24.


Gdy Nate poszedł włączyłam sobie muzykę, tak by sąsiadom nie przeszkadzała i zabrałam się za sprzątanie.

Nim się spojrzałam na zegarku wybiła godzina 15 co oznacza, że jakiś obiad wypadało by zrobić o czym zasygnalizował mój brzuch głośno burcząc. Weszłam do kuchni, otworzyłam lodówkę i zerknęłam co mam w niej. Niestety nie zobaczyłam nic, z czego mogłabym zrobić sobie do jedzenia. Gdy tak rozmyślałam zadzwonił dzwonek od drzwi. Nie powiem, trochę się zaniepokoiłam, bo kto tu mógłby się do mnie dobijać skoro Nate poszedł do pracy, muzyki nie mam głośno, więc sąsiedzi nie mają na co się poskarżyć, chyba, że ktoś chce zobaczyć kto tu teraz mieszka, bo może zobaczył nową osobę czy coś. Wolałam się trzymać tej wersji, więc poszłam otworzyć te drzwi, że to któryś z sąsiadów chce złożyć mi wizytę. Otworzyłam je i doznałam szoku, stał w nich Luke i trzymał ze sobą jakieś siatki, ale one są nie ważne, co on tu robi!? Byliśmy umówieni na jutro. Nie chciałam go szybciej widzieć, w ogóle nie chciałam go widzieć, ale jak mus to mus. Nim zdążyłam się odezwać on to zrobił szybciej. 

- Nie mogłem dłużej czekać, musiałem cię dzisiaj spotkać, porozmawiać, przeprosić i pomyślałem, że możemy coś upichcić 

W sumie to miałam zamówić jakąś chińszczyznę, bo tak bardzo nie chciało mi się iść do sklepu, był tak daleko i znowu musiałabym ciągnąć taki kawał te torby.

- Mogę wejść czy będziesz się tak na mnie patrzeć w progu?- odezwał się niebieskooki

- A tak, wejdź jak już tu przyszłeś.  

- Jeśli nie chcesz przebywać w moim towarzystwie to powiedz, to ja pójdę, ale i tak nie ominie nas rozmowa.- miał rację, nie chciałam przebywać w jego towarzystwie, ale jak już tu jest to możemy teraz porozmawiać, nic mi nie zaszkodzi.

- Nie, nie jest okay.

- To w takim razie, na co masz ochotę?- powiedział po czym puścił mi oko

- Może spaghetti?

- Ehh, miałem na myśli co innego, ale ta odpowiedź też jest dobra.- zaśmiał się.

- Tak wiem co miałeś na myśli, lecz nie jest mi do śmiechu.

- Yhm, porozmawiajmy.- i już odchodził w stronę salonu.

- Ty będziesz robił obiad, a  w między czasie będziemy mogli rozmawiać. 

- Jak sobie tylko zażyczysz, ale od razu mówię, że będę potrzebował twojej pomocy, bo ja w kuchni to złe połączenie.

- Yhh, no dobra.- zaczęłam myć wszystkie warzywa, które nam będą potrzebne, a Luke w między czasie wyjął garnek, po wcześniejszym wskazaniu mu gdzie znajdują się tego typu przedmioty i wlał do niego wody i postawił na kuchence podpalając wcześniej palnik.- To o czym chciałeś porozmawiać?

*Luke POV* 

- Przede wszystkim to chciałem Cię przeprosić za to co zrobiłem, wiem, że czasu nie cofnę, ale ja naprawdę żałuje tego co zrobiłem, po prostu się bałem, ale potem gdy zaczęliśmy się spotykać po szkole to było zupełnie coś innego, nie spostrzegałaś mnie jak popularsa, choć wiem, że ciężko z tym było, spostrzegałaś mnie jako zwykłego chłopaka ze szkoły i to mi się spodobało i chcąc nie chcąc musiałem ciągnąć to wszystko- mówiłem to wszystko patrząc jej prosto w oczy- wiedziałem, że jeśli byś się dowiedziała to byś mnie znienawidziła..

- Dowiedziałam się tego i cię nie nienawidzę- przerwała mi dziewczyna- po prostu było i nadal jest mi przykro, że ja ci zaufałam, a ty mnie okłamywałeś przez cały czas.

- I dlatego chcę cię przeprosić. Stałaś się dla mnie kimś ważnym i nie chciałem cię zranić wiedziałem, że będzie bolało, nie wiem czy kiedyś mi wybaczysz, ale bardzo bym tego chciał i będę o to walczył.

- Luke to nie jest łatwe, bardzo bym chciała, ale nie mogę, przepraszam.

-Rozumiem, że potrzebujesz czasu, ale może zacznijmy od początku.

- Co? To jakaś telenowela? Ukryte kamery i zaraz wyskoczy jakiś koleś z powie, że to wszystko były żarty?

- Nic z tych rzeczy, ale spróbować warto. To jak?

- No dobra, spróbować nie zaszkodzi.



~*~

TA DAM, oto chwila, w której opublikowałam kolejny rozdział.. Nie mam pojęcia kiedy pojawi się kolejny rozdział, ale jak narazie musicie się tym zadowolić ;)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top