9. "Jenga"

Kolejny tydzień, kolejny weekend. Afuro zdecydował się na pozostawienie niebieskich końcówek włosów, zaś w reszcie poprawił jedynie odcień blondu. Przegrzebałam na tyle ile się dało naszą licealną historię z Terumim, przez co przypomniałam sobie większość tego jak to wyglądało. Jak się na to patrzy po tylu latach to wręcz mnie to bawi. Jednak pamiętam jakie w tamtym momencie to było stresujące. Szczególnie dla Kitsune, która ciągle przeżywa te wspomnienia. Rzadko i delikatnie, jednak nadal boli ją to co się wydarzyło.

Tadashi opowiedziała, że blondyn zmienił szkołę przez Yui. Jednak ona nie zdradziła nam żadnych szczegółów, jedynie wyśmiała to, jak nie potrafiłyśmy poradzić sobie z tamtą sytuacją. Jednak Afuro nie wspominał ani słowem o żadnej dziewczynie która zmusiła go do zmiany szkoły. Wręcz wydaje się nie pamiętać całej tej historii. Z jednej strony to rozumiem, bo sama jej nie pamiętałam. Z drugiej jednak jeśli wierzyć jego dawnym słowom był w niej szaleńczo zakochany. Mógłby zapomnieć o tej miłości tak łatwo? Czy może to też było kłamstwo?

Miałam coraz więcej pytań i coraz mniej odpowiedzi. Dziś sobota, w dodatku już bardzo późna godzina. Klientów coraz mniej, większość pracowników zdobyło swoje dzienne minimum. Ja również, dodatkowo była to suma kilka razy większa od mojej minimalnej kwoty, jaką potrzebowałam zdobyć. Przez to wszystko zrodził mi się w głowie pewien plan...

- Zagrajmy. - Westchnęłam do ucha Terumiego zawieszając dłonie na jego ramieniu. Od początku dzisiejszej pracy go obserwowałam chcąc wyłapać jaki ma nastrój i czy zgodzi się na ten irracjonalny pomysł. Widziałam, jak pił z jednym klientem co tylko podwajało moje szanse. Przez to, jak dużo dzisiaj zdobył pieniędzy i jak mało dziś było problemów najpewniej był w bardzo dobrym humorze, co znów działało na moją korzyść.

- W co chcesz grać? - Spojrzał w moim kierunku niezbyt zainteresowanym grą spojrzeniem. Jego głos również podkreślał, że raczej jest już zmęczony.

Pracownicy mogą między sobą grać. Mogą również stawiać zakłady między sobą. W zasadzie możemy robić wszystko dopóki przyniesiemy szefowi nasze dzienne minimum. Jednak nadal mało kto to robi, bo po pierwsze po co? A jako drugi argument większość pewnie uzna marnowanie czasu i pieniędzy. Dzisiaj jednak cel uświęcał środki.

- Zagrajmy w coś durnego. W monopoly, czy jengę. - Zaproponowałam w końcu stając naprzeciw niego. - Do tego pijmy wódkę i rozmawiajmy. Poznajmy się. - Mówiłam przedstawiając mój plan. Ten tylko pokręcił głową z dezaprobatą.

- Miałaś nie grzebać w mojej przeszłości. - Zaplótł ręce na piersi. Zauważyłam teraz dwie wystające spod obroży malinki na jego szyi. Klienci mają zakaz oznaczania kogokolwiek w ten sposób. Ciekawe więc czyjego są autorstwa.

- Ale przecież ty też będziesz mógł pogrzebać w mojej. - Również splotłam dłonie na piersi naśladując jego pozycję. - Nie powiesz mi, że nie chciałbyś teraz bez stresu napić się i zapomnieć o wszystkim co się ostatnio działo. - Improwizowałam mając nadzieję, że zdarzyło się w jego życiu ostatnio coś, o czym chciałby zapomnieć. Na jego twarzy widziałam wyraz wysokiej konsternacji, co wskazywało na mój zły trop. Pora więc na mojego asa z rękawa. - Chociażby o Ryoko. - Zbliżyłam się do jego ucha, by na pewno nikt poza naszą dwójką nie usłyszał jej imienia. Cóż, prócz naszej dwójki usłyszała to również moja obroża, która momentalnie poraziła mnie prądem. Ałć... Jednak domyślam się, że na jej ksywkę nie zareagowałby tak mocno, jak może zareagować na jej imię. W końcu wspominając rozmowę na początku mojej kariery w Meteorze, oraz słowa Hany i Ichiro "to jeszcze zbyt świeża sprawa" łatwo mogłam dojść do wniosku, że zmarła niedawno.

- Niech ci będzie. - Westchnął po chwili zastanowienia. - Ale ty kupujesz flaszkę. - Puścił mi oczko. Moja rybka złapała haczyk.

- Jasne. - Uśmiechnęłam się kierując do baru. Terumi poszedł jeszcze do pokoju dla personelu przebrać się w coś bardziej... zakrywającego. Bo na pewno gra z nim w samych bokserkach, futrze i szpilkach nie byłaby tak komfortowa, jak gdyby był w pełni ubrany.

- Co żeś Terumiemu powiedziała, że tak się rozweselił? - Na słowa Eve przypomniałam sobie, że rzeczywiście na koniec naszej rozmowy delikatnie się uśmiechnął.

- Że będzie pił, by zapomnieć. - Zażartowałam. - Siedemset czystej i dwa kieliszki poproszę. - Wskazałam dłonią na butelkę stojącą za nią na półce. Jednak ku mojemu zaskoczeniu jak to barman wyjęła ją spod lady. No tak, przecież wystawa nie może się marnować. Podała mi wspomniane przedmioty wypowiadając cenę. Na początku myślałam, że się przesłyszałam, dlatego też powtórzyła ją jeszcze raz. Nie, nie przesłyszałam się. - Nie da rady tego zrobić na koszt firmy? - Poprosiłam łapiąc dłonią za górę butelki. Ta tylko się zaśmiała i pokręciła głową. - Dobra, to daj jednak pół litra zamiast tego. - Gdybym wzięła pierwszą flaszkę już nie byłoby mnie kompletnie stać na chociażby najmniejszy zakład z Afuro. A nie miałam zamiaru nie dostarczać dzisiaj dziennego minimum. Nadal było drogo, jednak chociaż troszkę taniej.

- Bez popity lecicie? - Spytała zauważając, że nie wzięłam żadnej coli, lub innego soku. - O, jak jesteśmy przy popicie to ci opowiem jak bardzo mnie wkurwiają ci ludzie. - Machnęła dwa razy ręką zachęcając, bym się do niej przybliżyła. Terumiego ciągle nie widziałam, więc chyba nic nie zaszkodzi jak jeszcze chwilę z nią porozmawiam. - Niby to tacy ułożeni, bogaci i wysoko postawieni ludzie. A wiesz jakie biorą drinki? Zawsze, ale to zawsze wódka z colą. - Wypuściła głośno powietrze. - Jebać, że żeby być tu barmanem musisz umieć żonglować napełnionymi szklankami, potrafić zrobić wszystkie drinki o jakich tylko ktokolwiek sobie zamarzy, mieć robione praktyki na ibizie i wiedzieć dosłownie wszystko o każdej flaszce w barze. I tak każdy będzie brał pierdoloną wódkę z colą. - Oparła się rękami na stole spuszczając głowę w dół. - Już tak się dzisiaj wkurwiłam, że w jednego typa rzuciłam tą butelką coli i mnie obroża aż poraziła. Jak chcesz mi zrobić przyjemność to zamów kiedyś u mnie coś innego niż wódka z colą. - Spojrzała na mnie. Zaśmiałam się tylko wyobrażając sobie jak rzuca w klienta tą butelką, a ten się na nią drze. Widząc, że Afuro już wychodzi z pokoju dla personelu zapewniłam ją tylko, że na pewno kiedyś zamówię jakiegoś skomplikowanego drinka i poszłam z blondynem na górę.

- Jaki masz plan? - Spytał, gdy ja spośród całej półki z planszówkami szukałam jengi. Gdy w końcu ją znalazłam i położyłam na stole zaczęłam tłumaczyć.

- Będziemy lecieć na zmianę i każda osoba będzie w trakcie jednej kolejki wyciągnąć po dwa klocki. - Wysypałam zawartość pudełka na stół i zaczęłam układać charakterystyczną wieżę. - Jednak jeśli na zmianę wypijesz jednego shota, lub odpowiesz na pytanie drugiej osoby to możesz wyciągnąć tylko jeden klocek. - Wytłumaczyłam, na co ten uśmiechnął się lekko pomagając mi budować konstrukcję.

- Czyli wracamy do klimatów domówek w liceum? - Spytał, na co ja zaprzestałam budowania na moment.

- Nie wiem, nigdy nie byłam na domówce w liceum. - Westchnęłam uśmiechając się smutno. Jedyną jako taką imprezą w tamtym czasie były urodziny Kitsune. A czy to można nazwać domówką... Wątpię.

- Ja też. - Odparł. - O ile sią zakładamy? - Spytał, kiedy wieża już w pełni stała, a ten zaczął odkręcać butelkę z alkoholem i polewać do obu kieliszków. Szczerze nie widziało mi się picie, jednak za cenę informacji, jakie być może uda mi się tu zdobyć jest to warte.

- Ja zapraszałam, to ty proponujesz zakład. - Westchnęłam wyrównując klocki. - Ale raczej nie dużo, bo raczej chcemy po prostu zapomnieć o... - Znów chciałam wspomnieć o Ryoko, jednak ponowne porażenie prądem nie było moim marzeniem. - ...ostatnich wydarzeniach i się rozerwać, niżeli grać na poważnie, prawda?

- No tak, to może... Jakieś dwa tysiące? - Zaproponował.

- Stoi. - Odetchnęłam z ulgą, że nie zaproponował dwudziestu tysięcy. Raczej bym wtedy zbankrutowała.

Gra się zaczęła. Początkowo graliśmy w ciszy, ponieważ gdy konstrukcja ciągle wyglądała na stabilną żadne z nas nie bało się brać po dwa klocki za każdą kolejką. Z każdą sekundą robiło się coraz bardziej niezręcznie, więc chcąc jakoś rozluźnić atmosferę zarzuciłam tematem dość mocno z dupy.

- Blond to twój naturalny kolor? - Spytałam, na co ten spojrzał się na mnie dziwnie, jakby zdziwiony, że o to pytam.

- Tak. - Odpowiedział krótko.

- Musiałeś mieć niezły rollercoaster w drzewie genealogicznym. - Zaśmiałam się odkładając drugi z kolei klocek na górę. Wieża powoli zaczynała się chwiać i nie wyglądała już tak stabilnie jak na początku.

- Powiedziała ta, która ma granatowe włosy. - Przewróciłam oczami. - To stąd wzięło się Aoi? - Spytał zaskakując mnie, ze chce kontynuować rozmowę.

- Bardziej z anime, które kiedyś bardzo lubiłam. W gimnazjum sporo oglądałam, był jeden tytuł w którego openingu powtarzano ciągle aoi. Strasznie mi się to wtedy spodobało i kazałam wszystkim znajomym, by zaczęli na mnie mówić Aoi. - Zaśmiałam się wspominając tamte czasy. - Później to ucichło, dopiero jak trzeba było sobie wymyślać ksywki w kasynach to wróciłam do jej używania. - Streściłam. Zauważyłam, ze Terumi mocno się wpatruje w już mało stabilnie wyglądającą wieżę z bardzo dużą ilością dziur. Już zdążył wyciągnąć i położyć na górze jeden klocek, a teraz konsternował nad tym, który opłacałoby się wziąć jako drugi. - Zawsze możesz się napić, albo odpowiedzieć na pytanie, jeśli nie chcesz ciągnąć. - Dopiero jak ostatnie słowo wyrwało się z moich ust zdałam sobie sprawę, jak dwuznacznie mogło to zabrzmieć. No cóż.

- No dobra. - Westchnął, po czym opróżnił jeden z kieliszków stojących obok. - Ych, mogłaś zorganizować jakąś popitę. - Dodał krzywiąc się. - Boże jak ja dawno wódki nie piłem! - Wstał z miejsca chcąc poradzić sobie z chwilowym odruchem wymiotnym.

- Cierp teraz. - Stwierdziłam szybko wyciągając dwa klocki i kładąc je na górę. - Twoja kolej. - Wskazałam dłonią na chwiejącą się konstrukcję.

- Już?! - Wrócił na miejsce spoglądając na środek stołu. - I to jeszcze z samej góry wzięłaś! - Marudził dalej, na co ja tylko wzruszyłam ramionami opierając się wygodniej na krześle. - No dobra... - Spróbował wyciągnąć klocka z dołu wieży, jednak przez, to jak mocno się przez ten ruch zachwiała momentalnie wycofał rękę. - Mogę zmie... - Chciał dokończyć, jednak od razu odpowiedziałam.

- Nie. - Spojrzał na mnie jak na najokrutniejszego kata, na co tylko się uśmiechnęłam. O dziwo udało mu się wyciągnąć i położyć przedmiot na górze.

- Dobra i dawaj pytanie. - Zdziwiłam się, że tak szybko do tego doszło, przez co mimowolnie posłałam mu pytający wzrok. - No już nie mam co tu pociągnąć. - Przeleciał wzrokiem po wszystkich klockach. Westchnęłam tylko myśląc chwilkę nad pytaniem.

- To na dobry początek, dlaczego zmieniłeś liceum? - Widziałam jak myśli, jak tylko ominąć temat o którym najpewniej nie chciał mówić. Mimo wysokiej konsternacji widocznej przez moment na jego twarzy odpowiedział bardzo szybko.

- Ponieważ się przeprowadziłem. - Wyrazem twarzy wyraźnie pokazywałam, że nie satysfakcjonuje mnie ta odpowiedź. - Czyli odpowiadamy, dopóki nie zadowolimy drugiej osoby? - Przytaknęłam. - To już wolałbym zadowolić cię seksualnie. - Prychnął śmiechem znów myśląc, jak może ominąć temat, o którym wyraźnie nie chciał mówić. - Zmieniłem liceum, ponieważ chciałem wybrać lepszą placówkę, w celu zdobycia lepszego wykształcenia. - Widziałam delikatne kropelki potu na jego skroniach. Kłamie. Tylko jak mu to teraz udowodnić...

- Niech ci będzie. - Przewróciłam oczami, na co ten zwinął dłonie w piąstki ciesząc się, że nie będę dalej drążyć tematu. Oj, ale się zdziwisz. Minęła kolejna kolejka. Oboje wypiliśmy po kolejnym kieliszku, po czym znów Terumi został postawiony przed kolejnym moim pytaniem. - Czy zostałeś zmuszony, by zmienić liceum, czy może zrobiłeś to z własnej woli? - W ten sposób łatwo dowiem się, czy rzeczywiście Yui przyparła go wtedy do muru, oraz czy przed chwilą kłamał.

- Aż tak po mnie widać, że kłamię? - Westchnął odchylając głowę do tyłu. Zauważył jeden powód dla którego zadałam to pytanie, jednak najpewniej nie zdawał sobie sprawy, że istniał jeszcze drugi. Jego oczy były coraz mniej wyraźne, przez co wiedziałam, że alkohol zaczyna działać. Czułam to również po sobie, jednak na pewno mniej niż on. - Po części zostałem zmuszony. - Wzrokiem wskazywałam, by kontynuował. - Po prostu rodzice zarządzili, że się przeprowadzamy i ja nie miałem za bardzo nic do gadania. - Wetchnął przeciągając się na krześle.

- Kłamstwo ma krótkie nogi. - Przypomniałam, na co ten kiwnął lekko głową. Czy mogę to uznać jako fakt, że to nie Yui go do tego przymusiła? A może przymusiła jego rodziców, a oni zmusili jego? Coraz więcej pytań...

Nadeszła moja kolejka. Przez chwiejącą się wieżę nie mogłam niestety znów wyciągnąć dwóch klocków i uniknąć pytania. Na szczęście przy wyciąganiu tego jednego udało mi się nie zniszczyć całej konstrukcji. Co jak co, ale nadal wolałam zostawić sobie te dwa tysiące w kieszeni. Widząc, że świdruje go oczekującym wzrokiem zdał sobie sprawę, że czekam na pytanie.

- Ruchałaś się kiedyś z facetem? - Spytał bez owijania w bawełnę bujając się na krześle. Mrugnęłam kilka razy jakby upewniając się, że dobrze usłyszałam. Ruszył ręką, by zawiadomić, że czeka na odpowiedź. Niestety przez to prawie poleciał do tyłu. Pamiętajcie dzieci, nie bujajcie się na krześle.

- Em... - Zastanowiłam się moment. - W sumie to nie. Jakoś nie było okazji. - Ciężko byłoby mieć taką okazję będąc dziesięć lat w związku z kobietą. Chociaż znając jego znalazłby w tym czasie wiele okazji.

- A chciałabyś? - Dopytywał powoli przekraczając granicę dobrego smaku. Posłałam mu spojrzenie sugerujące, że już odpowiedziałam na jego pytanie. - Ja odpowiadałem dopóki nie byłaś usatysfakcjonowana. - Przewróciłam oczami.

- Nie wiem w sumie nigdy się nad tym nie zastanawiałam. - Westchnęłam próbując sama odpowiedzieć sobie na to pytanie. - Jak będzie jakaś okazja to czemu nie. - Dokończyłam już chyba w pełni go zadowalając.

- Twoja żonka nie byłaby zadowolona. - Zaśmiał się dobierając do wieży. Widać było, że alkohol zaczął powoli działać. - Za niedługo trzeba będzie odpuścić sobie to picie i zostać przy samych pytaniach, bo w tym tempie to zaraz będziemy na zmianę rzygać i zdychać. - Stwierdził po opróżnieniu kolejnego kieliszka.

- Racja. - Odparłam w sumie zdziwiona, że to on to zaproponował. W końcu to właśnie on miał najwięcej do ukrycia w tej chwili.

Przy mojej kolejce na szczęście mi się poszczęściło, bo akurat były dwa wolne klocki które wręcz czekały na wyciągnięcie. Jednak gdy wysunęłam drugiego już miałam wrażenie, że cała wieża spada. Na szczęście jednak przestała się trząść.

- Szczęściara. - Stwierdził, gdy bez szwanku udało mi się położyć go na górze. Ten pomysł z alkoholem to był chyba po to, by Afuro próbował mniej oszukiwać w odpowiedziach. Bo sama nie lubię pić, a w odpowiadaniu nie mam aż tak dużego problemu. - Dobra, pytanie dawaj. - Rozkazał, gdy po raz kolejny bez szwanku udało mi się wyciągnąć kawałek drewna z dołu i ułożyć go na górze.

Przy kolejnych kolejkach udało mi się dowiedzieć, że Afuro poznał Ishido w klubie go-go, malinki na jego szyi są dziełem Ishido z wczorajszej nocy oraz, że oboje mają po jednym kolczyku w sutku jako naznaczenie ich więzi. Ciekawy sposób, nie powiem. On natomiast wyciągnął ze mnie tyle, że w liceum miałam nieciekawą sytuację z przemocą fizyczną w domu oraz, że w zasadzie nigdy nie miałam chłopaka, który by mi się podobał. O orientację nie pytał, chyba wszyscy tu się ruchają ze wszystkim więc się o to nie pyta.

- Dobra kończymy z tym piciem, bo zaraz tu będą rzygi zamiast paneli. - Stwierdził odkładając pusty kieliszek na stół. Potwierdziłam skinieniem głowy przełykając kolejną porcję niedobrego napoju. - Ile ty tego wypiłaś? 2? 3? Przecież ty trzeźwa jesteś. - Zaczął marudzić.

- Cztery. - Poprawiłam go. - A ty ile?

- Osiem. - Zaakcentował to słowo podkreślając, że powinnam wypić tyle co on.

- Ja mam słabą głowę. - Zaśmiałam się również odkładając pusty kieliszek. Ten tylko przewrócił oczami świdrując wzrokiem wieżę, która jakimś cudem ciągle się nie przewaliła w poszukiwaniu jednego z ostatnich możliwych do wyciągnięcia klocków. - Dawaj pytanie. - Zarządził odkładając go na szczyt wieży.

Zadawałam inne pytania, bo chciałam, żeby w międzyczasie bardziej się upił i gdy już wrócę do tematu nie owijał w bawełnę. Teraz patrząc jak leży ucieszony na stole wiedziałam, że pora wrócić do tematu.

- Dlaczego twoi rodzice nagle postanowili się przeprowadzić?

- Dalej mi o to trujesz dupę? - Podniósł głowę spoglądając na mnie zawiedzionym wzrokiem. - Nie pamiętam no, po prostu sobie tak postanowili i tyle. Oni zawsze mieli jakieś takie durne spontaniczne pomysły. - Stwierdził skrobiąc paznokciami po stole.

- Nie kłam. - Pstryknęłam go w czoło, przez co momentalnie złapał się za bolące miejsce marudząc, że mu zrobiłam krzywdę. - Mów prawdę. Widzę, jak kłamiesz. - Nie skończyłam mówić, kiedy zauważyłam, że nagle wieża pomiędzy nami się zawala.

- Ojej, przegrałem. Jak to się mogło stać? - Udawał zdziwienie, jednak przez dużą dawkę alkoholu w jego krwi było perfidnie widać, że znów kłamie i tak naprawdę celowo zawalił wieżę, by w sprytny sposób uniknąć odpowiedzi na pytanie. - Trzymaj i dzięki za grę. - Rzucił we mnie dwoma tysiącami, po czym szybko podniósł się z miejsca próbując opuścić pomieszczenie.

Licznik słów: 2827

Data napisania: 04.04.2021r/11.04.2021r

Mmm ładna herbata. Jak wam się podoba pijany Afuro? uwu To tyle. Bayo!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top