślił nad całą egzystencją tego świata. A tak naprawdę to zagapił się na naprawdę ładnego faceta, przy kawiarni. Nie jego wina, że akurat była ona w inną stronę niż tą z której nadjeżdżał samochód.

Cóż, co było to minęło. Scarecrow zamieniła go w swoją podklasę. Poznał Kenjiego, a potem Maiko. Teraz wszyscy żyją długo szczęśliwie, nie?

Chłopak sięgnął po następną rzecz z kartonu. Stara empe3 i słuchawki do niej. Nie działają już i tak od dawna, ale nadal ma je z sentymentu. To był prezent, akurat od ojca. Ech, stary dureń pojechał robić karierę do Ameryki, a jego zostawił z dziadkiem. Ciekawe czy był na jego pogrzebie? Ciekawe czy nawet odebrał wiadomość o tym. Pewnej nie i nadal żyje w świadomości, że jego synalek ma się dobrze.

Następna rzeczą był pluszak. Ech w sumie to łoś. To nie tak, że jeszcze przytula się do misi! Tylko ten należał do jego młodszej siostry. Zmarła w wieku pięciu lat. Białaczka. Chciał być dawcą szpiku do cholery, ale nie było zgodności. Dopiero wtedy mu powiedzieli, że był adoptowany. Nadal pamiętał jak mu Kyōko wręczyła pluszaka. "Zaopiekuj się nim, braciszku". Matka potem odeszła nie mogąc znieść jej straty. Ciekawe gdzie teraz jest.

Resztą rzeczy z pudełka, była różnymi zdjęciami. Jedne przedstawiały krajobrazy, Tokio, inne konkretnych ludzi. Znalazło się kilkanaście z jego rodziną. Kilka z Maiko i nawet Kenjim. Jedno jednak przykuło jego uwagę.

Przedstawiało ono czarnowłosego chłopaka o złotych oczach, uśmiechającego się szczerze do obiektywu. Ubrany w czarną bluzkę, na których miał narzucony jakiś płaszczy. Takeshi przejechał ręką po zdjęciu. Tak dawno go nie widział. Ciekawe co teraz robi. Zawsze mówił, że jest szkolony by mordować wampiry. Wtedy zbyt w to nie wierzył, ale teraz? Byłby gotów w to uwierzyć. W końcu jest jednym z nich.

— Takeshi!? Scarecrow wróciła! Zejdź na dół! — Z dołu wołała Santo, do której dołączył Amori, dodając na końcu, że inaczej sam go zaciągnie na dół.

Chłopak schował rzeczy z powrotem do pudełko, nadal gdyż trzymająca w dłoni zdjęcie. Obrócił je na drugą stronę i przeczytał napis:

— Tsurugi Kamiya, lat osiemnaście. "Zrobię wszystko dla pieniędzy, Takeshiu" — Obok zaś było narysowane serce.

Morskowłosy schował fotografie do pudełka i wyszedł z pokoju, kierując się na dół. Nie da się już wrócić do przeszłości.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top