Tobio cz. 1
[ Tobio ]
Uchyliłem drzwi od pokoju mojej małej siostrzyczki. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Po prostu legowisko prawdziwego metalowca. Okna zasłonięte ciemnymi zasłonami, za którymi prażyło słońce, przez co było niebywale gorąco. Wszędzie walały się ubrania. Czy tutaj jest kiedykolwiek sprzątane? Pewnie lokatorka bierze przykład ze swojego brata.
Spojrzałem na ogromne wybrzuszenie pod kołdrą. Zawsze tak robi, gdy jest jej smutno. A dziś był pierwszy dzień szkoły, zaczęła pierwszą gimnazjum. Zaniepokoiło mnie nagłe trzaśnięcie drzwiami frontowymi, a potem od jej pokoju. Pomyślałem sobie wtedy, że jest albo wściekła lub smutna.
- Gdzie się podziała Lecil? - Wszedłem do pokoju, zamykając za sobą drzwi. W ręku trzymałem kubek kakao, z dużą ilością bitej śmietany i wiórkami czekolady. Zbliżyłem się do łóżka, odstawiając kubek na szafkę nocną.
- Wygląda na to, że jej nie ma. A zdawało mi się, że wchodzi do domu, i to bardzo wyraźnie - Ostatnie słowa mocno zaakcentowałem. - A ja tak się namęczyłem, żeby zrobić moje popisowe kakao. To jedyna rzecz, która mi wychodzi bez podpalania kuchni - Usłyszałem krótki chichot. Kąciki moich ust uniosły się. Powoli zacząłem się przechylać na łóżko, aż runąłem ze sporą siłą na osobnika pod kołdrą.
- Aał! -
- A więc tu jesteś! - Przytuliłem się do kołdrzanego kokonu. Małe rączki odwijały górną cześć pościeli i teraz mogłem zobaczyć twarz siostry. U innych ludzi oczy robią się zaczerwienione, gdy płaczą, ale moja siostra ma wyjątkowe oczęta. Dla innych mogą bić straszne. Sam się ich niekiedy boję. Ale gdy widzę, że są przepełnione łzami, serce mi się kraja bo wiem, że moja mała siostrzyczka cierp.
- Opowiesz co się stało? - spytałem łagodnie. Ułożyłem się obok niej.
- A co miało się stać? To co zawsze, wyzwali mnie od potwora i innych dziwadeł - pociągnęła nosem. - Tak jest zawsze.
- Następnym razem mam przyjść i zamknąć im jadaczki?
- Przestań, już wystarczająco dużo problemów sobie narobiłeś - Podniosła się do siadu. Po chwili zrobiłem to samo. Popatrzyła na mnie, przeczesując moje blond włosy.
- Wyglądasz jak tata - uśmiechnęła się lekko.
A ty jak mama, ale nie powiem ci tego. Wiem jak reagujesz na jej wspomnienie.
- Tylko brody mi brakuje, ale cholerstwo nie chce rosnąć.
- Ooo, Tobio marzą się pierwsze włoski na brodzie. Ale dziewiczy wąs już ci rośnie.
- Zamknij się!
- Podobno jest najlepszą antykoncepcją.
- To dziewicze nie jest.
- Ręka się nie liczy - Właśnie w takich momentach nie wiem czym mam jej odpowiedzieć. Wdała się w ojca.
Wstałem z łóżka, podchodząc do okien. Rozsunąłem zasłony, otwierając na oścież okno.
- Nareszcie trochę świeżego powietrza - westchnąłem.
Do moich uszu dobiegł dźwięk silnika. Dochodził z dworu. Wyjrzałem przez okno. Pod dom na motocyklach podjeżdżała moja grupa kumpli.
- Musisz jechać? - spytała Lecil. Była zaniepokojona.
- Nie mów ojcu - odparłem, wychodząc z pokoju.
*******************
Nareszcie coś napisałam. Takie rozdziały będę dodawała co jakiś czas, taka dodatkowa historia. Będą one krótkie i nie będzie ich wiele. Pomyślałam, że przybliżę wam trochę postacie, które występują w tej książce. Jak na razie będzie Tobio, a po skończeniu inna postać.
Dla tych, którzy nie wiedzą, na moim profilu jest książka poświęcona ogłoszeniom. W pierwszym jej rozdziale są informacje na jej temat. Warto ją mieć w swojej bibliotece.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top