18.


Po otworzeniu okna zauważyłam Leo, który posiedzi na parapecie i puka w okno. Strasznie się go przestraszyłam i szybko wypuściłam go do środka by nic mu się nie stało.

- Llleo co ty tu robisz? - mówiłam jeszcze ze strachem w głosie.

- Przyszedłem, bo martwiłem się o Ciebie, nie odbierałaś telefonu, nie reagowałaś na moje SMS'y. Bałem się o Ciebie.

- Jakie SMS'y skąd masz mój numer?

- Sama zobacz jakie SMS'y

Szybko chwyciłam mój telefon i zobaczyłam 38 nieodebranych połączeń i 15 SMS'ów od Luke'a.

- Nie mam żadnych połączeń ani wiadomości SMS od Ciebie.

- Niemożliwe na pewno je masz.

- No to zobacz.- wyciągnęłam ku niemu swój telefon tak by mógł zobaczyć ekran.

- Mówiłem. Są.

- Jak to?- zapytałam się zdziwiona.- przecież tu są tylko wiadomości od Lukey'a. - naprawdę tego nie rozumiałam.

Chłopak tylko westchnął, wyciągnął telefon i wystukał coś na nim. Chwilę później otrzymałam wiadomość.

- Zobacz.- polecił chłopak

Olałam wcześniejsze wiadomości i przeczytałam tą ostatnią.

Luke: To jestem ja Hope.

Chwilę wpatrywałam się w ekran wciąż niedowierzając. Luke chłopak, którego uważałam za przyjaciela okłamał mnie. Zaufałam mu pisałam z nim o nim. Boże, tak mi wstyd. Nawet nie wiedziałam kiedy z moich oczy zaczęły lecieć łzy. Chłopak chciał do mnie podejść lecz mu na to nie pozwoliłam.

- Nie podchodzi do mnie, a najlepiej zrobisz jak stąd wyjdziesz - powiedziałam bardziej stanowczym tonem, gdy ten znów chciał do mnie podejść.

- Proszę, nie rób tego, nie każ mi Cię zostawić.

- Wyjdź stąd w tej chwili! - już teraz byłam naprawdę wkurzona na tego chłopaka.

- Hope, proszę. Daj mi to wszystko wytłumaczyć. To nie tak jak myślisz.

- Skoro nie tak jak myślę to niby jak?

- Daj mi to najpierw wytłumaczyć. Potem będę mógł odejść.

- Masz pięć minut.

- Pamiętasz to jak zaczęliśmy Cię przezywać kilka miesięcy temu, że jesteś alkoholiczką tak jak twoi rodzice, że stoczysz się jeszcze gorzej niż oni i tak dalej? - mówił skruszonym głosem

- Jakbym mogła tego nie pamiętać? - prychnęłam.

*Luke POV*

Wziąłem głęboki oddech i zacząłem mówić skruszonym głosem.

- To wszystko zaczęło się tego dnia, gdy poszedłem na fajkę zobaczyłem Cię płaczącą za śmietnikiem i wtedy coś we mnie pękło. Kazałem odszukać Twój numer mojemu zaufanemu informatykowi, niestety zajęło mu to dłużej niż przypuszczalismy, ale się w końcu udało. Chciałem od razu do Ciebie napisać i Cię przeprosić lecz nie wiedziałem jak. Dopiero po kilku dniach napisałem. Tak cholernie się bałem pisząc to, oczywiście nie przeprosiłem Cię tylko zacząłem normalnie pisać z Tobą, mogłem być w 100% sobą. Niedługo potem zapragnąłem czegoś więcej niż pisanie, gdy Cię zobaczyłem na lekcji geografii jak się uśmiechasz do telefonu pisząc ze mną chciałem abyś uśmiechała się do mnie, nie do telefonu. Bałem się cholernie twojej reakcji, bo sama napisałaś co sądzisz o popularsach. Sądziłem, że jak powiem jak mam naprawdę na imię to, że ty skumasz, że ja z Tobą pisze. Nie jesteś przecież głupia i wiem, że byś szybko połączyła wątki. Tylko dlatego to zrobiłem. - zamilkłem i czekałem na reakcję dziewczyny.

~*~

Hej, hej witajcie. Powracam z dłuższym rozdziałem. Ciężki tydzień za mną, konkurs tak samo, więc będę mogła na spokojnie pisać rozdziały.

Pozdrawiam P.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top