#10 >> Musisz walczyć...

-Pani Julia jest w bardzo ciężkim stanie... Uratowanie jej jest wręcz nie możliwe, lecz ma ona jeszcze 3 dni jeśli wciągu tych 3 dni się nie obudzi.. Znaczy że ona nie żyje. - powiedział doktor i odszedł. Co kurwa?! Przecież ona nie może odejść! Ona musi walczyć!! Nie może mnie tutaj zostawić... Nie może!
-Doktorze.. A mogę do niej na chwile wejść? - zapytałem biegnąc w jego strone.
-Dobrze ale masz 5 minut potem zamykamy panią Julie w sali razem z panią doktor Lucie. - co?! Jak zamknąć?!
-Dobrze 5 minut... - powiedziałem, a moje oczy momentalnie się zaszkliły. Wszedłem do sali i usiadłem na krzesło obok łóżka Julii.
-Julia, proszę.. Obudź się.. Potrzebuje cię...

Julia POV

Próbuje otworzyć oczy, ale.. Nie moge. Coś mi nie pozwala.. Widze ciemność. Teraz.. Widze mnie, leże na łóżku, widze też Pawła, który płacze... Słysze jego słowa.. On.., on mnie potrzebuję... Ja muszę się obudzić!! Muszę!..

Paweł POV

Czas wyjść z sali... Wstałem pocałowałem ją delikatnie i wyszłem. Ja.., ja nie dam sobie rady bez niej.. To jest mój ideał, ona jest moim światełkiem w tunelu.. Po około 5 godzinach pani doktor wychodzi z sali i biegnie do lekarza. Wracają i co widze.. Julia się obudziła!! Moje słońce, mój skarb żyje!! Wbiegłem do sali i rzuciłem się w strone brunetki. Lekarz pokazał mi 2 palce co znaczyło iż mam dwie minuty. Mało ale chociaż coś...

Julia POV

Ja, ja żyję udało mi się! Nigdy więcej nie chce umierać, nie chce stracić Pawła, nie jego..
-Pa-pa-paweł...?
-Tak to ja.. Tak cieszę się że się obudziłaś - uśmiechnął się słabo.
-Paweł ja... Ja przepraszam.
-Nie masz za co.., ale posłuchaj chce ci coś powiedzieć. Julia, kocham cię. - nic nie odpowiedziałam.. Zamurowało mnie, ale byłam mega szczęśliwa. Usiadłam i pocałowałam go lekko w usta a potem się w niego wtuliłam. Nie chciałam tego kończyć, byłam taka szczęśliwa.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top