Denki x UA traitor! Fem! Reader

Dar reader: BOMBY KTORE WYBUCHAJĄ GDY ONA BEDZIE CHCIALA (Cos jak mister Curios, ale mocniejsze)

Słów: 863

Ostrzeżenia:Wybuchy, wzmianki o śmierci, delikatna manipulacja(?), oszustwa
_____________________________________________

Gdy po obozie Present Mic wysnuł teorie o zdrajcy w UA, wszyscy byli przerażeni. Nikt sobie nie ufał, osłaniając wszystko uśmiechem i nic nie znaczacymi słowami o zaufaniu i przyjaźni. Po upływie nie długiego czasu, cała klasa 1A podejrzenia zrzuciła na Denkiego, chociaż nikt tego nie powiedział na głos to wszyscy tak uważali. Szybko go od siebie odsunęli i wrócili do wczesniejszej rutyny. A Kaminari? Biedak został sam, nikt z nim nie rozmawiał, nikt go nie angażował, przyszli bohaterowie odsunęli go jak śmiecia.

Ale wtedy przyszłaś ty, [T.n] [T.i] która postanowiła wyciągnąć do niego rękę, zostać jego przyjaciółką mimo wszystko.

* * *

—Denki, kochanie— Westchnęłaś przyciskając blondyna do swojej klatki piersiowej—Kochanie proszę cię nie płacz— twoje palce przeczesywały jego złote włosy. Czułaś jak jego łzy moczą twoją [kolor] [koszule, koszulke, top itd.]

Usłyszałaś pociągnięcie nosem, ramiona Kaminariego mocniej cię objęły, wtulił twarz w twój biust.

Złotooki znowu przyłapał swoich "przyjaciół" z klasy na obgadywaniu go i ciebie. Uraraka prowadziła teorię o tym, że Denki wciągnął ciebie w zdrade.

—Denki przecież oboje wiemy, że nie jesteś zdrajcą— złapałaś jego policzki w dłonie. Podniosłaś jego twarz w taki sposób żeby złapać kontakt wzrokowy z jego czerwonymi i opuchniętymi od płaczu oczami. Przycisnęłaś pocałunek do jego drgających warg.

"W-wiem, ale" pociągnął nosem "J-ja nie chce żebyś przezemnie była wy-wyrzutkiem" pogłaskałas go po włosach.

—Nie martw się o to robaczku—Uśmiechnęłas się so niego promiennie na co on zrobił to samo.

* * *

  Wystukiwałaś nogą bliżej nie określony rytm siedzac przy biurku i odrabiając prace domową z bohaterstwa. Przerwał ci twój telefon który zaczał wibrować, wywróciłas oczami i bez patrzenia na numer odebrałaś.

—Halo?

—Jak ci idzie [T.n]? Dawno sie nie odzywałaś— po drugiej stronie usłyszałaś zachrypnięty głos Dabiego. Przełknęłaś śline.

—Oo, hej mamo!— wyszłaś z swojego pokoju i zamknęłaś za sobą delikatnie drzwi które kliknęły. Przekręciłaś klucz i zeszłas po schodach na dół.

—Hmm no nie wiem, raczej dobrze, a jak ma sie babcia? Nie odbiera ode mnie— stwierdziłaś wychodząc z akademika.— Jest dobrze, mówiłam ci o Denkim? No tak ten blondyn— Zachichotałaś— chyba go lubię— stwierdziłaś.

Podczas rozmów z Dabim musiałaś zachowywać całkowita ostrożność. Nawet po wyjściu z budynku akademika.

—Jesteśmy coraz bliżej— Rzuciłaś, nie musiałas się martwić o to, że mógłby mieć problem ze zrozumieniem. Wszystkie informacje bezwstydnie wpalatałas w rozmowy o ciastach i chłopakach.

—[T.n] z kim rozmawiasz?— usłyszałas głos Swojego nauczyciela, podniosłaś wzrok z ziemi. Przed tobą stali twoi nauczyciele, policja i pro heroes.

Odwróciłas głowę, za tobą twoja klasa w swoich kostiumach bohaterów.

—Oh, więc to tak— Westchnęłaś—Więc wy wiecie, rety rety... Dabi, chyba nie moge teraz rozmawiać— stwierdziłaś z udawanym smutkiem. Po czym rozłączyłaś się z nim.

—Poddaj się a twoja kara będzie mniejsza— Aizawa stał kilka metrów przed tobą —[T.i] jestes inteligentnym dzieciakiem, nie musisz tego robić.— Głos bohatera był miękki. Twoje oczy skanowały twarze bahaterów za Aizawą.

Eraserhead to był twój największy problem, jeśli zrobisz teraz zły ruch on wymaże twój dar i zostaniesz na lodzie.

Wytarłaś łzy spływające z twoich oczu wierzchem dłoni.
—Ja tu próbuje być silna, a pan z takim czymś wyjeżdża— pociągnęłaś nosem i ponownie przetarłaś oczy próbujac sie uspokoić.

—[T.n] spokojnie dziaciaku— twój wychowawca objął cie i przyciągnął do swojej klatki piersiowej.— Spokojnie, będzie dobrze— pogłaskał cię po plecach.

—Mam cię Eraserze— twoje palce spoczeły na jego oczach, kopnęłaś go i gdy uścisk jego ramion się rozluźnił szybko odskoczyłaś, zanim zdążył otworzyc oczy i wymazać twój dar jego gałki oczne wraz z głową eksplodowały.

—[T.n] [T.i], ani kroku dalej— usłyszałaś głos Present Mica.— Albo będziemy zmuszeni użyć siły!—

—Oh Yamada-sensei, obawiam się, że nie masz pojęcia o moim zabezpieczeniu— Zaczęłaś z uśmiechem— Cała ta placówka, uczniowie, nauczyciele i przedmioty są bombami. Dla jasności, jeśli spadnie mi włos z głowy zrobię wszystko i dołożę wszelkich starań żebyście wszyscy pozdychali.— Dokończyłaś z chichotem. Nie mogłaś się powstrzymać przed udowodnieniem i chwilę po zakończeniu zdania akademik waszej klasy rozświetlił niebo ślicznymi kolorami.

—[T.n] do kurwy nędzy— Bakugou szarpnął za twój bark tak żeby obrócić cię twarzą do niego.

Nie zdążyłaś zareagować, bo jesgo ręka w ułamku sekundy znalazła się przy twojej twarzy i jeszcze szybciej z jego ręki wyszedł wybuch.

Pod wpływem eksplozji odleciałaś pare metrów dalej. Gdy tylko twoje nogi spotkały się z ziemią cała ręka Bakugou wybuchła.

* * *

Walka trwała długo, ogródek przed akademikiem jak i akademik był cały zmasakrowany.

Na ziemi leżały trupy i kończyny, szary beton był mokry i czerwony od krwi. Rośliny na trawie które były bombami zostawiły po sobie spalony okrąg.

Gdy ostatni bohater padł na ziemie, nie byłaś do końca pewna czy był martwy czy zemdlał.

Odwróciłaś się do leżącego na podłożu Kaminariego, oberwał wybuchem urakasku. Z jego głowy spływała krew, ale chłopak żył. Usiadłaś przy nim i położyłaś sobie jego głowę na nogach.

—Oh Denki, to nie tak miało wyjść— Stwierdziłaś smutna, nie chciałas zostawić blondyna, ale musiałaś odejść jak najszybciej. Każdy z bohaterów mógł się w każdej chwili obudzić, a ty nie miałas siły na kolejną walke. Westchnęłaś ocierając łzy— Żegnaj Kaminari, dziękuję— Wyszeptałaś składajac delikatny pocałunek na jego czole.

_____________________________________________
   

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top