59
Rano ignorując ogromny ból głowy, zwlekłam się z kanapy. Mój wzrok automatycznie odnalazł Harrego, który leżał na ziemi, tuż obok fotela, z którego musiał w nocy spaść. Pokręciłam głową z niedowierzaniem i z powrotem usiadłam na kanapie, patrząc na niego.
Myślałam, że zapomnę o jego słowach, bo byłam pijana, lecz pamiętałam wszystko.
A naprawdę tego nie chciałam.
Co jeśli jego słowa, to sama prawda? Chciał mnie tylko zdobyć i zaciągnąć do łóżka? Harry mógł być do tego zdolny.
A ja ponownie nie zniosłabym tego bólu, co rok temu.
Kochałam Harrego, zdałam sobie z tego sprawę. Widziałam, że chciał być ze mną, ale... Nie mogłam. Coś blokowało mnie od tego. Wszystko działało przeciwko nam. On sam i ja również. Próbowałam dawać nam szansę, ale najwyraźniej nie byliśmy sobie pisani.
Otarłam łzy, które zaczęły ciurkiem spływać po mojej twarzy. To wszystko było ponad moje siły. Nie mogłam być z Harrym.
To bolało mnie najbardziej.
Znowu czułam ten sam ból, gdy Harry mnie zdradził. Tym razem to też była i moja wina.
- Co ty ze mną zrobiłeś, Harry? - zapytałam cicho, pociągając nosem.
***
Trochę czasu minęło, nim Harry się obudził. Ciągle siedziałam przy nim, pijąc kolejne kubki kawy i pozbywając się kaca. Gdy Harry w końcu otworzył oczy, głośno jęknął.
- Jezu - westchnął, przewracając się na drugi bok. Pogłaskałam go po plecach, gdy próbował usiąść. - Leila? - spojrzał na mnie. - Ile tu siedzisz?
- Wystarczająco, aby zdrętwiał mi tyłek - parsknęłam śmiechem. Harry uśmiechnął się słabo. Między nami zapanowała niezręczna cisza. Żadne z nas nie wiedziało, co powiedzieć. Pierwsza przegrałam tą walkę. - Od kiedy bierzesz?
- Co? - zmarszczył czoło.
- Od kiedy bierzesz narkotyki?
- Nie biorę - pokręcił głową. - Oprócz zielska, ale to nie narkotyk... Poniekąd.
- Wczoraj to co wziąłeś na pewno nie było zielskiem - odparłam. - To nie byłeś ty, Harry. Nigdy Cię takiego nie widziałam.
- Przepraszam - mruknął, chowając twarz w dłoniach. - Znowu spierdoliłem.
- Spierdoliłeś - przyznałam, obserwując go, będąc na skraju rozpłakania się. - Nie wiem co robić Harry.
- Nie chcę Cię stracić - powiedział. - Jesteś dla mnie najważniejsza.
- To dlaczego tak się zachowujesz? Kochasz mnie, a ranisz na każdym kroku?
- Nie wiem co się ze mną dzieje - westchnął zirytowany.
- Może... Nie jest pisane nam być razem? - rzekłam cicho i zabolały mnie moje słowa. Harry spojrzał na mnie pustym wzrokiem, jakby on również poczuł mój ból.
- Nie wierzę w to - zaprzeczył. - Nigdy nie kochałem nikogo tak bardzo, jak właśnie Ciebie.
- Ja...
- Powiedz, że nie chcesz ze mną być, a ja... Przyjmę to do siebie...
- Chcę być, ale wszystko i wszyscy starają się udowodnić, że jest inaczej i powoli zaczynam w to wierzyć.
- Wierz w nas - Harry wziął moją dłoń i wplątał w nią palce. Przeszły mnie dreszcze. - Wiem, że miłość do mnie... Jest trudna, ale na pewno nie będziesz żałować - szepnął. - Nienawidzę być powodem Twoich cierpień. Boże, ja naprawdę Cię kocham.
- Nad miłością pracuje się całe życie, Harry - mruknęłam. - Ty zachowujesz się tak, jak można byłoby ją brać garściami... Nie można tak.
- Każdego dnia moja miłość do Ciebie jest co raz większa... I na pewno tak łatwo sobie nie odpuszczę. Jesteś za dużym skarbem.
- Wiesz co mnie zabolało? Że chciałeś mnie zdobyć - z trudem powstrzymałam szloch. - I zaliczyć.
- Nie chcę tego.
- Powiedziałeś coś innego.
- Pijanemu mnie nie warto wierzyć - rzekł, biorąc moją twarz w obie dłonie.
- Pijanemu i trzeźwemu boję się zaufać.
Na jego twarzy zauważyłam ból. Przymknął na chwilę oczy i zacisnął usta w wąską linię.
- Przykro jest mi to słyszeć - mruknął. - Nie chciałem, aby tak było.
- Wiem - szepnęłam, choć nie byłam pewna swoich słów. Spojrzałam w jego zielone oczy, które świeciły smutkiem i żalem.
- Zrobiłem najgorszą rzecz - odparł cicho.
- Jaką?
- Że tak mocno się w Tobie zakochałem, bo nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie.
- Ja... - otworzyłam usta, lecz nie byłam w stanie niczego powiedzieć. Kochałam go, niewyobrażalnie. Dlaczego nie mogłam mu więc powiedzieć tego samego?
- Powiesz mi, gdy będziesz gotowa - mruknął. - Ja jestem i kocham Cię, Leila - Harry oparł czoło o moje. Wtedy coś we mnie pękło i rozkleiłam się. Harry mocno mnie przytulił, pozwalając mi się wypłakać. Miłość do niego była niezwykle bolesna, miał rację.
Ale nigdy nie spotkałam nikogo takiego, jak on.
*******
Taki smutny na koniec dnia :( lecę się uczyć! 😅
Wasza Katie. 💖
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top