[ CHAPTER 1 ]

[  READER POV ]

SIEDZIAŁAM W SAMOLOCIE i obserwowałam widoki za oknem, ściskając moją podręczną torbę. Gdyby była człowiekiem, już dawno bym ją udusiła. Byłam naprawdę przerażona; zupełnie sama, w obcym miejscu. Miałam zacząć wszystko od nowa — zamieszkać w Inazuma Town z ciotką, z którą widziałam się raz na ruski rok i zostać uczennicą gimnazjum Raimona. Co moim rodzicom strzeliło do głowy? Tyle zachodu przez ich głupi wyjazd. Tak jakbym nie mogła zostać na Okinawie i spokojnie siedzieć w domu. Co z tego, że nie będzie ich rok? Jousuke jak zwykle by się mną zajął. 

— Jousuke, wyprowadzam się — powiedziałam, powstrzymując łzy.

— Czekaj, jak to wyprowadzasz?! O co chodzi?! — spytał zmartwiony.

— Szykuje się dłuższa podróż. Nie mogę zostać tyle sama, więc... przez jakiś czas nie będziemy się widywać. Przepraszam... — szepnęłam.

 Ale, ale co ze szkołą, z drużyną... Co ze mną?  Jego smutna mina jeszcze bardziej mnie dobiła.

 Ja sama tego nie pojmuję!  Kilka łez spłynęło po moich policzkach.

 [Imię]... Hej, nie smuć się. Będę co jakiś czas do ciebie przyjeżdżał, obiecuję. A jak tylko wrócisz, znowu będziemy razem grać w piłkę. Otomura na pewno nikomu nie odda twojego miejsca w zespole.

 Uhm...  wymruczałam.

 Chodź tutaj maluchu.  Tsunami wziął mnie w swoje ramiona i mocno przytulił, a ja wtuliłam się w jego ramię.  Będę tęsknił.

 Ja też. Masz do mnie dzwonić codziennie, jasne?  zażądałam.

 O to nie musisz się martwić. Będę dzwonił tak często, aż w końcu będziesz miała dość i wyłączysz telefon  zaśmiał się.

Ponownie odtworzyłam w myślach moje pożegnanie z kuzynem. Nie widać oceanu, a to znaczy, że jestem daleko od domu. Zawsze, kiedy patrzyłam na fale, przypominał mi się Jousuke, a teraz wydawał się być taki odległy.

Wyjęłam z torby słuchawki i włączyłam [tytuł piosenki]. Oparłam głowę o szybę, zamykając oczy. Przede mną godziny podróży.


— Och, witaj kochanie! Jak ci minęła podróż? — spytała ciotka, wpuszczając mnie do środka.

— W porządku — mruknęłam, siłując się z walizką.

— Daj, pomogę ci. — Nie czekając na odpowiedź, zabrała wszystkie moje bagaże. — Chodź, pokażę ci twój pokój. — Kiwnęłam głową i posłusznie ruszyłam za kobietą.

Pomieszczenie, w którym miałam mieszkać, było całkiem znośne. Oczywiście, nie był to mój styl, ale nie będę narzekać. Całość urządzono w kolorach bieli i beżu. Wyróżniały się jedynie zasłony, które były jedyną ciemną rzeczą w kwaterze. Meble były wykonane z drewna brzozowego. Przyjemnej atmosfery dodawały porozstawiane na parapecie i szafkach kwiaty doniczkowe. Jednakże moją uwagę przykuł wiszący na ścianie obraz.

— Czy to jest... 

— Okinawa? — dokończyła za mnie. — Tak, dokładnie. Pomyślałam, że dzięki temu poczujesz się lepiej. — Uśmiechnęła się.

— Ciociu... Dziękuję. — Przetarłam oczy rękawem bluzy. — Podoba mi się.

— Tak? To całe szczęście! Bardzo się martwiłam, że będziesz miała problem z zaaklimatyzowaniem się w nowym miejscu. Pamiętaj, od teraz to także twój dom, więc czuj się jak u siebie. — Przytaknęłam. — Może się rozpakujesz, a ja zrobię kolację? Odpocznij trochę, jutro twój pierwszy dzień w szkole.

— Dobrze, dziękuję za wszystko. — Ukłoniłam się, a kobieta wyszła.

Zaczęłam układać w szafkach swoje ubrania. Robiłam to niezwykle powoli, jako że moje myśli wciąż krążyły wokół placówki, do której miałam się udać. Obawiałam się reakcji rówieśników. W Oumiharze oprósz Jousuke miałam jeszcze Gakuyę i całą resztę drużyny, a tutaj... Byłam kompletnie sama.

Kiedy opróżniłam już całą walizkę, udałam się do kuchni, gdzie czekał na mnie ciepły posiłek. Spędziłam z ciocią miły wieczór, rozmawiając o głupotach. Przynajmniej miałam pewność, że mieszkanie tutaj nie będzie takie złe. Pierwszy raz czułam, że ktoś naprawdę się mną interesuje, aż się wzruszyłam. Z rodzicami nigdy nie mieliśmy okazji po prostu pogadać. To wszystko sprawiło, że mogłam spokojnie zasnąć, mimo delikatnego stresu.

— Klaso, przywitajcie się z nową uczennicą. — Nauczyciel wskazał na mnie, a następnie gestem dłoni dał mi znać, abym się przedstawiła.

— Um... Nazywam się [Nazwisko] [Imię]. Przeprowadziłam się tutaj z Okinawy. Miło mi was poznać i mam nadzieję, że się zaprzyjaźnimy — powiedziałam, uśmiechając się, choć w głębi duszy miałam wrażenie, że zaraz zemdleję (dop.aut. nie wiem jak wy, ale ja nie nienawidzę się przedstawiać ;-;). Na szczęście głupią formułkę miałam wykutą na pamięć.

— Ach tak, słyszałem, że chodziłaś do Oumihary. Mój przyjaciel jest trenerem tamtejszej drużyny piłkarskiej. — Sensei był wyraźnie podekscytowany. — Dobrze, zobaczmy. Możesz usiąść koło Endou.

Zerknęłam na wolne miejsce. Znajdowało się obok chłopaka z pomarańczową opaską na czole. Przewróciłam oczami, po czym usiadłam w ławce. Szatyn spojrzał na mnie, posyłając mi szeroki uśmiech. Nieco zmieszana, odwzajemniłam go.

— Cześć, jestem Endou Mamoru — szepnął. — Więc mieszkałaś na wyspie? Niesamowite! A wasz klub? Opowiedz mi coś o nim!

— Klub? Masz na myśli klub piłkarski? — Energicznie pokiwał głową. — Hm, mogę cię zapewnić, że jesteśmy świetni. Gakuya, nasz kapitan, posługuje się rytmem. 

— Rytmem? — zdziwił się.

— Dokładnie. Na boisku zawsze stoi ze słuchawkami i wystukuje rytm. Zna tempo każdego zawodnika, dzięki czemu przewodzi grą. Jest naszym strategiem. A mój kuzyn świetnie radzi sobie na obronie, choć nie tylko. Ma super techniki hissatsu, jeśli chodzi o strzały, na przykład Tsunami Boost. Ja sama też nie jestem kiepska. — Puściłam mu oczko.

Mina Endou drastycznie się zmieniła. Przybrał poważny wyraz twarzy, otworzył szeroko oczy i zerwał się na równe nogi. Krzesło upadło, robiąc przy tym masę hałasu. Spojrzenia wszystkich powędrowały na chłopaka, który wgapiał się we mnie intensywnie. Wzdrygnęłam się.

[Nazwisko], ty grasz?! — krzyknął. Nauczyciel spojrzał na niego groźnie. ❝To nie może się dobrze skończyć❞, pomyślałam.

Mój nowy kolega został zatrzymany na pogadankę. Zastanawiałam się, o co mu chodziło. Zdziwił się, że dziewczyna jest piłkarzem? Przecież w tych czasach to normalne. Nie raz widziałam mieszane zespoły. 

— Hej! — Usłyszałam za sobą. 

— Endou? O co chodzi? — spytałam.

— Może chciałabyś dołączyć do naszego klubu piłkarskiego?! Na jakiej pozycji grałaś? — Był zdecydowanie zbyt podekscytowany.

— Napastnik lub pomocnik ofensywny. Wszystko zależało od meczu.

— Super! Przydasz się w naszej drużynie! Po lekcjach mamy trening, możesz przyjść popatrzeć lub zagrać z nami!

— Ja... Em... No nie wiem. — Odwróciłam wzrok.

— Oj proooszę! Nie pożałujesz!

— No... Niech ci będzie.

— Hurra! — krzyknął. — Zaprowadzę cię na boisko osobiście.

— Jak tam sobie chcesz. — Wzruszyłam ramionami.

Jakoś nie miałam na to ochoty. Czułam, że to byłaby zdrada Oumihary. W końcu tworzyłam z nimi cudowną jedenastkę. Czy miałam prawo teraz to zmieniać, z powodu chwilowej przeprowadzki?

Po lekcjach, Endou zaprowadził mnie na szkolne boisko. Zauważyłam masę chłopaków, w strojach piłkarskich Raimona. Nie spodziewałam się, że ich klub będzie miał aż tylu członków. 

Szłam tuż za nastolatkiem, coraz bardziej się stresując. Po pewnym czasie zatrzymał się i zwołał resztę ferajny. Cała grupa stanęła w równej linii.

— Chłopaki, przyprowadziłem nam potencjalnego gracza. Powitajcie [Nazwisko] [Imię]! — Wskazał na mnie ręką.

— Um... Cześć! — przywitałam się, czując, jak na moją twarz wpływa rumieniec. Naprawdę się wstydziłam.

— Co to za dziewczyna? — spytał któryś z członków.

— Jest w mojej klasie, niedawno się wprowadziła. Mieszkała na Okinawie — powiedział z dumą, zupełnie jakby chodziło o niego, a nie o mnie.

— Ma jakieś doświadczenie?  — Tym razem odezwał się chłopak w pelerynie i goglach.

— Ach, [Nazwisko], to jest Kidou Yuuto, moja prawa ręka. — Spojrzałam na wyżej wspomnianego i posłałam mu delikatny uśmiech. — No pewnie, że ma! W starej szkole była napastniczką! — Endou ponownie zwrócił się do chłopaka. — Może pokażesz nam, co potrafisz? — Tym razem spojrzał na mnie.

— W porządku, mogę spróbować. 

Dostałam jeden z zapasowych strojów i zaczęliśmy trening. Chłopcy świetnie sobie radzili, byłam pod wrażeniem. Mimo to nie odstawałam. Bez problemu dotrzymywałam im kroku. Dryblowałam, odbierałam piłkę, a na koniec użyłam mojej słynnej techniki hissatsu —   Constellatio. Endou próbował obronić mój strzał, na próżno. Wylądowałam na murawie, po czym założyłam [kolor] kosmyk włosów za ucho.

— Wow, [Nazwisko], to było genialne! — krzyknął bramkarz, podbiegając do mnie. — Jesteś niesamowita! Idealnie pasujesz do naszej drużyny!

— N-nie jestem pewna, czy chcę dołączyć... — mruknęłam.

— Nie daj się prosić — powiedział chłopak z niebieskimi włosami, związanymi w kitkę. — Nasz kapitan łatwo nie odpuszcza. Poza tym, bardzo dobrze grasz. Byłoby super mieć taką osobę w zespole. Nie byłabyś jedyną, która się przeniosła. Kidou, Sakuma i Genda byli kiedyś w Teikoku, a Aphrodi chodził do Zeusa.

— Naprawdę? Przecież obie te szkoły mają piłkę nożną na wysokim poziomie. Nie chcę być nieuprzejma, ale dlaczego się na to zdecydowali?

— Żeby grać z przyjaciółmi — odpowiedział mi zawodnik z opaską na oko. — Raimon jest zupełnie inny niż reszta. Łączy nas specjalna więź. Przekonasz się o tym, jeśli tylko spróbujesz. — Uśmiechnął się.

— Skoro wszyscy się tak upieracie, to chyba nie mam wyjścia...

— Serio? Hurra! — krzyknął Endou, biegając dookoła.

Zapowiada się naprawdę ciekawy rok.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top