27.


Wyszedłem do salonu i zauważyłem już przebraną dziewczynę, która siedziała na kanapie i oglądała telewizję. Zająłem miejsce koło Hope i już chciałem coś powiedzieć, lecz rozdzwonił się mój telefon. Przeprosiłem dziewczynę i poszedłem do jej sypialni. Nie zdążyłem nic powiedzieć, gdy dzwoniący zaczął krzyczeć w słuchawkę. 

- Stary, gdzie jesteś!? Przyszliśmy do Ciebie, a Ciebie nie ma, niewiadomo gdzie przebywasz, od nikogo nie odbierasz telefonów, myśleliśmy, że coś ci się stało!

- Martwiliście się o mnie?- zaśmiałem się na jego słowa.

- Nie Luke to nie było śmieszne, od wczoraj nie odbierasz telefonu. Gdzie jesteś?

- U Hope, coś się stało?

- Chcieliśmy świętować zdanie prawka przez Cala.

- To dzisiaj o 18 u mnie na chacie.

- No dobra, ale przyjdź.

- Spoko będę. Nara.

*Hope POV*

W czasie gdy chłopak rozmawiał przez telefon pozbierałam naczynia i pozmywałam je. Następnie wstawiłam wodę w czajniku do gotowania, by zrobić sobie kawy. Wyjęłam kubek, pojemnik z kawą oraz łyżeczkę, by móc sobie czymś ją nasypać i czekałam na wodę, gdy poczułam ręce na swojej talii. Wiedziałam, że to Luke, momentalnie moje ciało przeszły dreszcze spowodowane jego dotykiem.

- Co będziemy teraz robić?- usłyszałam szept przy lewym uchu. Mimowolnie przygryzłam wargę.

- Nie wiem jak ty, ale teraz robię sobie kawę. - chłopak odwrócił mnie tak, że staliśmy twarzą w twarz i wbił swoje usta w moje.

- Nie rób tego więcej, słonko, bo następnym razem inaczej może się to skończyć. 

- C-c-co?- dopiero po chwili zajarzyłam o co mu chodzi.- Ouuu..

- Możesz mi też zrobić kawy?

- A co jeśli nie?

- To podpije twoją, proste.

- Ehh.. no dobra.

- Dziękuję.- pocałował mnie w policzek i usiadł przy wyspie kuchennej.

Wyciągnęłam jeszcze jeden kubek i nasypałam do niego kawy. Niedługo potem czajnik dał znać, że woda się ugotowała. Zalałam nasze kawy i podałam jedną chłopakowi. Do mojej jeszcze dosypałam cukru i nalałam mleka. 

Usiadłam obok chłopaka i zaczęłam pić swój napój. Cały czas czułam wzrok chłopaka na sobie.

- Mam coś na twarzy?- zapytałam spoglądając na niego.

- Nie, nie, po prostu lubię na Ciebie patrzeć.

- A co ja, posążek w muzeum, żeby na mnie patrzeć?- powiedziałam z udawanym oburzeniem na co chłopak się zaśmiał.

- Oj nie oburzaj się.- posłał mi całusa w powietrzu. Nastolatek dopił kawę i oznajmił mi, że musi się niedługo zbierać. Po tej informacji mój uśmiech zszedł z twarzy. - Nie smuć się. Przecież jutro poniedziałek i zobaczymy się w szkole.

- O kurde, zapomniałam, że trzeba jutro iść do szkoły.

- To nawet ja pamiętałem, a jestem Luke Hemmings.

- I co ma do rzeczy to kim jesteś?

- To, że jestem znany z tego, że lubię sobie nie przychodzić na dane lekcje do szkoły, bo mnie najzwyczajniej w świecie nudzą.

- Oj, to czas zacząć chodzić normalnie do szkoły.

- No, ale przecież chodzę.

- Jak sam powiedziałeś nie chodzisz na niektóre lekcje, potem oblejesz z tych przedmiotów i będziesz kiblował.

Cholerka, chyba zaczynam coś czuć do tego chłopaka. Te niebieskie oczy, które nalegają na patrzenie w nie, te zaróżowione usta i srebrny kolczyk.... Awwww, aż się chce całować.

- Aż tak się o mnie martwisz.

- No oczywiście... że nie. 

- A szkoda. 

*Luke POV* 

Tak bardzo nie chcę jej opuszczać. Chciałbym zostać z nią tą noc i kolejne. Chciałbym być przy niej zawsze, na dobre i na złe i tego typu "słodkie" rzeczy. Jej oczy, na które mógłbym parzeć godzinami, jej usta, które całowałbym bez końca, jej ciało, którego zbadałbym każdy zakątek, nawet ten najczulszy, chciałbym żeby kiedyć wiła się pode mną z roskoszy prosząc o więcej, aby krzyczała moje imię w stanie ekstazy. Chcę widzieć jej zwchwyt, jak i chciałbym być przy niej gdy ma gorsze dni i nienawidzi całego świata. Ja chcę być jej całym światem. Boże tak jej pragnę, nie tylko fizycznie, ale i psychicznie.


~*~

Uwaga Kochani!!!!

2k wyświetleń i ta liczba zaskakująco szybko rośnie, bo jeszcze niedawno patrzałam miałam 2003 wyświetlenia, a na tą chwilę jest 2111, jesteście niesamowici <3 Dziękuję :*

NIECH NAS BĘDZIE WIĘCEJ!!!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top