33
Ja: Gdzie ty jesteś?
Ja: Czekam tu już od 15 minut?
Ja: Karol?
Ja: Wiedziałam...
Wstałam z ławki i już miałam kierować się w stronę mojego mieszkania, ale ktoś mnie zatrzymał. Gdy się odwróciłam, to z wrażenia nie potrafiłam wypowiedzieć żadnego słowa. Po prostu odebrało mi mowę. Dlaczego on na żywo wygląda tak idealnie, dlaczego?!
- Przepraszam, że musiałaś czekać na mnie tak długo. Jakiś idiota wjechał w znak i trzeba było czekać na policję i straż. - Mówił cały zdyszany, ale miał też wymalowany minimalny, ale widoczny uśmiech na twarzy. - Nie przywitasz się?
- Ja... Ja, przepraszam. Zamyśliłam się. - Cały czas głupkowato się uśmiechałam. Naprawdę nie mogłam w to uwierzyć, że on stoi teraz tutaj przede mną. - Cześć, Karol. - Pomachałam mu i nadal się uśmiechałam.
- Pięknie wyglądasz. - Zmierzył mnie całą od góry do dołu.
- Ty też niczego sobie. - Zaczerwieniłam się i dodałam.
- A właśnie. - Zaczął się miotać na wszystkie strony. - To dla ciebie! - Wręczył mi kopertę i czerwonego, pięknego tulipana.
- Jejku nie trzeba było... - Wzięłam od niego kopertę i schowałam ją do torebki, a kwiatka powąchałam. -A ja dla ciebie nic nie mam.
- Najważniejsze, że tu jest. - Podszedł do mnie i zamknął nas w szczelnym uścisku.
- Karol? - Spytałam dalej go tuląc.
- Tak, słoneczko? - Zaśmiał się i spojrzał na mnie.
- Dziękuję jeszcze raz. - Uśmiechnęłam się.
- Ależ za co? Ja niczego jeszcze takiego nie zrobiłem.
- Za to, że po prostu jesteś. - Spojrzałam prosto w jego cudne oczy. Czy ja na prawdę się mogłam zakochać?!
----
Damdaradam!! Haha, dalsza część = 5 gwiazdek. Wiem, że to potraficie 😏
Skrzatskry 😘
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top