35.

*Mike POV*

Czekałem przed salą na Asha, który poszedł zagadać do ordynatora z prośbą o łóżko, by położyć na nim śpiącego chłopaka. Skoro ma tu spać to przynajmniej na łóżku, może nie jest wygodne, ale zawsze jakieś jest i kręgosłup nie będzie go tak bolał. W końcu zauważyłem go idącego z jakimś chłopakiem. 

- Emm... Ash, kto to?- zapytałem się gdy podeszli do mnie.

- Jest to jeden z pielęgniarzy w tym szpitalu, pomoże nam z Luke'iem.

- No okay, jestem Michael.- odezwałem się do chłopaka.

- Nate.- podałem mu rękę, którą on uścisnął.

- Too.. długo tutaj pracujesz?

- Nie, wczoraj zacząłem.

- Chłopaki chodźmy.- odezwał się Ashton.

- Dobra.- powiedzieliśmy razem. 

Weszliśmy do sali, a Nate stanął jakby go zamurowało.

- Coś nie tak?- zapytałem.

- Nie, wszystko w porządku, znaczy, co się jej stało?

- Znasz ją?

- Tak, mieszkamy koło siebie.- odrzekł chłopak.

- Miała wypadek i już prawie miesiąc tutaj leży w śpiączce. 

- Rany, a ja próbowałem tydzień temu się z nią skontaktować. 

- To się na razie nie skontaktujesz. 

- Widzę. 

Podeszliśmy do Asha i pomogliśmy mu przenieść chłopaka na nosze, po czym odjechaliśmy z nimi do innej sali, w której mógł spokojnie spać.

*Luke POV* 

Widziałem ją, chodziła po swoim mieszkaniu, była taka cudowna. Zauważyła mnie, gdy stałem w progu i patrzyłem na jej każdy ruch, od razu się do mnie uśmiechnęła. Podszedłem do niej łącząc nasze usta w pocałunku. Była taka delikatna, jakby zaraz miała się rozpaść. Pociągnąłem ją w kierunku drzwi, a już po chwili jechaliśmy drogą, którą bardzo dobrze znałem. Upłynęło może 30 minut, jak jechaliśmy, nie wiem, jak to mówią szczęśliwi czasu nie liczą, a w tym momencie byłem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi widząc jak moja księżniczka w końcu jest zdrowa i mogę oglądać jej piękne brązowe oczy. Choć w tej chwili wydawały się jakieś dziwnie puste. W końcu dojechaliśmy nad wzgórze, które oddzielało nas od wielkiego jeziora. Widać, że Hope była zadowolona z tego co widzi, uśmiechnęła się promiennie i rzuciła mi się na szyję oczywiście ja również ją przytuliłem i chciałem złączyć ponownie nasze usta, lecz dziewczyna odsunęła się ode mnie i podeszła na skraj wzgórza. Nie wiedziałem co chciała zrobić, ale wiedziałem, że jest rozważna i nie zrobi nic głupiego. Spojrzała na mnie i pokiwała ręką, abym do niej podszedł, co uczyniłem. Uśmiechnęła się słabo do mnie i znowu odwróciła wzrok wpatrując się w dal. Po chwili skoczyła, nie wierze, po prostu nie wierze, widziałem jak jej ciało odbija się o tafle wody i po chwili znika pod nią. Nie myślałem w tej chwili co robię, po prostu wskoczyłem za moją miłością. gdy spadałem poczułem się strasznie lekki. Lot nie trwał długo, poczułem, że uderzam z wielkim impetem w wodę. Od razu doznałem okropnego bólu w plecach oraz klatce piersiowej. Podczas uderzenia straciłem cały zapas powietrza, który nabrałem przed skokiem, spanikowałem i zacząłem się wierzgać, powierzchnia była za daleko, wiedziałem, że to już mój koniec. Dusiłem się, obraz zaczął mi się zamazywać, aż poczułem czyjąś rękę na swoim ramieniu, a po chwili usłyszałem głos.

- Luke, obudź się! - gdy to usłyszałem postarałem się z całych sił by otworzyć oczy, nic mi więcej nie zaszkodzi. 

Po rozchyleniu oczu ujrzałem Caluma, Michaela i lekarza, który zajmuje się Hope. Zaczęło mi się kręcić w głowie i lekarz tylko coś krzyczał o tlenie, ale nie wiem o co mu chodziło, bo ponownie przysnąłem.

Gdy ponownie się obudziłem miałem jakąś maskę założoną na twarzy. Przy mnie siedzieli chłopacy, ale chwila.. dlaczego oni tu siedzą!? Czemu nie ma nikogo przy Hope? Zdjąłem maskę i chciałem coś powiedzieć, ale nie mogłem wydać z siebie żadnego dźwięku. Chłopaki widząc to podali mi kubek z wodą. Od razu lepiej.

- Co z dziewczyną? 

- Luke, nie martw się o Hope, prawie ciebie straciliśmy.

- J-jak to?

- Zacząłeś się dusić, straciłeś przytomność, gdyby nie to, że Calum przyszedł zobaczyć czy nadal śpisz to mogłoby to się źle skończyć.

- Dzi- dzięki stary. 

~*~

Powróciłam, trochę mnie nie było i musicie mi to wybaczyć, ale już jestem.. 

Rozdział nie jest taki jak chciałam, ale pisałam go szybko jak to się mówi na kolanie.

Jutro kolejna część próbnego egzaminu zawodowego, teraz praktyka.. Trzymajcie Kciuki..

A co do następnego rozdziału to nie mam pojęcia kiedy się pojawi, wielkimi krokami zbliża się koniec roku szkolnego, główne egzaminy itp. itd. 

Pozderki :*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top