34. "Łzy"

Kokoro pov.

Kolejny, normalny dzień w Meteorze. Coraz mniej czasu poświęcałam się na martwienie się o Kitsune. Przypominałam sobie o niej jedynie wieczorami, gdy wykonywałam swój klasyczny wieczorny telefon, aby sprawdzić czy wszystko jest okej.

- Aoi. - Usłyszałam za sobą znajomy głos Afuro, dlatego też niechętnie się odwróciłam. Jednak po chwili zdecydowanie pożałowałam tej decyzji.

Terumi bez żadnych ostrzeżeń złapał mnie jedną ręką w talii, a drugą za policzek i soczyście pocałował. Momentalnie otworzyłam oczy ze zdumienia próbując jak najszybciej się wyrwać. Jednak z tego nici, ponieważ obiema rękami trzymał mnie zdecydowanie za mocno. Nie miałam szans, aby mnie puścił, dopóki sam tego nie zachciał.

Po chwili do pocałunku dołączył również swój język który, chciałam czy nie chciałam, wepchnął mi głęboko do ust. Dopiero po tym widocznie zadowolony z siebie mnie puścił obrywając ode mnie spojrzeniem, którego najpewniej jeszcze nie widział.

- Miłego dnia. - Machnął w moją stronę ręką. Wyminął mnie i poszedł w swoją stronę. Przez chwilę jeszcze zatrzymałam wzrok na jego osobie zauważając, że pokazuje środkowy palec w stronę gości. Konkretniej, w stronę Ishido...

Chciałam na niego krzyknąć, jednak poczułam, że mam coś w ustach. Czując wzrok Ishido na sobie zwyczajnie niepostrzeżenie poszłam do łazienki.

Zamknęłam się w kabinie i wyplułam na dłoń obiekt, który okazał się być niewielką tabletką. Obracając nią kilkukrotnie w dłoni w końcu się otworzyła, a w środku znajdował się mała kartka papieru.

"Mamy hasło. Widzimy się wieczorem u Eve, nie ma czasu do stracenia"

Ciekawe. Spotkanie rebelii powinno odbyć się pod koniec tygodnia jak zawsze, więc zdziwił mnie informacją, że już dzisiaj musimy się spotkać. Zapewne chce pchnąć plan działania jak najszybciej do przodu.

Wzruszyłam ramionami po czym pozbyłam się nieużytecznego przedmiotu zwyczajnie spuszczając go w klozecie. Wychodząc z kabiny wymieniłam krótkie spojrzenia z Hokorim, który jak zawsze stał pod ścianą czekając na potencjalnych klientów. Szara bluza z kapturem na głowie spod którego wystawały idealnie białe kosmyki włosów. Wzrok spuszczony, ale jednak wciąż czujny. Nie chcąc pakować się w niepotrzebne problemy zwyczajnie opuściłam pomieszczenie.

***

Dziś wyjątkowo zadzwoniłam do Kitsune wcześniej, ponieważ o godzinie, w której normalnie powinnam do niej zadzwonić będę na spotkaniu rebelii. Co ciekawe nie odbierała. Pewnie jest zajęta... Włączyłam dźwięk w telefonie, a następnie udałam się do Eve.

***

Spotkanie szło wręcz idealnie. Dzięki hasłu dostaliśmy się do dysku przenośnego i usunęliśmy niepotrzebne pliki. Jako nasz następny cel ustaliliśmy dowiedzenie się o systemie obróżek. Gdy po raz pierwszy pracownicy próbowali uciekać, co niestety zakończyło się fiaskiem, wystarczyło w bezpiecznikach przełączyć odpowiednią wajchę, dzięki której momentalnie obroże się wyłączały.

- W takim razie dlaczego nie udało wam się uciec? - Zapytałam zdziwiona. Do tej pory o to nie pytałam i uznałam jako prawidłową odpowiedź na to pytanie fakt, że powstrzymały ich obroże. Na pewno Ishido ma przy sobie jakiś pilot dzięki któremu momentalnie może wszystkich porazić.

- Zapomnieliśmy o umowach. - Odparł Ringo. - Dlatego tym razem chciałem, abyśmy tym zajęli się w pierwszej kolejności. Choć to nadal nie koniec zabawy z umowami...

- Przyjechała policja i powiedziała wam, że wszystko odbywa się legalnie, ponieważ podpisaliście umowę? - Reszta skinęła głową. - Masakra... - Westchnęłam, co reszta również uczyniła.

- Nad ranem ktoś musi pójść przegrzebać te bezpieczniki. Ishido nie będzie miał nic przeciwko jak ktoś wcześniej się tam zjawi, można wyjaśnić to po prostu sprzątaniem, czy czymkolwiek innym. Poza tym będzie problem, jeśli przypadkiem odłączymy prąd, gdy w środku będzie masa klientów. - Stwierdziła Eve.

- A kto się tym zajmie? - Spytałam cicho licząc, że znów dadzą mi spokój.

- Ja to na siebie wezmę. - Podniósł rękę Kouta. - Już trochę tam grzebałem, gdy była potrzeba wyłączenia bramek na chwilę, więc wiem o co się rozchodzi. Powinienem dać radę. - Wytłumaczył.

- Tylko nie włącz znowu alarmu. - Zakomunikowała Eve. Ichiro skinął głową śmiejąc się pod nosem. Jak to znowu?

Spotkanie zakończyło się dość szybko. Dziś wyjątkowo nie udzielałam się zbyt wiele, jednak nie było takiej potrzeby. Afuro również siedział cicho, jedynie Hana i Ringo mieli sporo do powiedzenia. Zaczęliśmy się powoli zbierać. Terumi jak to miał w zwyczaju wyszedł pierwszy, jednak miałam potrzebę go dogonić i poruszyć z nim pewien temat.

- Możemy porozmawiać? - Zapytałam, gdy zostaliśmy sami w windzie. Kouta miał w zwyczaju schodzić po schodach, a Shouko została u siebie w mieszkaniu, więc nikt nam nie przeszkadzał.

- Nie, nie całujesz dobrze. - Stwierdził jakby to na pewno było pytanie, które zamierzam mu zadać.

- Słucham? - Dopytałam nie kojarząc faktu. - Nie ważne. Chodzi mi o Ishi... - Chciałam dokończyć, jednak mi przerwał.

- Nie mam czasu, muszę wracać do domu. - Syknął jakby zirytowany, że chcę pytać o Shuujiego.

- To świetnie, akurat ja również tam jadę. - Uśmiechnęłam się. Wcale nie miałam zamiaru tam iść, jednak temat był na tyle ważny, że oprócz rozmowy z Tenshim chętnie wypiję również herbatkę z Gouenjim.

- Ech... - Odetchnął jakby dochodząc do wniosku, że ze mną nie wygra. Spojrzał na mnie wyczekującym wzrokiem. - Więc o czym chcesz porozmawiać? - Powiedział to totalnie od niechcenia. Jednak to kompletnie mnie nie odstraszyło i przeszłam do tematu.

- Chodzi o Ishido.

- Tak? Co z nim? - Ziewnął wyraźnie pokazując niezainteresowanie tematem. Winda otworzyła się na parterze i wspólnie z niej wyszliśmy.

- Co się ostatnio między wami dzieje? - Zatrzymał się na moment, więc miałam chwilę czasu by go dogonić, ponieważ chodził bardzo szybko.

- Co masz na myśli? - Nie podobała mi się ta odpowiedź pytaniem na pytanie, jednak wolałam to niż jego standardowe "nic, jest po staremu". Shuuhei podjechał dziś wielką limuzyną w której kierowca był zamknięty samotnie za odsuwaną szybką. Idealnie, nie będzie nam przeszkadzał ani on i jego irytująca natura, ani jego metalowa muzyka.

- Może inaczej. Dlaczego pocałowałeś mnie wprost przed jego oczami, a potem pokazałeś mu środkowy palec? Dla zabawy? - Zapytałam wprost. Wsiedliśmy do auta siadając na przeciwko siebie.

- A co, nie podobało ci się? - Zaśmiał się szelmowsko. - Niestety nie dla zabawy... - Westchnął kręcąc głową. Wzrokiem pokazywałam mu, aby rozwinął swoją wypowiedź. Zbierał przez chwilę myśli, aż w końcu zaczął mówić: - Moja relacja z Ishido jest... Specyficzna. - Zaczął. - Wiem o wielu rzeczach, które robi i planuje... - Przerwał na moment zbierając myśli. Jego obroża aktualnie działała, więc musiał szukać zamienników niektórych słów. - O bardzo wielu rzeczach... - Uśmiechnął się smutno. - I jedna z nich dotyczy ciebie. - Spojrzał mi prosto w oczy. Jego przenikający wzrok wręcz mroził mi krew w żyłach. - Wiesz, kiedyś mówiłem ci, że jesteś jak druga Ryoko, prawda? - Skinęłam głową. - Ich relacja również była ciekawa, Ryoko była masochistką... - Jego ciągłe urywanie wątków utrudniało mi dojście do meritum, dlatego też jedynie czekałam aż dokończy swoją wypowiedź. Przez dłuższy czas milczał więc już chciałam zacząć znów pytać, jednak pokręcił głową i zaczął kolejny temat, który wydawał mi się jeszcze bardziej odklejony od reszty historii. - Pamiętasz może jak spędziłaś noc u Akiry?

- Pamiętam? - Bardziej zapytałam, niż odpowiedziałam. Oczywiście nie dało się tego zapomnieć, jednak kompletnie nie wiedziałam dlaczego nagle o to pyta.

- Pamiętasz słowa, które kazała ci sobie wziąć do serca? - Zastanowiłam się chwilę, po czym pokiwałam przecząco głową. - "Pilnować czegoś jak oka w głowie" - Zacytował. - To miałaś sobie wziąć do serca. Właśnie to teraz dzieje się między mną, a Ishido. - Patrzyłam na niego pustym wzrokiem dłuższą chwilę.

- Co to wszystko ma ze sobą wspólnego? - Uniósł pytająco brew. - Twoja relacja z Ishido, ja jako nowa Ryoko, relacja Ryoko z Ishido, Ryoko masochistka i słowa Akiry? - Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że to nie ma za wiele wspólnego. Jednak widocznie nic sobie z tego nie zrobił i jedynie się zaśmiał.

- Cóż, niedługo się dowiesz. - Wzruszył ramionami, na co ja zgrzytnęłam zębami. Shuuhei zaparkował samochód, więc Afuro szybko opuścił pojazd. Ja wysiadłam zaraz za nim i jak się okazało tym razem znajdowaliśmy się w ogromnym garażu pod jego rezydencją. Zawsze wysiadałam przed domem Ishido, więc nawet nie wiedziałam, że ma tak ogromny garaż. Jednak nie było teraz czasu na rozglądanie się, więc szybko poszłam za Afuro.

- Powiedz mi chociaż czemu zachowujesz się wobec niego jak rozwydrzony nastolatek! - Krzyknęłam za nim, na co ten stanął. Minęła chwila, a on odwrócił się w moim kierunku.

- Do czego ci to wiedzieć?! - Również odkrzyknął a jego głos odbił się echem od betonowych ścian garażu. - Bronisz go? Nie chcesz, żebym go tak traktował bo co, zależy ci na nim? To twój dobry przyjaciel z liceum, prawda?! - Z każdym słowem podchodził coraz bliżej mnie, więc w pewnym momencie zaczęłam się odsuwać. Niestety na mojej drodze na wstecznym stanęła ściana do której przywarłam plecami. - Obudź się! To nie jest ta sama osoba, którą znasz z liceum! - Jego oczy znów płonęły soczystą czerwienią. Co się dzieje? Dlaczego nagle ze spokojnej rozmowy zaczął się tak emocjonować i krzyczeć?

- Wiem! - Wrzasnęłam przerywając jego kolejne zdania. Odczekałam chwilę aż mój głos wybrzmi i przestanie odbijać się od ścian. - Jak nikt inny wiem, jak on się zmienił. - Mówiłam już nieco ciszej nie powodując echa.

- Więc po co się do niego zbliżasz?! - Ten jednak nadal na mnie krzyczał. - Otwórz oczy i przestań lgnąć do niego jak psychopatka. Ryoko robiła to samo i co?! Skończyła jako jebany trup, jej wszystkie narządy zostały wycięte, a oczy do dzisiaj są w tym pierdolonym domu! - Na te słowa momentalnie podniosłam wzrok i spojrzałam w jego przekrwione oczy. Zamilkł jakby zdając sobie sprawę, że nie powinien tego mówić. Ugryzł się w wargę zirytowany. - I tak prędzej czy później byś się o tym dowiedziała. Nie zbliżaj się do Ishido. Trzymaj się od niego z daleka. Nie uczynisz go swoim przyjacielem. Nie ważne czym go nie oczarujesz i jak ci się nie wydaje, że na niego wpłyniesz. On nie zna miłości, nie zna współczucia, nie zna tęsknoty i braku bliskiej osoby! - Wymieniał.

- Teru... - Usłyszałam znajomy głos i za Afuro dostrzegłam znajomą postać. Momentalnie chciałam mu przerwać, jednak ten mi nie pozwolił.

- I tak już jest za późno... Mogę powiedzieć teraz tylko jedno - uważaj. Pilnuj niczym oka w głowie...

- TERUMI! - Ishido wrzasnął na całe gardło przez co momentalnie na całym moim ciele pojawiła się gęsia skórka. Czułam, jakby ktoś mi odjął mowę, zimny pot oblał mnie momentalnie. Niczym na spowiedzi przypominałam sobie wszystkie moje słowa z ostatniej chwili zastanawiając się jak wiele słyszał.

- Powiedziałem prawdę. - Afuro pozostawał nieugięty. Stał tyłem do mężczyzny, który mimo krzyku, który przed chwilą wydostał się z jego gardła wydawał się być opanowany stoickim spokojem. - Samą prawdę. - W końcu odwrócił się do niego wyprostowany z uniesioną głową.

- Dlaczego to robisz? - Choć przed chwilą byłam członkiem tej konwersacji teraz czułam się jak nieproszony gość podsłuchujący rozmowę osób, których nawet nie zna. Bo tym właśnie dla mnie byli. Nie znałam Afuro przy Ishido, ani Ishido przy Afuro. Byli dla mnie jak obcy ludzie.

- Dobrze wiesz dlaczego. - Uśmiechnął się pewny siebie i wyminąwszy mężczyznę pokierował się do drzwi, za którymi najpewniej znajdowało się wnętrze rezydencji Ishido.

Gdy ich sylwetki się minęły było to niczym spotkanie wody i ognia. Miałam wrażenie, że gdy tylko staną w tak bliskiej odległości wydarzy się coś, czego kompletnie nie chciałam widzieć. Patrzyłam tylko jak Afuro znika odprowadzając go wzrokiem. Gdy tylko drzwi się zamknęły znów spojrzałam na Shuujiego, który patrzył na mnie łagodnym spojrzeniem.

Zagryzłam policzek od środka i zacisnęłam pięści jakby szykując się do walki. Choć wiedziałam, że poza piwnicą mnie nie uderzy. Przełknęłam gwałtownie ślinę i wyczekiwałam jego zimnego tonu, który zaraz miał nadejść.

- Przepraszam, że musiałaś tego słuchać. - Westchnął cicho wciąż wlepiając we mnie oczy. - Proszę, spotkajmy się kiedy indziej. Teraz muszę... Coś załatwić. - Dobrze wiedziałam co załatwić. Nie chciałam tego. Chciałam go zatrzymać. Nie mogłam widzieć kolejnych siniaków, ran ciętych i kłutych u Terumiego. Nie wiedziałam, co może mu strzelić do głowy. Jutro Tenshi może przyjść do Meteory z połamanym nosem, ręką, nogą, albo... Nie przyjść w ogóle. Już nigdy.

- Nie krzywdź go... - Szepnęłam cicho próbując przebić się przez okropną gulę w gardle. Ishido podszedł krok bliżej sugerując, że nie dosłyszał. - Nie skrzywdź go! - Tym razem podniosłam głos, który w żadnym stopniu nie brzmiał jak dotychczas. Bo nigdy jeszcze nie czułam tak dziwnej mieszanki strachu, smutku, lęku i bezsilności na raz. Choć nie, to już drugi raz, kiedy się tak czuję.

- Nie skrzywdzę. - Uśmiechnął się delikatnie, po czym najzwyczajniej w świecie odwrócił się i wyszedł tymi samymi drzwiami, za którymi przed chwilą zniknął Terumi. Gdy wraz z nim z pokoju odeszła mroczna aura kolana pode mną wręcz się ugięły i nie pozwoliły na dalsze trzymanie wyprostowanej pozycji. Padłam na kolana przytrzymując dłonie na brudnej, betonowej ziemi.

Momentalnie łzy, które ciągle wstrzymywałam wyciekły z moich oczu rozbijając się z głuchym odgłosem o ziemię i moje dłonie. Czułam dosłownie pustkę. Obezwładniającą bezsilność, która wyżerała mnie od środka. Strach przed tym, do czego zdolny jest Ishido. Lęk przed tym, co dzieje się za drzwiami przez które oboje wyszli i czy będę w stanie jutro spotkać się z Afuro i w jakim będzie stanie. I smutek, bo czułam, że nie mam kompletnie nikogo.

- Ej nie chcę psuć tej podniosłej chwili, ale odstawić cię do domu? - Podniosłam głowę kojarząc ten głos. No tak, Shuuhei. Już zapomniałam, że był uczestnikiem tej całej sceny. Podszedł do mnie i podając mi rękę pomógł mi wstać. - Wiesz, nie chcę się wtrącać w wasze sprawy, nawet nie wiem o co się kłócicie tyle czasu, ale wiesz... Będzie dobrze. - Podrapał się po tyle głowy. Więc to najlepsza rzecz, którą może teraz powiedzieć? Będzie dobrze? Z resztą co może powiedzieć innego? Otarłam łzy z oczu.

- Tak, możesz odstawić mnie do domu. - Pociągnęłam nosem odpowiadając na jego pytanie.

Licznik słów: 2252

Data napisania:

Noo emocjonalnie dzisiaj. Ale Shuuhei to jest totalnie najlepsza postać tej książki i nie powiecie mi, że tak nie jest xD To tyle. Bayo!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top