#9 >> Pożegnanie..

Mam tego dosyć... Koniec.. Nie mogę już tak żyć... Wyjęłam telefon i napisałam do Pawła.

Do:Pawełek*.*:
Ja już tak nie mogę.. Nie chce już żyć... Przepraszam za wszystko.. Tak będzie lepiej. Cześć..

Rzuciłam telefonem.. I chuj że się zepsuł i tak już mnie tu nie będzie..

Paweł POV

Co?! Nie Julia nie może się zabić nie teraz kiedy jej potrzebuję!! Od razu się otrąsnąłem i nie zwarzając na to, że mam dwa różne buty zacząłem biec w kierunku mieszkabia Julii. Po 5 minutach dotarłem na miejsce. W biegłem po schodach aż w końcu ujrzałem drzwi mieszkania Julii. Otworzyłem drzwi i to co zobaczyłem... Julia się powiesiła..!! Rzuciłem się w jej stronę i od razu ją sciągnąłem. Sprawdziłem jej puls.. Ma ale słabo wyczuwalny. Szybko wyjąłem telefon ale było to trudne, strasznie ręka mi się trzęsie. Wybrałem numer na pogotowie. Przyjechali po 5 minutach, zabrali ją chciałem z nią jechać, chodź na początku sanitariusze nie chcieli mnie zabrać to w końcu się zgodzili. Gdy byliśmy już na miejscu podłączyli ją pod wiele urządzeń. Boje się, tak cholernie się o nią boje..! Minęły już 3 godziny, a o Julii nic.. Jestem załamany... Kurwa jeśli ona umrze to ja nie chce mieć nikogo innego! Po chwili pielęgniarka wbiega do sali tam gdzie leży mój aniołek za nią lekarz i dwe następne pielęgniarki. Widze jak lekarz wyjmuję coś metalowego (teraz nie myśle mam w dupie co to jest) i zaczyna reanimować Julie.. Czyli czyli ona może umrzeć?! Nie ona nie może... Nie może!! Co ja bez niej zrobie..? Załamałem się.. Wyjąłem małą buteleczke z alkocholem i wypiłem ją od razu.. Rzuciłem butelke w kąt a ona się potłukła. Podbiegłem do sali i zobaczyłem tam Julie.. Leży taka bezbronna. Podeszłem do lekarza i to co usłyszałem... Zabiło mnie...

/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\
No helloł! A mówiłam ci Agata że wszystko jest możliwe😂😉. No i Juliaaaa.... Nie żyje xd naczy żyje alee... Nie wiem xd

~Debilna Autorkaaa

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top