6.
Ja: To coś poważnego?
Luke: Nie no coś Ty, to tylko skręcona kostka ;)
Ja: Tylko?
Luke: Na szczęście tak :) Ale mogło być gorzej ;)
Ja: O jeju..
Luke: Ale na luzie nic mi nie jest ;)
Ja: Ta.. No okey, skoro tak mówisz.
Luke: Mniejsza o to. Mów jak Ci poszedł ten test.
Ja: No.. mogło być lepiej.
Luke: To nie nauczyłaś sie?
Przekraczałam właśnie drzwi domu dziecka, gdy zobaczyłam wściekłego opiekuna kierującego się w moją stronę.
- Hope gdzieś ty była!
- W szkole proszę Pana.
- Jak to w szkole skoro miałaś zajęcia do godziny 15.20, a jest 17.46. Jak mi to wytłumaczysz?
- To niech Pan sobie sprawdzi rozkład zajęć dodatkowych, na które uczęszczam. - byłam już silnie poddenerwowana, gdyż jak zwykle o wszystko się mnie czepia
- Nie tym tonem młoda damo.
- To niech Pan przestanie się mnie o wszystko czepiać. Innych dzieci Pan tak nie kontroluje tak jak mnie.
- Zmień ton, albo będziemy inaczej rozmawiać!
Jeju zaraz się zacznie. W najgorszym wypadku znów pójdę do TEGO pokoju.
- Dobrze, przepraszam.
- Marsz do swojego pokoju!
Uff... szczęście! Szybkim krokiem skierowałam się do pokoju, w którym się zamknęłam. Dzieliłam pokój kiedyś z jakąś inną dziewczyną, ale ona miała tyle szczęścia, że jakieś małżeństwo ją adoptowało i jak narazie nikogo nowego w Domu Dziecka nie ma. Odblokowałam telefon i zobaczyłam kilka nie odebranych wiadomości od Luke'a.
Luke: Hej!
Luke: Obraziłaś się?
Luke: Przepraszam Hope
Luke: Odpisz błagam!
Luke: Nie wytrzymam jeśli zaraz nie odpiszesz!
Stwierdziłam, że muszę mu odpisać, bo ostatnia wiadomość wysłał jakieś 2 minuty temu.
Ja: Przepraszam, ale się zagadałam.
Przecież nie powiem mu o tym, że miałam niemałą wymianę zdań z opiekunem.
Luke: No okey ;)
Luke: Nie szkoda Ci na mnie pieniędzy?
Ja: Nie :) całkiem fajnie się z Tobą pisze, ale szkoda, że nie mogę Cię zobaczyć, odkryć w końcu kim jesteś :/
~*~
Tak średnio bym powiedziała.. taki nudny jest ten rozdział. Przepraszam :(
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top