15.
Weszłam do domu i już nie witał mnie dzisiaj opiekun, jak było przez ostatnie dwa miesiące. Szybko udałam się do mojego pokoju, aby przypadkiem go nie spotkać. W pokoju zabrałam się do odrabiania lekcji, których nie było dużo więc szybko się z nimi uporałam. Spojrzałam na wyświetlacz od telefonu by sprawdzić godzinę, ale zobaczyłam, że mam kilka nieodebranych wiadomości i nawet kilka połączeń. Wszystko było od Luke nawet połączenia. Zaczęłam odczytywać.
Luke: Naprawdę na nią uważaj. Ona sobie nie odpuści.
Luke: Coś jeszcze mówiła?
Luke: Widziałem, że zaczepiła Cię.
Luke: Zrobiła Ci coś?
Luke: Odpisz. Proszę.
Luke: Martwię się.
Luke: Odezwij się.
Już miałam opisywać gdy ktoś zadzwonił. O wilku mowa, Luke.
- Hope? Halo? Odezwij się.- słyszę Luke po raz pierwszy
*Luke POV*
Miałem w dupie, że mnie może rozpoznać. Tak cholernie się martwiłem. Jak odebrała od razu poczułem się lepiej, ale jak nie usłyszałem głosu to znów zacząłem się martwić.
- Hope, proszę. Chce wiedzieć czy wszystko jest w porządku.
- Jest w porządku Luke.- powiedziała jakby się bała cokolwiek powiedzieć.
- Tak się cieszę, ale słyszę, że coś Cię gryzie.- muszę wiedzieć co jest Hope.
- Wszystko jest okey, tylko..
- Tylko co!?
- Spokojnie nie martw się - zaśmiała się. - chodzi o to, że skoro już rozmawiamy przez telefon to może byśmy się spotkali?
- Zastanowię się - bardzo chciałem się z nią zobaczyć, ale się cholernie boję co o mnie powie, jak zareaguje na to, że ją okłamałem.
*Hope POV*
- Dziękuję. - on nawet nie wie jak się cieszę. Nareszcie będę mogła go zobaczyć, choć jeszcze nie powiedział tak, coś czuję, że się zgodzi. Jestem tego w 100% pewna. - przepraszam Luke, ale muszę kończyć.
- Spoko, nie masz za co przepraszać. To do zobaczenia niedługo.
- To do zobaczenia.
I tak oto przez kolejne godziny myślałam o Luke czy dobrze zrobię jak spotkam się z nim. Jednak sama to spotkanie zainicjowałam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top