samotność
został sam.
Nawet zegar przestał tykać,
chociaż tyle prosił, błagał,
by mu jak kiedyś przeszkadzał…
ale nie, koniec.
Słychać tylko
ciszę głośną w pustym domu,
gdzie nie zabrzmi już muzyka…
czasem jakiś świerszcz zacyka
-chociaż nie ma komu.
Z nim
tylko szary, wychudzony
kot, co wszędzie gubi futro;
jakby pan wrócić miał jutro,
odrapuje meble, ściany.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top