009
Zapowiadam, że na końcu rozdziału są fajne (według mnie) rzeczy i zapraszam
**********************
Lecil siedziała na łóżku, wyszukując w laptopie potrzebne informacje do projektu. Obok niej siedział Alexy, który miał zajmować się notatkami. Chłopak nie słuchał tego co się do niego mówi. Pochłonięty był swoimi myślami.
Wspominał każdy delikatnie rysujący się mięsień na plecach ozdobionych piękną, żmudnie wykonaną mandalą. Obserwujące go z zaciekawieniem lodowate oczy. Cienkie usta rozciągnięte w zalotnym uśmiechu. Czerwone włosy opadające na... Wspomnienie o wściekle rudych kłakach kopnęło w dupę wyobrażenie Tobio i zastąpiło je Kastielem. Alexy skrzywił się.
- Alexy - Szturchnęła go, dzięki czemu natychmiast oprzytomniał. - Słuchasz co do ciebie mówię?
- Wybacz Lecil, ciężko mi się skupić - Przetarł dłońmi twarz. Usilnie starał się wyprzeć z głowy Kastiela. Starał sobie wyobrazić jak Tobio go całuje, ale natychmiast pojawia się twarz Kasa. I to nie dlatego, że czuje miętę do przyjaciela, wcale. To przez czerwone włosy, które posiadają obaj panowie, mieszają mu w głowie.
Lepiej wyłączyć szybko myślenie zanim zacznie wyobrażać sobie jak uprawiają... za późno. Alexsy zamarzył aby wydrapać sobie oczy, ale nie możliwym jest wydrapanie tych "wewnętrznych".
- Coś się stało? - Spytała. Widziała, że coś jest nie tak. Chłopak dłuższy czas nie mrugał.
- To nic, zróbmy sobie przerwę.
- No dobrze - Odłożyła laptopa na bok. - To gadaj o co chodzi.
Alexy westchną. Może rozmowa zamaże niechciane obrazy. Ma okazje zadać pytanie, które trapi go od dłuższego czasu.
- Czy... Tobio lubi chłopaków?
Lecil uniosła brwi. Zaskoczyło ją to pytanie, bo nie rozumiała co ludzie widzą w jej bracie.
- Cóż... Nie sądzę. Bywały sytuacje, że ktoś wyznawał mu miłość lub starał flirtować, ale zwykle kończyło się na odmowie. Zawsze uganiał się za dziewczynami.
- Oh... - Alexy wbił wzrok w notatki.
- Podoba ci się.
- Co!? - Natychmiast uniósł głowę, patrząc na nią z lekką paniką. - Nie, po prostu zadałem pytanie tak z ciekawości.
- Lubisz go. - Uśmiechnęła się na widok czerwonej twarzy przyjaciela. - Nawet nie zaprzeczaj.
- Dobrze, lubię go. Tak trochę. - Zbliżył do siebie dwa palce wskazujące na odległość kilku milimetrów.
- Mój mózg tylko nie ogarnia co cię w nim pociąga.
- Najwyraźniej jesteś ślepa. Jest przystojny jak nordycki bóg.
W sumie Jax przypomina niektórym wikinga, innym menela... to zależy od dnia.
- Mam tylko problem z jego włosami.
- Co z nimi nie tak? - spytała.
- Przez nie za bardzo przypominają mi Kastiela.
- Kurwa. Dzięki. - Zakryła oczy dłońmi. - Teraz wszędzie mam ryj mojego brata. Fuj!
Alexy parsknął śmiechem.
- To wiesz teraz jak ja się czuję.
- Tyle, że Kastiel nie jest twoim bratem. Ogolę Tobio na łyso. Zemszczę się, że niszczy moje fantazje.
Alexsy uśmiechną się na jej słowa. Nieświadomie przyznała, że podoba jej się Kastiel.
- Jaki wcześniej Tobio miał kolor włosów? Naturalny?
Lecil wróciła myślami do minionych lat.
- Blond, jak ojciec. Może nieco ciemniejsze.
Chłopak chciał wyobrazić sobie Tobio w blond włosach. Szybko odpuścił, gdy zobaczył Jaxa.
- Wracajmy do projektu - powiedział.
***
- My mamy szóstki, a ty nie, lamusy - podśpiewywała Lecil zadowolona z efektów swojej wspólnej pracy z Alexym.
Właśnie trwała przerwa na lunch i wszyscy siedzieli przy stole na stołówce.
- Już mi nie przypominaj - bąknęła Roza. Ona dostała tróję pomimo, że pracowała z Lysandrem. - Następnym razem biorę ciebie, Lecil.
- Każdy chciałby się do mnie dobrać. - Uśmiechnęła się zerkając ukradkiem na Kastiela.
Odwzajemnił uśmiech.
- Albo możesz popracować ze mną - Kastiel zwrócił się do Rozy. On pomimo, że nie miał partnera, dostał cztery. Jak dla niego to bardzo dobra ocena.
- Nie. - Potrząsnęła głową. - W twoim przypadku posiadanie partnera w pracy nie jest dobre. Ja musiałabym robić wszystko sama a ty byś się obijał. Lepiej idzie ci praca samemu.
- Chciałbym choć raz z kimś popracować.
- I go wykorzystać - dodała Roza.
- Następnym razem do pary biorę Lecil. - Spojrzał na czarnowłosą. - Co ty na to?
- Wolałabym mieć partnera, który ma słabe wyniki i przy okazji czegoś go nauczyć. Na ciebie nie ma już szansy. Takie byki stawiasz gdy piszemy... - Urwała, gdy dostała frytką w twarz od rudzielca. Popatrzyła na niego ze stoickim mordem. - A żeby ci Demon płyty pozżerał.
Kastiel starał się wymyślić jakąś błyskotliwą ripostę, ale żadna nie była dobra. Dał za wygraną. Innym razem ją pociśnie.
Lecil zadowolona z triumfu wstała, zabierając tacę.
- Widzimy się w klasie. - I odeszła.
Na korytarzu odczytała wiadomość od Kastiela.
"Po zajęciach spotkajmy się przy schodach. Sami."
Przeanalizowała plany lekcji innych klas i pierwszaki będą mieć jeszcze dwie godziny. Czyli nie będą całkowicie sami, wiec chłopak nie proponuje jej gwałtu w piwnicy pod schodami.
***
- Spóźniłaś się - powiedział.
- Nie napisałeś, o której dokładnie mam przyjść. - Rzuciła plecak na podłogę by móc spokojnie założyć ramoneskę. - Po co miałam tu przyjść? - Podniosła kostkę, zarzuciwszy ją na ramie.
- Nie lubię jakichś ckliwych wyznać, wiec do rzeczy. Lubię cię, bardzo. Od Rozalii wiem, że ty mnie też, choć sam to wywnioskowałem z naszych konwersacji. Do tego jeszcze twój występ. Mam dosyć czekania. Kręcimy się wokół siebie jak gówno w przeręblu. Zdecydujmy w końcu czy będziemy razem czy nie.
Lecil wpatrywała się w niego z lekko uchylonymi ustami. Zamrugała kilkukrotnie, przymierzając się do odpowiedzi.
- Twoje wyznanie jest szczere, prostackie i orginalne, aż ciężko ci odmówić. Uwzględniając tu moje uczucia do ciebie. I masz rację, ciągle się na siebie czaimy, więc lepiej to skończyć i po prostu zostać przyjaciółmi.
Kastiel zacisnął usta w wąską linię. Patrzył prosto w jej oczy.
Była spokojna. Czekała na jego reakcje. On też zachował spokój. Stali tak w ciszy wpatrzeni w siebie.
Nie trwało to jednak długo. Kąciki ust Kastiela zaczęły delikatnie podskakiwać, chociaż z tym walczył. Lecil nie wytrzymała i parsknęła, obryzgując lekko śliną jego twarz. Oboje wybuchli śmiechem.
Dziewczyna złapała go za ramiona, chowając twarz w jego piersi by choć trochę stłumić jej ośli śmiech. Trochę to trwało zanim się uspokoili. Gdy to nastąpiło, popatrzyli na siebie ze łzami w oczach.
- A wiec jesteśmy parą - odparł Kastiel.
- No tak.
*******************************
Od razu mówię, że następny rozdział będzie jak będzie. Ale będzie.
Tutaj mój rysunkowy insta ----> _kazix
A tutaj portret Lecil
I coś na osłodę mojej nieobecności
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top