45

- Ja... - zaczął Harry, lecz przerwał mu jego telefon. Kątem oka spojrzałam na wyświetlacz i zesztywniałam na widok imienia znienawidzonej przeze mnie blondynki.

Czy ona naprawde chce, aby została przeze mnie dotkliwie skrzywdzona?

- Harry? - uniosłam zagadkowo brew. - Zamierzasz odebrać?
- Nigdy do mnie nie dzwoni bez potrzeby.
- Aha, czyli nadal się z nią pieprzysz? - zmarszczyłam czoło. Ku memu zaskoczeniu Harry mi nie odpowiedział, a tylko spuścił wzrok na trawę.

Znowu poczułam ten ból i ścisk w sercu.

I jebane poczucie odrzucenia.

- Dobrze, że lepiej późno, niż wcale - warknęłam, strzepując jego ręce ze swojego ciała i wstałam.
- Gdzie idziesz Leila?
- Jeszcze się kurwa pytasz? Jak najdalej od Ciebie ty zakłamany kutasie - fuknęłam, zabierając torbę i ruszyłam do domu.
- Leila, to nie tak! - krzyknął za mną. - Naprawdę! Daj mi to wytłumaczyć!
- Jedź do niej, ona da Ci to, czego ja nie mogę! Z pewnością się ucieszy! - wrzasnęłam, a mój głos pod koniec się załamał.

Nigdy nikt nie doprowadził mnie do płaczu.

- Ale Leila...!
- Daj mi spokój! - załkałam głośno i weszłam do nieznanej mi alejki. Gdy miałam już pewność, że Styles nie idzie za mną, usiadłam na ławce. Schowałam twarz w dłoniach i wybuchłam płaczem. To uczucie...

Jasna cholera, to bolało.

Jak mogłam mu uwierzyć? Dlaczego tak łatwo znowu dałam się przez niego omamić? Co ja mu takiego zrobiłam, że na każdym kroku mnie ranił? Fakt, nie byliśmy razem, mimo tego, że twierdził inaczej, lecz trochę szacunku chyba mi się należało.

Nie byłam tanią szmatą aby mnie tak traktować.

Może los naprawdę nie chciał, abyśmy bylo razem? Wszystko było przeciwko nam... Więc po co dalej się w to zagłębiać?

- Takie ładne dziewczyny nie powinny płakać - odezwał się męski głos za mną. Odwróciłam się i zobaczyłam wysokiego blondyna. Przyglądał mi się z zatroskaną miną. Włosy miał zaczesane do tyłu, ubrany był w obcisły czarny T-Shirt i jasne jeansy. Miał twarz modela.

Jak.

Się.

Oddychało?!

- Obchodzi Cię to? Czy to jest Twój sposób na podryw? - zaszydziłam ochrypłym głosem od płaczu. Odchrząknęłam by powrócił on do normalności.
- Tak, codziennie ratuje damy w opałach - wywrócił oczami, uśmiechając się lekko.

Ja pierdole, miał kurwazajebiśiecudowny uśmiech.

- Nie wiem czy moją sytuację można nazwać problemem - wzruszyłam oczami, wycierając twarz z łez.
- Jeśli płaczesz, to chyba jest jakiś problem - stwierdził, podchodząc do ławki i usiadł tuż obok mnie. - Jestem Nate - podał mi rękę. Nie pewnie ją ujęłam, a on ku mojemu zdziwieniu uniósł do góry i delikanie ucałował.

Dlaczego rumienię się jak głupia idiotka?!

- Leila - mruknęłam, zawstydzona zabierając rękę. - Zgaduję, że...
- Widziałem i słyszałem kłótnię z Twoim chłopakiem? - dokończył za mnie.
- To nie jest mój chłopak - westchnęłam.
- Wyglądacie jak para - powiedział.
- Może i wyglądamy, ale ten kutas na  mojego chłopaka się nie nadaje.
- A jaki się nadaje? - zapytał, przyglądając mi się.
- Serio Cię to interesuje? - pokiwał głową i czekał na moją odpowiedź.
- Lubie szczerych chłopaków... I takich, który nie będzie przez cały czas biegał do innej dziewczyny, aby go zadowoliła... No i nie ukrywam, musi być przystojny - zaśmiałam się. Nate również to uczynił i uśmiechnął się szerzej.
- To chyba poznałem Cię w odpowiednim momencie.

*****

Styles sobie porządnie grabi, a jego miejsce może zastąpić zupełnie ktoś inny 🔪

Wasza Katie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top