Rozdział III Niech nigdy mnie nie opuszczą

Czarnowłosa obudziła się jak zwykle od ostatniego tygodnia wcześniej niż powinna. Koszmary nie dawały jej spać zawsze w tym okresie. Kiedy jednocześnie świętowała jak i przeżywała żałobę. Minęło sześć lat od tego zdarzenia a ona nadal nie może się z tym pogodzić. Co rok te same sny, przez siedem dni. No normalnej oszaleć można.

Pierw radość, śmiech. Słońce świeci, ćwierkają ptaki, są na jakiejś polanie. Normalnie raj na ziemi. Jej rodzice się uśmiechają. Ubrani w białe ubrania. Ona w obecnym wieku. Potem nagle obraz czernieje. Z nieba zaczyna lać, ich miny się zmieniają.Oczy blakną, patrzą na nią z poczuciem winy. Na ubraniach zaczynają pojawiać się czerwone plamy, a oni sami po chwili upadają. Na ich twarzach zaś pojawia się okropny wyraz bólu. Na końcu zaś zostaje dźgnięta i dołącza do nich.

Zielonooka aż się wzdrygnęła. Nie ma jak zaczynać dzień swoich urodzin pozytywnym myśleniem. Choć raz spróbuję przestać o tym wspominać. Przynajmniej dzisiaj. Dla Kazuo i Amane. Dla siebie.

Patrząc na godzinę, to jeszcze ma sporo czasu. Nie ma to jak się obudzić o piątej trzydzieści kiedy idzie się na coś koło godziny ósmej. Przynajmniej jest jakaś szansa, że się nie spóźni. Chyba weźmie prysznic, bo o tej godzinę to bardzo dużo porobi. Mogła by iść dalej spać, ale szansa że zaśnie albo potem nie zaśpi jest niewielka.

Prysznic trwał dobre pół godziny. W jego czasie Seiko rozmyślała. Minęło sześć lat od tego zdarzenia. Jednak dla niej jakby nie minął jeden nawet dzień. Ciągle to rozpamiętuje. Wie też, że każdy w jej otoczeniu przez to się o nią martwi. Mimo iż to wie, nie potrafi przestać, tak jakby coś jej nie pozwalało. Długo wytrzymała nie myśląc o tym. Normalnie rekord kurwa. Miała o tym nie myśleć. Mózg jednak chyba stwierdził, że utrudni jej zadanie, bo nie mógł kurde stwierdzić żeby sobie pomyślała o słodziutkich kotkach czy czymś podobnym.

Wychodząc z prysznica ubrała się w swój mundurek. To dzieło szatana jak dla niej powinno spłonąć. Nie rozumiała dlaczego osoby jej płci musiały tak cierpieć, nosząc to. Toż to skandal. Dlaczego nie mogą nosić jako mundurków spodni, przesz to też się nadaje się jako mundurek dla dziewczyn. Dyskryminacja kurwa mać.

Narzekając na znienawidzone ubranie, Someya nie zauważyła już, że Kazuo wstał i przyglądał się jej. Cud chyba się stał, że dziewczyna wstała tak wcześnie. To chyba przez to, że dzisiaj jej urodziny. Widać jednak, że aż tryska energia, chcąc zamienić spódniczki w kupkę popiołu. Nie zdziwię by się jak na zakończenie szkoły, dziewczyna wrzuci ubranie do niszczarki albo je spali. Znając ją to zrobi jedno i drugie. Co z tego, że z niszczarką może się nie udać. Nie należy nigdy lekceważyć siły nienawiści do spódniczek i sukienek Seiko.

Pamiętał raz jak Amane chciała jej wcisnąć kieckę. Do dziś na samą myśl zaczyna go wszystko boleć. Izumi za to już nigdy więcej nie próbowała. W końcu, starczyło jej, że dostała patelnia w głowę. Następnym razem nie wiadomo czego by użyła dziewczyna do obrony przed "diabelski dziełem". On w każdym razie nie chciała się przekonywać. To i tak jest istnym cud, że mundurek przetrwał.

— Od kiedy ty to jesteś ranny ptaszek, co? — Czarnowłosa aż zdębiała. Jakim cudem on się tu pojawił?! Co on nie wie, że normalni ludzie śpią o tej godzinie?! Kurwa przygarniał kocioł garnkowi, wcale nie lepsza jest. Tylko jednak raczej Yoshide nie męczą koszmary. Chociaż chuj go wie. Z resztą co ona mu powiedzieć."Nie bracie, po prostu miałam koszmar, który śni mi się od sześciu lat. Przedstawiający śmierć moich bliskich. Co na śniadanie?". Dobre kurwa sobie. To już lepiej skłamać.

— Ano wiesz urodziny, trzeba świętować od rana. W końcu są tylko raz w roku — Tak samo jak rocznica śmierci, ale kogo to tam obchodzi. Ma być pozytywnie, to będzie.

— Kim jesteś i co zrobiłaś z Seiko?!

— To już własnych urodzin nie można świętować? Ja nie wiem, rozpaczam jest źle, cieszę się też źle! Nosz kurde zdecydujcie się! — Normalnie nie dogodzisz. Pierw się czepiają tego a jak to zmienisz to też im nie pasuje.

— Spokojnie. Co ty taka wzburzona w urodziny? Nie wyspałaś się czy jak?

— Żebyś ty wiedział. Nieważne kiedy śniadanie?

— Zaraz zrobię, tylko nie gorączkuj się już tak — Kazuo uśmiechnął się. Czasami jego siostrzyczka, zachowuje się jak dziecko. Nie ukrywał jednak, że jest to urocze — Ty, a może akurat tak ci okres wypadł?

— KAZUO! ŚNIADANIE KURWA MAĆ RÓB!

——————————

Zielonooka wpatrywała się właśnie w widoki z oknem. Szkoła. Jak bardzo jej nie chce się tu być. Dlaczego nie mogła zostać w domu. Dzień urodzin spędzony trzy czwarte w szkole, nie no cudownie. No szczęście to była już ostatnia lekcja, potem do domu i spokój... przynajmniej na resztę dnia.

Jak ona chciała już być w domu. Kazuo zapewne upiekł tort, specjalnie na ten dzień, jak co roku. Mieli takie swojej zwyczaje. Ona na jego, zawsze wręcza mu krótki wiersz, który zawsze wiesza nad biurkiem potem. Amane zaś, motywuje ją słowami typu "Jeszcze trochę i będę mogła cię upić" No cóż przynajmniej jest szczera.

Z rozmyślań Somey wyrwał ją dzwonek, kończący tą jakże nudną lekcje. Dziewczyna nawet nie zastanawiając się wybiegła z klasy. Im szybciej w domu tym lepiej.

Przez całą drogę do domu, czarnowłosa próbowała nie myśleć o rodzicach. Zadanie to było trudne, ale nie niewykonalne. Przynajmniej nie przez połowę drogi. Potem nie mogła już odpędzić się od myśli o nich. Jak by wyglądało jej życie teraz? Świętowała by zapewne je razem z nimi. Nie poznałaby jednak Kazuo. Jak bardzo rozpaczała nad nimi tak nie wyobrażała sobie też życia bez niego. W pewnym sensie on nadal jej nowy cel w nim. Tak samo Amane. Życie bez nich, nie było by takie samo.

Seiko nawet nie zauważyła kiedy dotarła do domu. Widać, że czas szybko płynie jak masz go jak zająć.

— Kazuo jestem w domu!

— Moja ukochana siostra wróciła do domu! Jak było w szkole? — zawołał Yoshida. Pytanie raczej było zbędne. Nie sądził, że dziewczyna będzie dużo opowiadać o szkole. Najwyżej co po narzeka na spódniczkę.

— Tak jak zwykle. Lekcje się dłużyły, były nudne. Musiałam nosić ten głupi mundurek — kolejny ich zwyczaj. Zawsze pyta jej się jak w szkole, mimo iż wie że zawsze na końcu powie że nienawidzi spódniczki. Cóż w pewnym sensie te przyzwyczajenia są charakterystyczne dla nich — A jak u ciebie Kazuo, co dziś robiłeś?

— Znasz mnie jak zawsze wziąłem wolne w twojej urodziny i upiekłem tort. Jednak mam w tym roku ciekawy prezenty dla ciebie.

— Prezenty? Zazwyczaj świętujemy urodziny tylko tortem i dajesz mi kolejną zeszyt do wierszy — dziewczyna była zaskoczona. Nigdy nie dawali sobie więcej niż jedne prezent na urodziny. Nie opływali w luksusach, dlatego starali się oszczędzać — Co to?

— Nie tak szybko. Dostaniesz go po torcie. Jak to mówią cierpliwość...

— Jest cnotą, tak wiem. Po prostu jestem strasznie zdziwiona tym i chce już się dowiedzieć co to.

— Rozumiem, dlatego siadaj a ja idę po pyszność.

Dziewczyna westchnęła. Dlaczego akurat w te urodziny kupił jej coś więcej. Nie rozumiała. Co niby było takiego wyjątkowego w tych. Pokręciła głową. Lepiej nie zaprzątać sobie tym głowy. Niech się cieszy z tego co ma.

— Sto lat, sto lat niech żyje nam. Niech żyje nam, a kto? Moja siostrunia Seiko. Na dalej dmuchaj tylko pamiętaj o życzeniu.

Tort, mimo iż nie był jakoś wybitny to i jak zawsze dla niej był zachwycający. Czekoladowy, na górze wzór z posypki z napisem Seiko. Do tego szesnaście świeczek, w różnych częściach napisu. Bo bokach zaś kokosowa posypka. Szkoda aż go jeść.

Jednak życzenie jakie może mieć. Czego może pragnąć? Rodziców... to się jednak nie spełni. Kazuo i Amane to teraz jej rodzina. Czego może chcieć?

Niech nigdy mnie nie opuszczą — zażyczyła sobie po czym zdmuchnęła świeczki.

——————————


Macie mały dodatek do rozdziału. Oto Kazuo, którego nie chce mi się kończyć. W życiu nie chciało by mi się go nie robiła gdyby ktoś nie powiedziała, że mam narysować. To osoba wie o kim mówię! A teraz wybaczcie, ale lecę zrobić Amane, którą dam jak się wyrobię w następnym rozdziale.
Nio

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top