30.
*Hope POV*
Lekcje minęły dość szybko, Luke zadeklarował się, że odwiezie mnie do domu i mówił o mile spędzonym popołudniu.
Gdy wychodziłam ze szkoły dostałam wiadomość SMS od wspomnianego chłopaka
Luke: Przepraszam, ale nie dam rady Cię odwieźć wypadło mi coś ważnego.
Ja: Szkoda, bo ciekawie brzmiało to wspólne popołudnie.
Luke: Nie mówiłem, że popołudnie odwołane tylko, że nie dam rady po Ciebie przyjechać. Mój kumpel Cię odwiezie.
Ja: Nie musiałeś prosić kumpla, mogłam wrócić na pieszo. Nie jestem małym dzieckiem.
Luke: Musiałem, właśnie byś nie musiała iść.
Westchnęłam. Nie miałam siły na tego chłopaka, wiec schowałam telefon do kieszeni i ruszyłam w stronę mojego mieszkania. Po chwili zauważyłam zatrzymujące się auto obok mnie. Okno się uchyliło i za kółkiem zobaczyłam chłopaka z tego co wiem to chodzi z Luke'iem do klasy.
- Luke poprosił mnie bym Cię podwiózł do domu, także wsiadaj.
- Nie dzięki przejdę się.- już miałam odchodzić, gdy ten wysiadł z samochodu i podszedł do mnie.
- Jeśli Cię nie podwiozę to Luke osobiście urwie mi jaja, więc proszę weź ten zgrabny tyłek i pakuj się do mojego samochodu. - chyba się zdenerwował.
- Ugh, no dobra.- nie chciałam, by jeszcze bardziej się wkurzył, bo nie wiem do czego byłby zdolny. Jechaliśmy w ciszy, ja nie miałam ochoty z nim rozmawiać, a on chyba próbował ochłonąć. Nawet nie podałam mu adresu, zadziwiające jest to, ze wiedział jak jechać.
Gdy podjechaliśmy pod blok rzuciłam mu krótkie dzięki i nie czekając na odpowiedz skierowałam się w stronę klatki.
Szybko odblokowałam drzwi i pobiegłam schodami na odpowiednie piętro. Po chwili byłam już pod odpowiednimi drzwiami. Wyciągnęłam klucze i próbowałam otworzyć drzwi. W pewnym momencie zawahałam się czy może odpowiedni kluczyk włożyłam, ale dobry był. Przestraszona nacisnęłam klamkę i ustąpiła. Nie powiem, przestraszyłam się nie na żarty.
Przestraszona weszłam do kwatery i co pierwsze rzuciło mi się w oczy to jakiś liścik na podłodze zaadresowany do mnie.
podniosłam go trzęsącymi się rękoma i zaczęłam czytać.
"Witaj, pewnie teraz jesteś zdenerwowana, ale bezpodstawnie. Chcę byś ten dzień zapamiętała do końca życia. Postępuj zgodnie z liścikami. Nie pożałujesz. Idź do sypialni, tam będzie czekał na Ciebie kolejny liścik."
Dobra, co tu się odchrzania!? Liścik był pisany na komputerze, dlatego nie mogłam rozpoznać kto do mnie pisał, ale były spryskane jakimiś męskimi perfumami. Nie wiem kto takich używa, ale są świetne. Luke ma inne, te są bardziej zmysłowe. Podeszłam do drzwi sypialni, były lekko uchylone, więc popchnęłam je, że się szerzej otworzyły i weszłam do środka. Na łóżku leżały trzy pudełka ładnie zapakowane a na nich list.
"Otwórz pudełko nr 1. Powinno Ci się podobać i sądzę, że będzie pasowała idealnie. Rozmiar pewnie też dobry, odśwież się po całym dniu szkoły i załóż to na siebie..."
Była tam śliczna koronkowa bielizna w kolorze brudnego różu. Jak mi liścik kazał tak zrobiłam. Poszłam pod prysznic, szybko się odświeżyłam i założyłam nową bieliznę. Zrobiłam sobie delikatny makijaż, a włosy wysuszyłam i zostawiłam je rozpuszczone. Na umywalce leżał kolejny liścik.
"Teraz czas na kolejne dwa pudła. Zacznij od nr 2, a potem nr 3 powinno ci się podobać."
Tak też zrobiłam. Poszłam do pokoju i zaczęłam otwierać duże pudło. Była w nim najpiękniejsza sukienka jaką kiedykolwiek widziałam była na niej karteczka z napisem załóż. Była w kolorze tym co bielizna, szybko nałożyłam ją na siebie, idealnie na mnie leżała. dopasowany tył z koronkowymi wykończeniem i rękawami z koronki oraz rozkloszowanym dołem. Otworzyłam ostatnie pudełko, w którym znajdowały się buty, czarne szpiki z kokardkami w kolorze sukienki. Na nich również widniała karteczka załóż mnie. Wyciągnęłam je i włożyłam na stopy. Na dole była kolejna karteczka.
"Jeśli już jesteś gotowa, to zejdź na dół, tam czeka na Ciebie czarny samochód. Przed nim będzie stał mężczyzna ubrany w garnitur, który zawiezie Cię na miejsce. Nie musisz się go bać, jest miłym człowiekiem."
Nie wiem czy powinnam, ale skoro już tak daleko zaszłam to czemu mam się teraz wycofać. Bałam się, bo nie wiedziałam kim była ta osoba. ale trudno. Zabrałam czarną kopertówkę, do której włożyłam telefon i kilka przydatnych kosmetyków i oczywiście klucze i wyszłam z mieszkania uprzednio je zamykając. Zeszłam na dół gdzie faktycznie czekał na mnie jakiś starszy pan, który otworzył mi drzwi od auta gdy tylko mnie zobaczył i tak jak było napisane w liściku miał elegancki strój.
- Panno Shitappend zapraszam do środka - powiedział mężczyzna po czym otworzył mi drzwi od samochodu.
Z lekkim zawahaniem, ale wsiadłam, a za mną zatrzasnęła się czarna powłoka. Wewnątrz auto również było czarne, po chwili, gdy poczułam, ze ruszyliśmy zaczęłam się zastanawiać, czy dobrze zrobiłam, przecież nie wiedziałam kto za tym wszystkim stoi, nie wiedziałam czy ten mężczyzna nie jest jakimś porywaczem. Co ja takiego zrobiłam, żałuje, że nie można cofnąć czasu. Chciałam jak najszybciej wysiąść z tego samochodu. O dziwo moja prośba, którą wypowiedziałam w myślach została spełniona, bo pojazd się zatrzymał, a drzwi otworzyły. Wyszłam z niego na drżących nogach, dopiero teraz spojrzałam w górę i nie mogłam uwierzyć w to co widzę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top