7. "Kira"
Nie wiem czy kogokolwiek zaskoczy mój wybór... Rzecz biorąc miałam do wyboru siedzieć w tym klubie kolejnych kilka tygodni, lub też spędzić jedną noc w mieszkaniu praktycznie obcej osoby. Po namyśle jednak stwierdzam, że ten wybór nie był taki oczywisty.
Jednak z tego co Afuro mówił nie jest wcale złą osobą. A jak już jesteśmy przy Terumim. Odkąd tylko padła propozycja spędzenia nocy w jej mieszkaniu świdrował mnie bardzo intensywnym spojrzeniem. Dosłownie jakby chciał mi coś nim przekazać. Jednak żadne moje werbalne komunikaty chyba nie dały mu do zrozumienia, że kompletnie nie wiem co ma na myśli.
- Zapraszam . -Usłyszałam kobiecy głos, gdy tylko otworzyła drzwi od samochodu wyrywając mnie tym samym z zamyślenia. Westchnęłam tylko i wsiadłam do środka. Dopiero potem dotarło do mnie, że przecież przed chwilą była kompletnie pijana. Dlatego też zaraz potem zapięłam pasy upewniając się, że na pewno za żadne skarby się nie zerwą. Przez ten fakt zaczęłam się znów zastanawiać czy jednak nie lepiej było spędzić kolejnych kilku tygodni w tym klubie reperując kolejny milion długu.
Po pojeździe można było stwierdzić, że raczej biedy nie klepie, a wręcz przeciwnie. Chociaż samochód wyglądał jak stereotypowe auto kobiety. Dlaczego spytacie? Bo był kurwa różowy. Tak jak czerwony kolor jeszcze zrozumiem tak różowego ni cholery.
Jechałyśmy w ciszy. Przygrywała nam tylko jakaś cicha piosenka w radiu, a ja dalej pogrążałam się w myślach gdzie tak właściwie jadę i czy dojadę tam w jednym kawałku.
- Nie smuć się tak no... - Złapała mnie za udo przez co automatycznie jeszcze bardziej obudziła się moja czujność. - Nie chcę dla ciebie źle. - Zaśmiała się ironicznie spoglądając na mnie kątem oka.
Wolałam nic nie odpowiedzieć. Kompletnie nie wiedziałam czy mogę jej ufać, a jeśli tak, to na ile.
Po chwili stanęłyśmy na parkingu na jakimś zwyczajnym osiedlu. Tutaj mieszka? Raczej po jej aucie spodziewałam się, że zawiezie mnie do jakiejś willi z basenem, czy coś... Jednak nie oceniaj książki po okładce.
- Zdejmij obrożę. - Powiedziała nagle wystawiają otwartą dłoń w moim kierunku. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że nadal mam ją na sobie. Spojrzałam na nią podejrzliwym wzrokiem, po czym niepewnie odpięłam obrożę, następnie kładąc przedmiot na jej dłoni. Ta tylko wyciągnęła taśmę klejącą zaklejając nią na opasce jakiś na pierwszy rzut oka przypadkowy punkt z obu stron. - W tym miejscu jest mikrofon i GPS. - Westchnęła odpowiadając na mój zdziwiony wyraz twarzy. - Tutaj jest moje drugie mieszkanie, ale Ishido myśli, że to jest to pierwsze i jedyne. - Dodała po chwili oddając mi obrożę. - Teraz jedziemy do tego prawdziwego.
- Ale po co to wszystko? - Spytałam ciągle zszokowana zaciskając przedmiot w dłoni.
- Po co cię o tym informuję, czy po co masz zamontowany mikrofon na obroży? - Dopytała odjeżdżając spod bloku.
- Cokolwiek.
- Informuję cię o tym, bo widzę, że kompletnie mi nie ufasz. - Miała kompletną rację. Do tej pory była dla mnie zupełnie obcą osobą, jednak teraz zaczęłam ją postrzegać zupełnie inaczej. - A po co Ishido montuje wam mikrofony na obrożach... - Uśmiechnęła się spuszczając na moment głowę w dół. - By wiedzieć o was jak najwięcej. W krytycznych momentach to się przydaje. - Podsumowała. - Pewnie do tej pory nie wiedziałaś, że masz mikrofon i GPS na obroży, prawda? - Spytała, na co skinęłam smutno głową. - Więc już ma twój adres. Oraz inne miejsca w których byłaś mając ją przy sobie. Masz możliwość przeprowadzki? - Mówiła jakby było to coś normalnego z dnia na dzień zadecydować o przeprowadzce. Może faktycznie jest to dla niej coś normalnego. - Jeśli nie to polecam sobie tę możliwość zorganizować. Bo może wykorzystać twoją żonkę na swoją korzyść.
Gdy wypowiedziała ostatnie zdanie miałam wrażenie, jakby momentalnie całe życie przeleciało mi przed oczami. Nie chodziło o to, że Ishido ma mój adres i sądząc po jej słowach nie cofnie się przed niczym. Chodziło o to, że ona nie miała prawa wiedzieć o mnie czegokolwiek. Nawet nie powinna znać mojego imienia, a co dopiero cokolwiek na temat mojej rodziny.
- Widzisz jak łatwo dajesz się zmanipulować? - Ponownie się zaśmiała. Cała ta sytuacja brzmiała bardziej jak monolog niżeli dialog, ponieważ wyprzedzała każde moje słowo wręcz czytając mi w myślach. - Uważałaś mnie za kogoś obcego, gdy powiedziałam ci o mikrofonie zobaczyłaś we mnie sprzymierzeńca, a teraz przeraziłaś się tym skąd mam takie informacje, nieprawdaż? - Posłała mi pewne siebie spojrzenie. Miała stuprocentową rację... - To źle. Jak nie chcesz zginąć powinnaś zawsze patrzeć na każde słowo takiego przypadkowego typa jak ja z przymrużeniem oka. No chyba, że chcesz zginąć to droga wolna. - Szczerze powiedziawszy dość mocno przeraziło mnie to jak lekko podchodzi do czyjejkolwiek śmierci. Jednak dla mnie zawsze był to mocno przerażający temat. Oczywiście nie licząc pierwszej i drugiej liceum, gdy chciałam, by wszyscy ludzie zginęli.
- ...Dlaczego mówisz mi o takich rzeczach nawet mi się nie przedstawiając? - Wydusiłam w końcu nie wiedząc kompletnie co powiedzieć i chcąc zmienić temat. Bo choć znałam jej imię kultura wymagała aby się przedstawić. Chociaż czy w moim aktualnym beznadziejnym położeniu istnieje coś takiego jak kultura?
- Bo ja już dobrze wiem jak masz na imię, Kokoro. - Znów uniosła kąciki ust w górę powodując mi pianę na ustach. - I ty również dobrze znasz moje. - Dodała spoglądając przed siebie. - Jednak skoro tak bardzo chcesz bym ci je przypomniała, nie ma problemu. Nazywam się Akira Hirano. - Było to dla mnie jak kubeł zimnej wody. Trzeba było w końcu zdać sobie sprawę, że dokładnie ta osoba która jest rzekomo jak najbardziej warta zaufania w tym momencie każdym kolejnym swoim słowem wywołuje coraz więcej piany na moich ustach.
- A ty skąd znasz moje imię? - Dopytałam próbując zagrać bardziej pewną siebie niż naprawdę byłam.
- Od Afuro oczywiście. Jednak ktokolwiek inny z klubu też by mi je zdradził. - Ponownie zacisnęła swoją dłoń na moim udzie. - Bo oni wszyscy mi ufają i ty też będziesz. - Naprawdę zabrzmiało to wręcz jak groźba tylko potęgując to wrażenie jej dotykiem skierowanym w moją stronę. - Jesteśmy. - Westchnęła wyciągając klucze ze stacyjki. Niechętnie odpięłam pas i również udałam się do wyjścia w duszy dziękując Bogu za to, że nie rozbiła nas nigdzie po drodze.
Całą drogę windą ponownie spędziłyśmy w ciszy. To tylko potęgowało mój lęk przed tym, co może stać się w środku. Mimo wszystko nie byłam chętna na zdradzanie Kitsune. Jakby nie patrzeć gdyby nie chęć jej szczęścia w ogóle nigdy by mnie tutaj nie było.
Mieszkanie Akiry było naprawdę... Zwyczajne. Wręcz takie puste. Jakby rzadko kiedy ktokolwiek tu był.
- No dawno mnie tu nie było... - Westchnęła z ulgą zamykając za nami drzwi. Czyli jednak w rzeczywistości mieszka w tamtym mieszkaniu? Ale przecież mówiła, że tamte ma tylko stwarzać pozory przed Ishido. Może kłamała? - I znowu dajesz się zmanipulować. Skarbie, naprawdę musisz nad tym popracować. - Zachichotała. - Czemu mi wierzysz, że naprawdę dawno mnie tu nie było? To, że w twoim poprzednim świecie znaczyło to tyle, że dawno mnie tu nie było nie znaczy, że w tym świecie znaczy to samo. Tu wszyscy kłamią. Tu nikt nie będzie się cofał przed kłamstwem, by nie zrazić twoich uczuć. - Sparodiowała swój głos na końcu tego zdania by nadać mu ironiczny wydźwięk. - Tu nie ma miejsca na uczucia. Tu chodzi o pieniądze. A za pieniądze ludzie naprawdę zrobią wiele.
- Niektórzy nie dają się zmanipulować pieniędzmi... - Westchnęłam po chwili ciszy, choć nie do końca wiedziałam co w zasadzie mam na myśli. Widziałam jak sięga do szafki wyciągając butelkę jakiegoś alkoholu i dwa kieliszki.
- I masz tu na myśli siebie? - Prychnęła. - Właśnie zgodziłaś się spędzić noc w mieszkaniu obcej osoby w zamian za możliwość nie zwiększania swojego długu. I ty niby nie dajesz się zmanipulować pieniędzmi, jasne...
Po kolejnych wymianach zdań zaczynałam coś w niej zauważać. Wręcz każde moje słowo, nie ważne czy dobre, czy złe, czy kompletnie neutralne było przez nią negowane. Jakby od dziecka była wychowywana w wierze, że nie można ludziom ufać i każde ich słowo trzeba brać z dystansem. Z czasem zaczynałam zauważać jak cholernie musi być przez to nieszczęśliwa. Przez to, że nikomu nie ufa, nigdy nie spuszcza gardy i nigdy nie ma na kim się oprzeć. Przez to też przestawałam widzieć w niej ten "autorytet" którym stała się przez moment przez wyczytywanie każdego stwierdzenia z mojej głowy. Początkowo spodziewałam się raczej, że zaraz znów powie, że była to kolejna manipulacja. Jednak ciągnący się dialog utwierdzał mnie w przekonaniu, że sama nie była świadoma swojego nieszczęścia. Sama nie była w stanie się do niego przyznać i stawić mu czoła. Chyba to była zasadnicza różnica między nami. Czy wszyscy w "tym świecie" są tacy jak ona?
- Wszyscy w tym twoim świecie są tak nieszczęśliwi jak ty? - Spytałam, przez co na moment zamilkła a dłoń, w której już chciała nam polewać alkoholu zawahała się. Zaraz potem tylko zagryzła wargę uśmiechając się z satysfakcją, po czym nalała alkoholu do obu kieliszków.
- Przeważnie. - Odparła biorąc szkło w dłoń i wypijając prawie połowę jednym łykiem. Poczułam jakbym tym pytaniem mocno zamknęła jej usta, ponieważ momentalnie przestała udzielać tak pełnych i rozbudowanych odpowiedzi. Wyglądała jakby mocno pogrążała się w swoich myślach wlepiając wzrok w połyskujący alkohol. - Ty również będziesz, jeśli nie stracisz całkowicie głowy. - Wskazała na mnie palcem przez co kostki lodu w naczyniu wydały charakterystyczny dźwięk. - A już większość jej straciłaś. - Dopiła resztę przeszywając mnie zimnym spojrzeniem.
- Doprawdy? - Spytałam opierając się na kanapie przed nią.
- Bo już nie boisz się kłamać. Niech zgadnę. Twoja żona nie wie w co tak naprawdę się wpakowałaś. - Przytaknęłam niepewnie czując, jak znów zaczyna dominować tę rozmowę. - No właśnie. Pewnie wmawiasz sobie, że chcesz ją chronić, lub też chcesz jej szczęścia i nie chcesz narażać jej na kłopoty. Tylko wiesz, to tylko niszczy waszą relację. - Dolała sobie alkoholu do pełna. - Któregoś dnia będziesz musiała stanąć prawdzie w oczy... A jeśli odejdzie to albo zginiesz, albo stracisz głowę do końca życia niszcząc swoją psychikę i ciało. - Spojrzała w lewo w stronę okna przez które rozpościerał się widok na całe centrum miasta pogrążonego w ciemnościach, jednak nadal tętniącego życiem. Tylko ta jedna w całości przeszklona ściana sprawiała, że to mieszkanie nie było wcale aż tak zwyczajne.
- Wiem, że nie odejdzie. - Odparłam świdrując ją pewnym siebie spojrzeniem.
- Dlaczego miałaby zostać? Przecież ją okłamałaś. Nadużyłaś jej zaufanie do granicy dobrego smaku. Czy ona ma jakikolwiek powód przez który miałaby przy tobie zostawać? - Teraz już nie wydawało mi się, tylko byłam pewna, że znów zaczęła dominować naszą rozmowę. Czułam jak przypiera mnie do ściany nie zostawiając żadnej drogi ucieczki.
- Chociażby załatwianie papierów rozwodowych, sądzenie się, dzielenie majątku. To trwa czasami po kilka lat. Wątpię, by... - Chciałam dokończyć, jednak mi przerwała.
- I na takim czymś opierasz waszą relację? Na tym, że tobie na jej miejscu nie chciałoby się załatwiać papierów rozwodowych i latać po sądach? - Zaśmiała się wstając z miejsca. - Przecież tu powinno chodzić o miłość, przywiązanie, uczucie, chęć wspólnej przyszłości, a nie o podpisany papierek, nieprawdaż? - Oparła się o bok kanapy wlepiając wzrok w miasto skąpane w mroku.
Zagryzłam wargę. Chcąc nie chcąc miała rację. Jednak co mogłam z tym zrobić? Pójść zaraz do Kitsune i jej to wszystko wyśpiewać? Kogo ja oszukuję, przecież i tak bym tego nie zrobiła. Bo w zasadzie, dlaczego tak bardzo to przed nią ukrywam? Bo chcę ją chronić. Nie chcę by poszła za mną w to bagno. Skoro już sama się w to zakopałam, to sama się z tego odkopię.
Kiedyś już też się w coś sama zakopałaś. Już zapomniałaś, kto pomógł ci się z tego wydostać?
Znowu ona. Po terapii pojawia się znacznie rzadziej, jednak wciąż w tak stresujących momentach próbuje mnie pouczać. Nawet terapeuta nie wiedział kim ona jest, ani skąd się bierze. Czy jest wytworem mojej wyobraźni, czy może jakimś głosem rozsądku.
- Wiem, że nie odejdzie, bo już zbyt dużo razem przeszłyśmy. - Westchnęłam w końcu biorąc ze stołu szkło wypełnione po brzegi połyskującym alkoholem. Akira spojrzała na mnie zaintrygowanym spojrzeniem - Z resztą, znamy się dopiero od kilku godzin, więc jakim prawem możesz stwierdzać na czym opiera się nasza relacja? - Znów próbowałam grać. Bo nawet, jeśli wcześniej tylko zgadywała, trafiła w samo sedno. Wręcz jakby siedziała od dawna w mojej głowie i dobrze wiedziała, przed jakimi tematami uciekam.
- Tch, masz rację. - Odparła ze śmiechem w głosie pochylając głowę. Chyba pierwszy raz odkąd zaczęłyśmy rozmawiać przyznała mi rację. To jest chyba jakieś święto. - To z innej beczki, skoro za wszelką cenę chcesz chronić tej informacji, mocno pilnuj by nie używać zakazanych słów. - Poradziła siadając na kanapie obok mnie. - A jak już pewnego dnia staniesz przed wyborem noszenia obroży przez 24 godziny, a czymś innym, wybierz coś innego. Chyba, że masz bardzo niski próg bólu. - Dodała po chwili dopijając kolejną szklankę do końca.
- Coś innego? - Spytałam mocno zaintrygowana, ale jednocześnie lekko przerażona. W końcu mówiła coś o tym, że, by wybrać coś innego warto mieć wyższy próg bólu...
- Tego nawet ja nie mogę ci powiedzieć. Znaczy, hm... Teoretycznie mogę, ale wtedy najpewniej będziesz tak przerażona, że za wszelką cenę zapragniesz stąd uciec. A jeszcze nikt nie opuścił tego miejsca żywy bez wypełnienia całości długu. - Dokończyła. Po jej zachowaniu mogłam łatwo stwierdzić, że duża ilość alkoholu nie wpływała zbyt pozytywnie na jej zachowanie. Przynajmniej przestała przypierać mnie do muru w rozmowie...
- W porządku. - Odparłam w końcu przypominając sobie, że ciągle trzymam tą szklankę w dłoni nie upijając ani łyka, dlatego też szybko to naprawiłam. Mocne to... Czyli już wiadomo, czemu tak szybko się upiła. Jednak po tym, jak szybko opróżniała kolejne szklanki doszłam do wniosku, że nadal jej mało.
Przez nagłe zatrzymanie się ciągu rozmowy zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. Moją uwagę zwróciło zdjęcie stojące za kanapą na komodzie. Widziałam tam trzy postacie, jednak przez ciemność w pokoju mogłam stwierdzić jedynie, że jedną z tych osób najpewniej jest Akira. Jednak tego też nie mogłam być pewna. Spojrzałam w kierunku czerwonowłosej. Przez nadmiar alkoholu zaczęła już odpływać, więc raczej nawet nie zauważy, że gdziekolwiek wstałam. Dlatego też podniosłam się z siedzenia, idąc w kierunku wspomnianej komody.
Tak jak myślałam na zdjęciu była Akira, oraz dwóch innych chłopaków. Jeden z nich na pewno wyglądał na Ishido, a drugi... Przypominał Afuro, jednak na zdjęciu miał blond włosy. W rogu była napisana data wskazująca na to, że zdjęcie ma już około pięciu lat. Przez to zaczęłam się znów zastanawiać jakie relacje łączą tę trójkę. O ile się nie mylę, Meteora nie stoi od pięciu lat, więc musieli znać się wcześniej.
- Jak poznałaś się z Ishido? - Spytałam licząc na to, że przez alkohol straci swoją czujność.
- Na studiach. - Odparła bez zbędnych ceregieli. To wiele wyjaśnia. Skoro tak łatwo odpowiedziała na to pytanie, to może...
- Jakie jest prawdziwe nazwisko Ishido? - Przez moment poczułam, że już wygrałam i zaraz poznam tę informację, którą tylko wybranym jest dane poznać.
- Nie mogę ci tego powiedzieć. - Niestety... Shuuji wgrał jej jakiś specjalny chip, przez który za żadne skarby nikomu nie zdradzi tej informacji, czy jak? No nic...
- A jak poznałaś się z Afuro? - Pytałam dalej chcąc wyciągnąć z niej to, czego na trzeźwo nigdy by mi nie powiedziała. Jednak pomysł o wszczepionym chipie wydawał się być coraz mniej głupi...
- Myślisz, że przez to, że jestem pijana ci o tym powiem? - Uśmiechnęła się pijacko. - A w życiu. Ja swoich przyjaciół chronię! - Podniosła dłoń do góry, jakby chcąc udowodnić, że nigdy ich nie wyda. - Nie to co ty. - Zaśmiała się chamsko przykładając brzeg szklanki do ust. Przewróciłam oczami. To będzie długa noc...
Po chwili jednak Akira posmutniała. Podwinęła kolana pod szyję i oparła na nich brodę wpatrując się w krajobraz za oknem.
- Ale i tak to już nie jest to samo. - Westchnęła przyduszonym głosem. Spojrzałam w jej stronę pytającym wzrokiem sugerując, by mówiła dalej. Gdyby nie nadmiar alkoholu w jej krwi, najpewniej nawet słowa by mi nie pisnęła. Jednak może uda mi się dowiedzieć czegoś ciekawego. - Zmienił się, od... Od pieniędzy znając życie. - Pociągnęła nosem. - Te czasy, kiedy wspólnie kuliśmy w nocy do sesji, a potem kłóciliśmy się z nauczycielami o wyniki... Te czasy, kiedy co weekend chodziliśmy razem na melanże... Te czasy, kiedy ledwo wiązaliśmy koniec z końcem decydując czy lepiej zapłacić za mieszkanie, czy jednak mieć za co jeść... - Zaśmiała się smutno. - To było tak dawno, a mam wrażenie, jakby stało się to z dnia na dzień. - Wypuściła ciężko powietrze bujając się na boki. - Kokoro, daj się dotknąć! - Nagle podniosła głos rzucając się na mnie, korzystając z okazji, że przysiadłam się obok.
Odsunęłam się na drugi koniec kanapy, jednak i tak rzuciła się na mnie układając ręce na moim biuście i mocno je zaciskając. Już chciałam wstawać, jednak przygwoździła mnie na tyle mocno, że nie mogłam.
- Jak dasz się dotknąć to ci powiem więcej. - Uśmiechnęła się chamsko patrząc na mnie z dołu. Przewróciłam tylko oczami i przestałam sprawiać opór. Skoro już tu jestem, to warto byłoby zrobić z tego jakiś pożytek. Mimowolnie nawet nie wiem kiedy moja dłoń spoczęła w jej włosach głaszcząc i drapiąc jej skórę głowy. - Ishido studiował ze mną medycynę, no i wiesz. Poznaliśmy się przez to, że miałam najlepsze wyniki na egzaminie wstępnym, a on był drugi. No i był strasznie wkurzony tym faktem, więc jak mnie spotkał to jeszcze bardziej się wkurzył, że praktycznie na pierwszy rzut oka nic nie robię, a zgarniam tak dobre wyniki. - W międzyczasie ciągle miętoliła moje piersi w rękach. Dzięki temu, że dzielił nas stanik i koszula nie czułam tego tak mocno, dlatego też było to do zniesienia. Ale mimo to nadal na mojej twarzy czułam charakterystyczne ciepło. - A ja jeszcze wtedy strasznie japoński kaleczyłam, więc już w ogóle się ledwo mogliśmy dogadać.
- Nie jesteś z Japonii? - Spytałam lustrując ją wzrokiem. Rzeczywiście teraz zdawała się mieć nieco europejską urodę.
- Moja matka jest z Włoch, tam większość życia spędziłam. - Skróciła. - No i przez to, że tak kaleczyłam ten japoński to jak tylko się poznaliśmy to zaczęliśmy się kłócić. Z tym, że on się na mnie darł po japońsku, a ja na niego klęłam po włosku. Z boku to musiało wyglądać strasznie śmiesznie. - Parsknęła pijackim śmiechem. - No i słuchaj, chyba pół roku tak to wyglądało, że jak się spotykaliśmy to zwykle on się na mnie darł, że mam lepsze wyniki od niego, a nawet na wykłady nie chodzę. A sekret tego był taki, że moja matka od zawsze alkohol robi, no i wiesz, to się na medycynie przydawało i przez nią ja dosłownie jak tylko do tej szkoły weszłam to już wiedziałam wszystko, więc tam tylko siedziałam żeby papierek zrobić. - W tym momencie korzystając z mojej nieuwagi udało jej się rozpiąć moją koszulę. Skapnęłam się dopiero po fakcie odpychając momentalnie jej dłonie. Ta jednak tylko spojrzała na mnie zdziwionym spojrzeniem, jakby myśląc, że nie chcę wiedzieć więcej. Niestety musiałam znów przewrócić oczami. Może jednak faktycznie lepiej było mieć jeden milion więcej długu...
- Co ma alkohol do medycyny? - Spytałam nie rozumiejąc co ma piernik do wiatraka.
- No bo alkohol to jest pierwiastek, a wiesz, medycyna to taki biol-chem. - Wytłumaczyła nie rozumiejąc mojego zmieszania na twarzy.
- Alkohol chyba nie jest pierwiastkiem... - Skończyłam szkołę ponad 7 lat temu, a jakimś cudem do tej pory posiadałam tę wiedzę.
- No bo we Włoszech jest inna ta tablica menela czy jak mu tam. No i tam jest właśnie spirytus, jest wódka, jest wino, jest piwo, jest bimber i wszystkie inne alkohole. - Po tej wypowiedzi doszłam do wniosku, że lepiej jest nie spierać się z upitą do tego stopnia Akirą. Dlatego też tylko potakiwałam czekając na dalszy rozwój wydarzeń.
- No i tak ta nasza relacja wyglądała, ale do czasu. Któregoś dnia sobie łaziłam ze znajomymi od klubu do klubu po mieście nie. A właśnie, bo to w Tokyo było, na uniwerku Tokijskim ci zapomniałam powiedzieć. I wylądowaliśmy na Kabukicho*. I tam sobie wleźliśmy do klubu go-go tak dla jaj zobaczyć co się dzieje. Mieliśmy w ogóle kumpla który był dzieciakiem, miał chyba 17 lat wtedy, ale jak wszyscy pokazaliśmy swoje dowody osobiste, on pokazał legitymacje. Ten bramkarz nawet tego nie zauważył tylko nas wpuścił. - Prychnęła chowając twarz między moimi piersiami. - I tam wchodzimy nie. Na rurce tańczy sobie taka ładna blondynka to ja mówię o kurwa ale zajebiście nie, idziemy tam dalej, siadamy sobie, ja sobie patrzę po ludziach. Patrzę. A tam kurwa Ishido siedzi! - Zaśmiała się, jakby to była autentycznie najśmieszniejsza historia, jaką tylko można człowiekowi opowiedzieć. Przy okazji sięgnęła za moje plecy rozpinając mi stanik. Znowu próbowałam stawiać opór, jednak znowu skończyło się fiaskiem. - Jakie śliczne malutkie bułeczki! - Pisnęła obdarowując je pocałunkami. Już widziałam, że zbliża się, by zacząć ssać mojego sutka, jednak w ostatniej chwili pociągnęłam ją za włosy do tyłu.
- Tylko spróbuj zostawić jakieś ślady, a nie dożyjesz jutra. - Syknęłam przypominając sobie o tym, że w domu czeka na mnie Kitsune. Ech... Będę musiała jej wmówić, że musiałam zostać akurat w robocie, bo coś się ważnego stało. Głupio mi było okłamywać ją w takich sprawach.
- Hę? - Spojrzała na mnie zaintrygowanym spojrzeniem podnosząc się do siadu. - A co mi zrobisz? Odetniesz łeb? Podetniesz żyły tak mocno, że się wykrwawię? Wyruchasz na śmierć? - Wymieniała wyglądając na niepokojąco zainteresowaną takim obrotem wydarzeń. - Najbardziej chętna jestem na ostatnią opcję. - Usiadła mi okrakiem na kolanach przodem do mnie. - Jesteś taka śliczna, no... - Jęknęła łapiąc mnie za gorące i na pewno czerwone od tego wszystkiego policzki. - Chciałam, żeby Ishido cię dla mnie odsprzedał, ale najpewniej ma jakieś większe plany co do ciebie... - Westchnęła smutno. Jednak mi na jej słowa momentalnie szybciej zabiło serce.
- Odprzedał? Większe plany? - Dopytywałam chcąc, by rozwinęła co ma na myśli.
- Również prowadzę klub i czasami Ishido mi sprzedaje mniej potrzebne mu dziewczyny. Jak długo go prosiłam, by sprzedał mi Ryoko, nigdy się nie zgodził... - Znów zrobiła smutną minkę. - A jeśli chodzi o większe plany, to najpewniej chce czegoś od ciebie.
- Czego niby? - Na mojej twarzy malowało się coraz to większe przerażenie
- Sprałby mi głowę jakbym ci powiedziała. - Zaśmiała się beztrosko. - Kojarzysz to powiedzenie "pilnować czegoś jak oka w głowie"? - Skinęłam głową. - Weź je sobie głęboko do serduszka. - Położyła dłoń na moim bardzo szybko bijącym sercu. Przez jej chłodne dłonie momentalnie przeszedł mnie dreszcz.
Zaraz potem przeniosła rękę ze środka klatki piersiowej na jedną z piersi, by zaraz potem spełnić swoje marzenie o wzięciu mojego sutka do ust. Już chciałam cicho pisnąć, jednak w ostatniej chwili się powstrzymałam zatrzymując wszelkie kolejne dźwięki w gardle.
- A wracając do tej historii o tym, że Ishido siedział w jakimś klubie go-go? - Dopytywałam, gdy ona nie do końca legalnie zaspokajała swoją potrzebę bliskości.
- Jakiej historii? - Przerwała na moment podnosząc na mnie wzrok.
- No tej, którą mi opowiadałaś. - Odparłam unikając jej wzroku. Czułam, że robię się coraz bardziej czerwona...
- Opowiadałam ci jakąś historię? - Najwidoczniej już dawno wypadło jej z głowy po co tu tak właściwie jestem. Westchnęłam tylko z beznadzieją w głosie. I tu kończy się moja chęć zdobycia jakichś użytecznych informacji. Zaraz potem nagle przewróciła mnie na kanapę zmuszając, bym położyła się na plecach. Zawisła nade mną przytrzymując moje nadgarstki na bokach. - Tak będzie mi wygodniej. - Uśmiechnęła się chamsko chcąc wrócić do poprzedniej czynności. Jednak wyraźnie pokazywałam, że nie podoba mi się obecny obrót wydarzeń próbując wyrwać się z jej uścisku. Najwidoczniej bardzo jej się to nie spodobało. - Skarbie, nie wyrywaj się tak bardzo. Przecież to ode mnie zależy czy może jednak każę ci zapłacić ten milion, więc raczej powinnaś być dla mnie miła. - Świdrowała moją sylwetkę wzrokiem sprawiając, że jeszcze bardziej chciałam, żeby tylko się to skończyło. Już chciałam zaczął argumentować, dlaczego nie może mnie zmusić, bym zapłaciła ten milion. - I pamiętaj, że Ishido jest moim przyjacielem. To on tu ustawia zasady i to on może przypadkiem zniszczyć nagrane z monitoringu, gdzie stawiam ci ofertę spędzenia ze mną nocy. - Znów uśmiechnęła się chamsko sprawiając, że przestawałam widzieć w niej tę osobę, która powiedziała mi o GPS'ie i mikrofonie na obrożach. Westchnęłam tylko oddając się w jej ręce. - Dobrze. - Puściła moje czerwone od ucisku nadgarstki wracając do pieszczenia moich piersi.
W ciągu tej nocy jej usta znalazły swoje miejsce również na mojej szyi, dekolcie, obojczykach, czy uszach. Wyraźnie pokazywałam, że nie mam ochoty się całować, dlatego też chociaż tę jedną wolę była w stanie spełnić. Po czasie mi również udzieliło się te kilka łyków alkoholu, którego miałam okazję się napić. Dlatego też delikatnie mruczałam i wzdychałam dając jej tym na pewno sporo satysfakcji.
- Dobra młoda, pora na ciebie. - Westchnęła już najwidoczniej usatysfakcjonowana zabawą z moim ciałem. - Mamy trzecią, pewnie żonka na ciebie czeka. Zbieraj się. - Uśmiechnęła się. Na jej twarzy widziałam ciągle ten pijacki rumieniec, jednak teraz zdawała się nie mieć ani promila alkoholu we krwi.
Słysząc te słowa momentalnie wstałam z kanapy i po drodze zapinając koszulę pokierowałam się do wyjścia.
- Metro już nie jeździ, więc zadzwonię po kumpla. Podrzuci cię pod Meteorę, tam masz samochód zaparkowany, prawda? - Spytała, gdy ubierałam buty. Przytaknęłam tylko czując mimo wszystko ulgę, że nie skończyło się to wszystko seksem.
Porozmawiała z tym swoim znajomym po czym oznajmiła mi, że za kilka minut podjedzie. Co ciekawe z słuchawki usłyszałam jego głos mówiący "Jest trzecia w nocy! Czy ciebie do reszty pojebało?!". Po czym Akira ułaskawiła go mówiąc "No weź, wynagrodzę ci to jakoś..." przez co oznajmił, że zaraz będzie. Usłyszałam jeszcze od Akiry kilka porad, że jak tylko tam wejdę to muszę zapiąć pas i upewnić się trzy razy, że jest on na pewno dobrze przypięty. Lekko się przeraziłam słysząc te słowa, jednak przecież nie może być tak źle...
Licznik słów: 4336
Data napisania: 07.03.2021/22.03.2021
Okej, ja nie wiem co jest nie tak z tym rozdziałem, ale on jest cudowny. Chętnie poznam waszą opinię na temat Akiry! Co o niej uważacie? Polubiliście ją, czy może wręcz przeciwnie? To tyle. Bayo!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top