Rozdział XVII Poszukiwania, zakończone?
Shade siedziała na szczycie budynku, wpatrując się w nocną panoramę Tokio. Od czasu do czasu brała łyka coli. Już dawno opróżniła butelkę z alkoholem, który ukradła z pobliskiego sklepu. W tym momencie miała ochotę po prostu zapierdolić kogoś. A najlepiej to cały świat tak o! Bo czemu się ograniczać?!
— PIEPRZONE DWA LATA! — Dziewczyna rzuciła pustą butelkę w stronę wejścia na dach. Przedmiot rozbił się w drobny mak, robiąc przy tym ogromny hałas. Zaraz po tym wampirzyca schowała twarz w dłonie. Odebrano jej te lata, a zamian to... bycie martwą. Miała ochotę naprawdę komuś przywalić i to tak porządnie. Nie powinna pytać Kazuo o swoją przeszłość.
Czarnowłosa wstała momentalnie i kopnęła przy okazji puszkę coli. Nie... nie powinna tego żałować. To nie ona odebrała sobie wspomnienia. To ktoś jej to zrobił, a ona zamierza dowiedzieć się kto. A gdy już to zrobi, to ciała będę szukać po całej Japonii, jeśli nie na innych kontynentach. Ktokolwiek jest tego winny, już jest martwy.
— Seiko, wszystko w porządku? — Yoshida położył rękę na ramieniu dziewczyny. Martwił się o nią. Kiedy zaczął jej opowiadać o przyszłości, dostała nagłego ataku. Chwyciła się za głowę i krzyknęła wręcz z bólu. Po chwili zemdlała i obudziła się jakieś półtorej godziny temu. Kiedy otworzyła oczy, trochę się przeraził. Biła od niej wściekła aura. Powiedziała tylko, że idzie się przejść i niech ją zostawi. Tylko, że to do końca nie było możliwe. Nie może się za bardo oddalać od niej z jakiegoś powodu, z resztą teraz nie czas na to, żeby była sama, kiedy jest w takim stanie.
Wampirzyca tymczasem odwróciła się w stronę Kazuo. Ten zaś zrobił krok w tył. Dziewczyna uśmiechała się przerażająco. W jej oczach widział jedynie rządzę mordu, pomieszaną z szaleństwem. Źrenice zaś miała zwężone, niczym jak u kota. Nawet kiedy zabiła po raz pierwszy ludzi, nie widział czegoś takiego u niej. Coś było nie tak i to na pewno nie było całkowicie związane z utraconymi wspomnieniami. Czarnowłosa chwyciła swój nóż i zaczęła się nim bawić, dalej mierząc ducha tym okropnym wzrokiem. W końcu uśmiechała się szerzej, o ile to było możliwe i podeszła do brązowowłosego, nachylając się do jego ucha.
— Seiko Someya umarła w tamtym dniu, kiedy ty przeszedłeś na drugą stronę. Teraz jest tylko Shade — Głos miała zimny, ale też nie do końca dziewczyny. Jakby należał do kogoś innego. Po plecach Yoshidy przeszły ciarki. To nie była jego siostra. Kimkolwiek ten ktoś był, raczej nie miał dobrych zamiarów. Czarnowłosa tymczasem odsunęła się od chłopaka i niewinnie się uśmiechnęła. Zmrużyła oczy i po chwili wróciły one do normy
— Coś się stało Kazuo? — Głos miała taki jak zawsze. Przy okazji przekrzywiła głowę spoglądając na brata. Brązowowłosy uznałby to nawet za urocze, gdyby nie to co chwilę temu się zdarzyło. Nic z nie rozumiał. Jasne kobiety podobno są zmienne jak pogoda, ale no raczej nie aż tak! No i o co do cholery chodziło z byciem martwym? Oczywista może nie wróci do dawnego życia, ale to chyba nie znaczy, że przez to, przestała być sobą. Raczej tak nie jest?
— Nic, po prostu martwię się o ciebie no i... — Dziewczyna przyłożyła palec do jego ust i pokręciła głową. A o co tu się martwić? Jest tylko wkurzona, że ktoś zajebał jej dwa lata życia. Przecież to nie powód do zmartwień raczej. Każdy by się przecież w chuj cieszył z tego powodu, prawda?
— Nie musisz. Z resztą umiem o siebie zadbać. A teraz wracamy do domu. Jutro idziemy szukać tej Amane — Wampirzyca odeszła parę kroków od ducha i po rozpłynęła się w cieniu. Kazuo skrzyżował ręce. Miał wrażenie, że ostatnio za dużo korzystała z tego, jako środka transportu. Przecież ona do końca nawet nie wie, czy ten cały "cień" w końcu jej nie zeżre! A jeśli by coś się takiego stało, to co wtedy?! Chłopaka nadal nie ufał tym całym umiejętnością związanym z byciem wampirem. W tym na pewno jest jakiś haczyk. Pytanie tylko jaki, chociaż może raczej, czy on chce się przekonasz jaki? Prawdopodobnie nie. Yoshida po chwili również rozpłynął się w powietrzu, a na dachu zostały jedynie resztki szkła.
————————————
Nozomi siedziała pod do drzewem przyglądając się jak jej pani próbuje, z dosyć marnym skutkiem, przywołać swój oręż. Jakoś tak kiedy wróciły do domu, broń zniknęła, a na ramieniu dziewczyny pojawił się wzór z zegarem. No coś, tatuaż pierwsza klasa, szkoda tylko, że taki troszkę kijowy wzór. Dziewczyna przeciągnęła się. W sumie przeszli niedawno tutaj, bo Mahiru i reszta musieli pierw skończyć lekcje. Przy okazji też brakowało Lichta z Lawlessem, bo tamten pierwszy miał koncert, a drugi to w sumie nie wiadomo. Nie chciało mu się po prostu raczej przychodzić. Cóż, ona postąpiłaby tak samo na jego miejscu.
Trust spojrzała znów na swoją panią. W tej chwili darła się na blondyna, który wesoło się do niej uśmiechał. Tak ta dwójka jak nic zaraz rzuci się sobie do gardeł. Cóż, każdy musi sobie znaleźć swojego adwersarza, a oni akurat bardzo dobrze się w tym temacie dogadują.
— Dziwny miłości traf się na mnie iści, że muszę kochać przedmiot nienawiść!* — Kolorowowłosa obróciła głowę by dostrzec, że nagle koło niej siedział Chciwość. Skąd on się tu do cholery wziął?! Przed chwilą go to nie było! Większość osób zwróciło swój wzrok w stronę wampira, jednak po chwili wrócili do swoich zajęć. Tak chyba przywykli do jego nagłego cytowania martwych poetów.
— William Szekspir, "Romeo i Julia", akt pierwszy, scena piąta. No i nie sądzę, żeby Izumi i Arisuin robili za tragicznych kochanków — Hyde uniósł z zdziwienia brwi. Myślał, że tylko on jest takim zapaleńcem, że zna dokładnie, z jakiego fragmentu pochodzi dany cytat. Świat potrafi go nadal zaskakiwać jak widzi — Nie dziw się tak, w końcu jestem z Anglii. Myślisz, że mogłabym wyjść na dwór, jeśli nie znałam na pamięć każdej sztuki Szekspira? Dzięki Bogu, nie żyłam w jego czasach.
— Jesteś z Anglii?! — Brwi Chciwości o ile to było możliwe, poszybowały jeszcze wyżej. Wiedział, że każdy z Servampów Medalionu powstał w innym czasie, ale nigdy nie posądziłby wampirzycy o bycie Angielką. W sumie jakoś nie potrafiłby jej przypisać żadnej narodowości. Czy to przez fakt, że była podobnie jak on nieśmiertelna? W sumie, to nawet on już nie pamiętał gdzie się urodził. To było bardzo dawno temu. Zapewne to miejsce już i tak pewnie nie istnieje.
— A nie wyglądam? Masz przed sobą szlachciankę, której ród pewnie już dawno wymarł, a jedynie spadkobierczynie to nieśmiertelne wampiry — Dla podkreślenia, dziewczyna spróbowała mówić z swoim angielskiej akcentem, ale po tylu latach w Japonii, już nic prawie z niego nie było. Tym czasem Lawless, przyklęknął i chwycił dłoń Trust, po czym złożył na niej pocałunek. Nozomi poczuła jak pieką ją policzki, a Servamp wyszczerzył kły.
— Co mogę zrobić dla księżniczki?
— Dureń! I do księżnej mi daleko, prędzej lady. Z resztą co ja cię będę pouczać? To przyszłość do której nie zamierzam wracać — Dziewczyna położyła się na trawie i zaczęła wpatrywać się w niebo. Było dzisiaj dość pochmurnie, więc Servamp mógłby chodzić nawet w swojej ludzkiej postaci. Lawless nie mojąc co robić zaczął przyglądać się dziewczynie. Od tamtej rady miał wrażenie, że wyładniała, chociaż i tak w tamten sukni pięknie się prezentowała. Wampir przymknął oczy. Pomogła mu pogodzić się z śmieciami Ofelii i był jej za to wdzięczni. Czemu jednak miał ciągle wrażenie, że ona także potrzebuje jego pomocy? To głupie i nie w jego stylu pomagać damą w opałach. No może jeśli noszą akurat mini, ale raczej Trust nigdy takiej spódniczki nie założy.
— To, wiesz skoro oni zajmują się sobą, to może... — Nie dane było dokończyć zdania wampirowi, gdyż nagle dostał w głowę Abel. W tym samym momencie też można było usłyszeć krzyk w rozpaczy Mikuniego. Nozomi natychmiast podniosła się z ziemi i spojrzała na to co się stało. Chciwość z lalką, Amane z miną mordu, czyli to co zwykle, przerażony blondyn, który przy okazji trzyma się za policzek, no i reszta ich towarzyszy, którzy nie bardzo wiedzą co teraz zrobić.
— JAK MOGŁAŚ TAK RZUCIĆ MOJA UKOCHANĄ ABEL!? CZY TY SERCA KOBIETO NIE MASZ!?
— GDYBYŚ W KOŃCU DAŁ MI SPOKÓJ NIE DOSZŁO BY DO TEGO!
— CHCIAŁEM TYLKO POMÓC!
— WSADZAJĄC MI NA KARK TĄ PIEPRZONĄ LALKĘ?
No i się zaczyna. Nozomi wstała i zaczęła zmierzać w stronę Eve. Dlaczego tych dwoje nie może, choć raz, powstrzymać się od skakania sobie do gardeł? Czy za dużo się od nich wymaga? Już dzieci są bardziej usłuchane. Hyda także dołączył do dziewczyny, przez okazji niosąc Abel. Żeby on Servamp oberwał z lalki, przecież to godzi jego honor! Jakiś metry zanim dotarli do kłócącej się dwójki, o mało co nie dostali kulki w głowę.
— JEJE DO CHOLERY UWAŻAJ GDZIE STRZELASZ! JAK JUŻ TO W NICH! — Zazdrości nic nie zrobił sobie z słów dziewczyny i dalej trzymał uniesioną broń. Jeśli za bardzo go wkurwią jest w stanie ich wszystkim posłać do piachu, bez żadnego ale. Są stanowczo za głośni i to już zaczyna go wnerwiać. Wystarcza mu jeden Eve, któremu brakuje piątej klepki i jest nad wyraz irytujący.
— Zdrajczyni! Jest twoja panią, czy nie powinno cię obchodzi, że zginę?! — Nozomi zmierzyła wzrokiem Amane, przez co, po plecach fioletowłosej przeszły ciarki. Lawless także się wzdrygnął. Cholera, to trochę przypominało jego wzrok, kiedy zabijał swoich poprzednich Eve. Wampirzycy raczej nie robiła czegoś takiego, ale nadal zastanawiało go to, skąd taki wzrok.
— To czy żyjesz czy nie, nic mnie nie obchodzi. Jesteś tylko człowiekiem, który prędzej czy później, w końcu pokaże swoją prawdziwą naturę. Niczym nie będziesz się od nich różnić — Po tych słowach Zaufanie po prostu teleportowała się nie wiadomo dokąd. Chciwość chwycił się za kark. Coś mu tu cholernie nie pasowało. W jednej chwili wszystko było dobrze, a zaraz potem to. Co się stało w przeszłości, że dziewczyna tak się zachowuje? Wręczył Izumi lalkę i sam także ruszył w sobie znanym kierunku. On tak tego nie zostawi. W końcu coś jej winien jest.
Amane tymczasem stała jak wryta. Co to miało być?! O co chodziło Nozomi?! Przecież nie powiedziała raczej nic złego. Ech, ona ma na dzisiaj dosyć po prostu. Nie dość, że nie udało jej się przywołać swojego oręża, to teraz to. Jej Servamp się na nią fochnął. Czy ten dzień może być jeszcze gorszy? Dziewczyna oddała lalkę blondynowi i wyszeptała ciche przepraszam. No chyba sam Mikuni nie spodziewał się tego usłyszeć.
— Moja kochana Abel, nic ci nie jest? — Eve Zazdrości jak to miał zwyczaju, zaczął miziać swoją lalkę. Izumi tymczasem ruszyła w drogę powrotną do domu. Bez Nozomi raczej i tak ma jeszcze mniejsze szanse przywołania broni, a z resztą będzie trzeba z nią pogadać. Starszy Arusiun widząc jak dziewczyna idzie z opuszczoną głową, chwycił tylko Jeje, który zamienił się akurat węża i poleciał za nią — Amane, czekaj odprowadzę cię z Abel!
No chyba może być gorzej. A myślała, że uwolni się na chwilę, od tego durnego kowboją z westernu. Nadzieją matką głupich. Reszta Eve z swoimi Servampami także zaczęła się zbierać. Cóż, bez Mikuniego, który najwięcej z nich wiedział, nie dużo zrobią.
— Nadal nie rozumiem, czemu ten drań, lata za tą dziewczyną. Zakochał się czy co? — Mahiru razem z Tetsu popatrzyli na Misono zdziwionym wzrokiem. O co mu chodziło? Amane panią Servampa jest od niedawno, to chyba więc logiczne, że chce jej pomóc — No co?! Nie widzicie tego, przecież drań, co chwilę obok niej lata!
— Przesadzasz Misono. On po prostu już taki jest, z resztą Amane potrzebuje pomocy.
— Ech, to wszystkie jest upierdliwe Mahiru. Wróćmy do domu, głodny jestem.
— Przed chwilą zjadłeś wszystko co wziąłem nam do jedzenia!
— No, ale nadal jestem głodny.
Po chwili chłopcy wraz z wampirami, ruszyli w drogę do Onsenu. Kiedy opuścili miejsce, Shade rozciągnęła się na dachu. Spędziła chyba godzinę siedząc na nich i ich obserwując. Cóż, czas teraz na to, żeby się przywitać.
————————————————
Amane wraz z Mikunim była już w połowie drogi do domu. Na ogół, co jakiś czas, chłopak zadawał jakieś pytanie, przy czym non stop, kwitował je miziając lalkę. Dziewczyna po dziesięciu pytaniach miała tego już dość. Co on, chciał sprawić, żeby była zazdrosna o Abel, czy jak?
Przy mieszkaniu blondyn, w końcu musiały już iść. Dziewczyna nie wiedząc czemu czuła trochę lekki zawód z tego powodu. Powinna się do cholery cieszyć. Nareszcie przez resztą dnia nie zobaczysz żadnej pieprzonej lalki! Amane przekręciła klucz w drzwiach. Było ciemno, więc jej ojciec pewnie jeszcze był w pracy. Nozomi też raczej nie ma, skoro panują egipskie ciemności. Ech, dlaczego tak zareagowała na jej słowa? To ciągle nie daje jej spokoju. Fioletowłosa przeszła do salonu i zapaliła światło. Wrzasnęła jakby zobaczyła ducha, bo kurwa właśnie go zobaczyła!
— Amane, tak? Nawet jesteś ładniejsza niż w wspomnieniach — Shade rozciągnęła się na fotelu. Włamanie się do mieszkania nie było trudne. Ktoś zostawił otwarty balkon, więc po prostu tu weszło no i czekała. Na szczęście nie długo, bo tak to by się zanudziła na śmierć. Izumi tymczasem nadal stała w szoku. Już ta pieprzona lalka, która dała jej ten cholerny oręż, była bardziej możliwa, niż Seiko siedząca jak gdyby nigdy nic, w jej salonie! Po chwili jednak dziewczyna się opamiętała i podeszła powoli jak gdyby bała się, że zaraz zniknie. No to jest po prostu niemożliwe! — Boisz się jakbyś zobaczyła ducha. Tak właśnie myślałaś, że umarłam? W sumie po część masz rację.
Czarnowłosa wstała i wyszczerzyła się, przy okazji ukazując kły. No kurwa no nie! Seiko, jest teraz wampirem, ale jak to!? I co jeszcze niech powie jej, że Servampem, jak Nozomi. Ciągle jednak coś Izumi nie pasowało i to nie było związane z tym, że jej przyjaciółka nagle teraz stała się chodzącym nieumarłym. Coś w tych czerwonych ślepiach nie dawało jej spokoju, tylko nie wiedziała dokładnie co.
— To jak zamierzasz, w końcu coś powiedzieć, czy dalej będziesz się tak gapić?
— Czekaj, jak, co, kiedy?! CO TY TU ROBISZ?!
— Odwiedzam starą przyjaciółkę, nie można? W końcu odkąd pamiętam, coś z mojej przyszłości, chyba warta ją zbadać.
— Myślałam, że Cię porwano! No i Kazuo, Seiko przy.... — Dziewczyna uciszyła ją przykładając palec do jej ust. Trochę dziwnie się z tym czuła, zwłaszcza kiedy wampirzyca przejechała, przy okazji, drugą ręką koło jej piersi! No kurwa, przyjaciółka ją molestuje! Żartowała kiedyś, że Someya może lubić baby, no ale bez przesady! Ona nie gustuje w tym samym. Już by wolałaby, żeby ten durny kowboj zaczął ją molestować! Czekaj co?! Amane, ty się kurwa ogarnij i skup na obecnej sytuacji!
— Przyszłam się pożegnać. Seiko już dawno umarła. Teraz jestem Shade i radzę ci przestać mnie szukać...
— Kiedy dopiero co znalazłam! — Policzki Izumi zaraz zrobiły się jeszcze bardziej czerwone, kiedy czerwonooka nachyliła się nad ramieniem i lekko ugryzła końcówkę ucha. No ja pierdole, niech jej ktoś tu jej pomoże, bo kobita ją zgwałci! Jeszcze kurwa przyjaciółka to zrobi, to podwójny horror będzie!
— Nie należę już do twojego świata Amane. Zostaw mnie w spokoju. W innym wypadku mogą cię czekać nieprzyjemne konsekwencje — Shade odsunęła się trochę od fioletowłosej i po chwili pocałowała ją. Pocałunek był krótki i nie było w nim żadnej namiętności, od tak dla zabawy. Wampirzyca uśmiechnęła się po nim figlarnie i zaraz potem pobiegła na balkon, no i usiadła na barierce, nadal przy tym się uśmiechając. Eve Zaufania w tym czasie pluła i próbowała wytrzeć sobie usta. No do cholery pocałowała ją! Zaraz potem skierowała się w stronę wampirzycy.
— No to, żegnamy Amane — Shade odchyliła się i runęła w dół. Izumi podbiegła do barierki i wychyliła się. Na ziemi nie było żadnego śladu, żeby ktoś spadł na nią. Rozejrzała się po okolicy, ale również nie dostrzegła nigdzie czarnowłosej. Oparła się o barierkę i zjechała na podłogi, chowając przy okazji głowę w dłonie. Cholerna dziewczyna! Fioletowłosa uderzyła pięścią w doniczkę. Dlaczego uciekła?! Cały świat jej się sypie teraz. Ona tego nie rozumie. Przecież nawet jeśli Seiko jest wampirem, to niczego nie zmienia. Nadal są przyjaciółmi. Nie da się tak łatwo spławić! Amane podniosła się i wychyliła się przez balkon.
— Znajdę cię Seiko słyszysz! Znajdę, obiecuję! Tym razem jednak nie dam ci uciec! — Sąsiedzi mogą mieć jej za złe, że się drze, ale co tam. Ona dotrzyma tej obietnicy. Drugi raz nie pozwoli już jej zniknąć.
——————————————
Shade siedziała na dachu budynku. Ostatnio chyba bardzo często to robi. Co ona jednak poradzi, że tutaj najlepiej jej się myśli. Może troszkę przesadziła z Amane, ale to dla jej bezpieczeństwa. W sumie też, trochę się dobrze przy tym bawiła. Pocałunek nie był zły. Najlepsza była jednak mina dziewczyny. Po chwili czarnowłosa westchnęła. Niech ją, w końcu zostawi w spokoju. Weszła na ścieżkę, na której mogą ucierpieć bliskie osoby. Na szczęście pozbyła się jedynej takiej zagrożonej. Teraz ma drogę wolna.
— POCAŁOWAŁAŚ IZUMI!? CZY CIEBIE DO RESZTY JUŻ POGIĘŁO? — No i jest jej dobry duszek. Ech, obydwoje skazani na siebie przez wieczność. Zastanawia ją jedna rzecz. Jak blisko słowa Kazuo były prawdy? Jak bardzo już jej odbiło? Czują, że z każdym użyciem "cienia" coraz bliżej jest granicy. Pytanie tylko kiedy ją przekroczy? A może już to zrobiła? Coraz częściej miała wrażenia, że ponoszą ją emocje. Nie mówiąc, że czasem przyłapywała się na malutkich lukach w pamięci. Nie chodziło o przeszłość, raczej o to co robiła pięć minut temu. To nie było normalne — NO ZAMIERZASZ MI ODPOWIEDZIEĆ?!
Shade wstała i przeszła się. Yoshida dalej ją mierzył wzrokiem. Myślał, że okres buntu to oni przeszli już dawno, a tutaj się okazuje, że chyba jednak nie. Czasem chciałby wiedzieć, co siedzi w głowie tej dziewczyny. W tym momencie wampirzyca na niego spojrzała. Znowu ten przeklęty wzrok. Chyba jednak nie chce wiedzieć, co siedzi w tej głowie.
— Wiesz Kazuo, zastanawiałeś się kiedyś, jak to jest patrzeć w mrok? Po pewnym czasie on zaczyna spoglądać na ciebie — Oczy Shade znowu zwężyły się, a przy jej nogach zaczęła tworzyć się czarną mgła. Po plecach ducha przebiegły dreszcze. Nie jest dobrze, jest wręcz tragicznie. Trzeba coś wymyślić, żeby wróciła znowu tylko co! Mgła z każdą sekunda zaczynała coraz bardziej się zbliżać, a na ziemi pojawiła się ciemna maź. Po chwili jednak wszystko znikło. Ślepia wampirzycy zaś wróciły do normalności. Czarnowłosa chwyciła się za głowę i przyklękła. Co to do cholery było?!
— Shade, wszystko w porządku? — Niebieskooki zbliżył się trochę do dziewczyny, nadal jednak zachowując odpowiedni dystans. Nie wiadomo, czy ten atak, czy cokolwiek to było, za chwilę nie wróci.
— Nic nie jest w porządku, Kazuo — Głos jej się łamał, jakby mówienie sprawiało jej wielu trudu — Chodźmy do domu, muszę się położyć. Jestem zmęczona, to wszystko.
Duch dosyć wątpił w prawdziwość tych słów, ale co on mógł zrobić? Dziewczyna podparła się i wstała, kierując się w stronę schodów. Chyba wróci do domu na piechotę. Nie ma ochoty korzystać z cienia, a na latanie też nie ma siły. Ona naprawdę jest tylko zmęczona, nic więcej.
——————————————
* William Szekspir, "Romeo i Julia" Akt. 1, scena 5
Jak ja kocham pisać rozdział na ostatnią chwilę. Zawsze jest ta lekka presją, no mówię wam po prostu cud, miód, malina. No jakoż iż dawno rysunku nie było, a pewna osoba chciałaby jakiś, to proszę o to macie Ryu ( tak tego blondyna, przez którego Amane się spóźniła)
No przy okazji informacja, że może w przyszłym tygodniu rozdziału nie być, bo nad morze jadem, więc chuj laba leń i może mi się nie chcieć pisać. No to do zobaczenia, w następny rozdziale.
Nio
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top