35

Madelaine POV

-Nie wierzę, że się zgodziłam -mruknęłam wchodząc z przyjaciółkami do dosyć dużego domu.

-Oh, już nie marudź -zaśmiała się Amber i ruszyła prosto w stronę barku z alkoholem.

Spojrzałam na moją drugą przyjaciółkę, która stała obok mnie i bacznie mi się przyglądała.

-O co ci chodzi? - spytałam kiedy mimo mojego spojrzenia nie przestawała.

-Czemu nie chciałaś przyjść? -zignorowała moje pytanie.

-Nie odpowiada się pytaniem na pytanie -prychnęłam.

-Przestań Mad, jesteś ostatnio w kurwe dziwna i nie tylko ja to widzę.

-Co masz na myśli? -zmarszczyłam brwi.

-Wszyscy po prostu widzą, że dziwnie się zachowujesz, a ja niestety widzę dużo więcej -powiedziała i spojrzała w kierunku Amber aby upewnić się czy się do nas nie zbliża, po czym wróciła wzrokiem do mnie -Ja na twoim miejscu wydrapałabym Jennifer oczy albo wykastrowała a ty nie zrobiłaś totalnie nic.

-Nie jestem z Zaynem więc czemu miałabym coś jej robić? -zaśmiałam się.

-Racja, nie robisz nic bo nic do niego nie czujesz Madelaine.

-To nie prawda -zmarszczyłam brwi.

-Owszem prawda. Gdyby tak było to zrobiłabyś mu chociaż lekką awanturę. Kurwa nie baw się nim do chuja -skrzyżowała ręce pod piersiami.

-Po to mnie tu przywlekłaś? Żeby robić jakieś pieprzone wyrzuty? -pokręciłam z niedowierzaniem głową -Skoro tak to wiesz co? Jeb się -warknęłam i ruszyłam w nieznanym mi kierunku.

W domu Drake'a byłam może trzeci bądź drugi raz więc niestety nie byłam aż tak obeznana w tym terenie. Mimo tego dosyć szybko znalazłam stolik z jakimś alkoholem więc nie myśląc zbyt dużo chwyciłam za butelkę i ruszyłam w kierunku tarasu. Przeszłam przez szklanę drzwi i usiadłam na pierwszym lepszym wolnym miejscu, których nie było wiele. Odkręciłam butelkę wódki i pociągnęłam z niej spory łyk. Nie interesowało mnie spojrzenie ludzi czy cokolwiek, w tej chwili tego potrzebowałam. Jednakże moje prośby o spokój nie zostały wysłuchane bo przede mną ni stąd ni zowąd wyrósł ciemnooki brunet.

-Nie mam humoru Zayn -mruknęłam i odwróciłam wzrok od chłopaka.

-Co się dzieje? -spytał.

Ty do chuja.

I to, że chyba będę musiała zajebać ci friendzona.

-Nic -mruknęłam biorąc kolejny łyk wódki z lekkim skrzywieniem.

-Gdyby nic się nie stało to byś nie siedziała tutaj sama -parsknął i ukucnął naprzeciwko mnie, kładąc swoje ręce na moje nogi aby utrzymać równowagę.

Spojrzałam na chłopaka, który od dłuższego czasu mi się przyglądał próbując wyczytać coś z mojej twarzy.

No nie mogę zaprzeczyć ale jebany jest przystojny.

-Tak jakby pokłóciłam się z Kattie -wzruszyłam ramionami i uniosłam butelkę biorąc dwa większe łyki.

Skrzywiłam się jeszcze bardziej przez okropne pieczenie w gardle, ale no nie zniosę tego bez alkoholu.

-Czemu? -zamrszczył brwi -A właściwie o co? -dodał.

Przegryzłam nerwowo wargę i zaczęłam rozglądać się wszystkiemu dookoła. Chcąc nie chcąc zauważyłam ową przyjaciółkę wkraczającą na taras. Blondynka po zauważeniu mnie i Zayna od razu do nas podeszła.

-Hej -rzuciła z lekka nieśmiało.

-Cześć -odpowiedział jej chłopak.

-Umm, mogłabym na chwilkę porozmawiać z Mad? -spytała.

-Oczywiście -odpowiedział i wstał.

Ostatni raz na mnie spojrzał posyłając mi szczery uśmiech dla otuchy i ruszył w nieznanym mi kierunku.

-Co chcesz? -spytałam prosto z mostu spoglądając na dziewczynę.

-Przeprosić. Wyraziłam się zbyt ostro, nie chciałam psuć nam zabawy. Po prostu szkoda mi Zayna -wzruszyła ramionami.

-Tak wiem. Chciałam mu to powiedzieć ale nie umiem -jęknęłam sfrustrowana, biorąc kolejny łyk wódki.

-Po prostu spróbuj wyjaśnić mu to wszystko -wzruszyła ramionami.

Odwróciłam wzrok od blondynki rozglądając się dookoła i myśląc nad tym wszystkim. Większość osób była już nieźle wstawiona, zjarana bądź po prostu naćpana.

Niektórzy zaliczali się do wszystkich 3 grup.

-Nie powiem mu wszystkiego -mruknęłam spoglądając na dwójkę obściskujących się osób.

-Czemu? -spytała z nutką ciekawości w głosie.

-Bo to nie jego sprawa -warknęłam zbyt ostro nie odrywając wzroku od wcześniejszej pary.

Chłopak jakby wyczuł wzrok na sobie więc odsunął się od dziewczyny.

Zacisnęłam mocniej rękę na butelce od wódki krzyżują wzrok z Stylesem.

Kattie spojrzała w stronę w którą patrzyłam, rozumiejąc co się dzieję.

-Ashley..

-Pierdolona, Bringston -przerwałam jej patrząc na najbardziej tępą dziwkę w całym naszym liceum.

Jakim cudem ona się dostała do takiej szkoły?

-Jesteś zazdrosna -zaśmiała się.

-Chciałby -mruknęłam mierząc wzrokiem Harrego, który cały czas mi się przyglądał.

Chłopak posłał mi ten swój łobuzerski uśmiech. Przysięgam, że za chwilę tam pójdę i mu go zedrzę z tej pięknej buźki.

Znaczy... co?

Wstałam z krzesła potrząsając lekko głową żeby pozbyć się zbędnych myśli i spojrzałam na Kattie.

-Idę poszukać Zayna -powiedziałam.

-I co zamierzasz zrobić?

-Coś kurwa na pewno -mruknęłam i ruszyłam w kierunku wejścia do domu.

_________________________________________


Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału ale miałam dużo na głowie i nie miałam zbytnio czasu A nie chciałam dać wam niedopracowanego rozdziału.

Dajcie znać czy wam się podoba!

I jak myślicie, co w końcu zrobi Madelaine?

Czy Kattie dobrze zrobiła?

Co myślicie o zachowaniu Harrego?

Buźka dla was i do następnego ;*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top