17

                  

- Jeszcze jedno słowo, a już nie będę taki miły - zawarczał Will, napierając na mnie swoim ciałem. Wstrząsnął mną dreszcz obrzydzenia.

- P-proszę, nie... - wyszlochałam, dławiąc się łzami.

- Nie mogę się doczekać, gdy mój kutas będzie Cię plądrował... - zaśmiał się szyderczo, a moje szlochy stały się głośniejsze. - Nie ma co płakać, Leila. Styles się do Ciebie nie dobrał, a zrobię to ja... Rozkmina życia, prawda?

- Odpierdol się - splunęłam z pogardą, ponownie się z nim szarpiąc.

- Ostra i bardzo niegrzeczna dziewczynka z Ciebie. Czas ujarzmić Twoją niewyparzoną gębę.

~ Harry's P.O.V ~

Podejrzewałem od samego początku, że ta impreza będzie chujowa.

I wcale się nie myliłem.

Tiffany olała mnie, gdy tylko przyszedł jej były chłopak, no i zostałem sam. To oczywiste, że co chwila na moich kolanach siedziała inna laska, ubrana w zajebiście obcisłą sukienkę. Tak jak zawsze, wziąłbym ją do kibla albo do pokoju i konkretnie przeleciał, ale martwiło mnie to, że przez długi czas nie widziałem Leili. Może nie była moją dziewczyną, ale nie miałem zamiaru pozwolić aby jakiś chory pojeb ją skrzywdził.

Zależy Ci na niej, stary.

Czy zależało? Sam do końca nie wiedziałem, jakie uczucia żywiłem do Leili. Od samego początku byłem nią oczarowany i to się wcale nie zmieniło. Pociągała mnie w każdy możliwy sposób. Fakt, że oboje rok temu byliśmy inni : ona zaczynała liceum, była grzeczna, stała się moją "ofiarą numer jeden". Lecz... Miała coś takiego w oczach... Rozpływałem się pod mocą jej spojrzenia.

- Hej Styles, słyszałeś co mówiłam? - zapytała mnie blondynka, która nadal siedziała mi na kolanach. Nie chciałem być nie miły i powiedzieć jej, że przez jej niemałą wagę bolały mnie nogi.

- Mam to gdzieś - westchnąłem, opierając głowę o zagłówek kanapy.

W tym samym momencie mój wzrok napotkał Leilę i Will'a, którzy szli po schodach na górę. Zdziwiony wyprostowałem się i obserwowałem ich.

- Niemożliwe - wyszeptałem z niedowierzaniem. Moja Leila nie poszłaby z pierwszym lepszym ruchaczem do łóżka. Miała swoją godność. Nie mogła tego zrobić... I ja nie mogłem na to pozwolić. - Zejdź - pchnąłem dziewczynę, która z jękiem dezaprobaty usiadła na kanapie. Poderwałem się i obserwowałem jak sytuacja pomiędzy Will'em, a Leilą robi się napięta. Will coś do niej mówi, a ona próbuje mu się wyrwać. - Co za chuj - warknąłem, patrząc na innych. Wszyscy mieli w dupie, że za chwilę jakiś typ mógł zgwałcić niewinną dziewczynę. Pokonałem w kilku susach schody. Nie było ich w korytarzu. Wchodziłem do wszystkich otwartych pokoi. Nigdzie ich nie było, a we mnie rosła irytacja. - Kurwa!

- Pomocy! - usłyszałem stłumiony krzyk, a ja doskonale wiedziałem, do kogo ten głos należał.

- Jasna cholera, Leila! - wrzasnąłem, ciągnąc za klamkę kolejne drzwi, które okazały się zamknięte. Ruszyłem do następnych, na samym początku korytarza, które ominąłem. Drzwi do pokoju okazały się lekko uchylone. Zajrzałem przez szparę między nimi i moje ciśnienie wzrosło, gdy zobaczyłem Will'a leżącego na płaczącej i drżącej Leili. Nigdy nie widziałem jej tak zastraszonej. - Zostaw ją, skurwysynie! - fuknąłem, podbiegając do Will'a, chwyciłem go mocno za koszulkę i spierdoliłem na ziemię.

- Co do kurwy... - nie dałem mu dokończyć, bo przyłożyłem mu pięścią prosto w noS. Usłyszałem chrzęst. Z jękiem opadł na podłogę, a ja szybko wziąłem Leilę na ręce i wyniosłem z pokoju. - Jeszcze zaliczę tą sukę! - krzyknął za mną Will. Przystanąłem na chwilę i zaśmiałem się.

- Nie jesteś jej godzien, chuju - prychnąłem, opuszczając pokój i zatrzasnąłem za sobą drzwi. - Leila? - w końcu spojrzałem na brunetkę. Jej makijaż był cały rozmazany, a kąciki ust opuchnięte od płaczu. Co gorsza : była nieprzytomna. - Leila? - powtórzyłem, potrząsając nią delikatnie. Nie zareagowała. Spanikowany położyłem ją na ziemi i sprawdziłem puls, przykładając dwa palce do jej szyi. Był wyczuwalny, a jej klatka równomiernie unosiła się i opadała. Była nieprzytomna. Odetchnąłem z ulgą, lecz to wcale mnie nie uspokoiło. Byłem mega wkurwiony, że na to pozwoliłem. Gdybym zajął czymś Leilę wcześniej... - Trzeba Cię odnieść do domu, księżniczko - ponownie ją uniosłem i zszedłem na dół. Nie zostałem zauważony przez nikogo, prócz Logan'a, przyjaciela Leily. Z dużymi, zszokowanymi oczami przybiegł do mnie.

- Co się jej stało?! - wykrzyknął, próbując przebić się przez dudniącą muzykę.

- Will chciał ją zgwałcić - powiedziałem, a jego oczy stały się większe.

- Co?

- Gdybyś jej dopilnował, nic by takiego nie było - parsknąłem.

- Nie spodziewałbym się tego po nim...

- Dobieraj sobie kurwa lepszych znajomych - warknąłem, idąc w stronę wyjścia.

- Gdzie ją zabierasz? - zapytał Logan.

- Do jej domu - odparłem. - Nie pozwolę, aby tutaj została.

- Przecież piłeś.

- Kilka godzin temu - wywróciłem oczami. - Nie będziesz mnie pouczał, co mam robić.

- Będę, bo to jest moja przyjaciółka, Styles.

- A to jest moja ex - fuknąłem, wychodząc na chłodne powietrze. Szybkim krokiem pokonywałem podwórko pod bacznymi spojrzeniami innych, ale w tamtej chwili mało mnie to obchodziło. Gdy dotarłem do swojego auta, posadziłem ją na miejscu pasażera i przypiąłem pasami. Następnie zasiadłem za kierownicą, bez problemu odpalając auto i pokierowałem się prosto do domu Leili.

***

- Co się stało?! - powiedziała oniemiała matka Leily, gdy zajechałem pod dom brunetki. Faktycznie, to nie było powitanie idealne : było grubo po trzeciej w nocy i w dodatku trzymałem nieprzytomną Leilę na rękach. - Co jest z Leilą?!

- Zemdlała, nie chciałem zostawiać jej samej na domówce...

- Dziękuję Ci, Harry, dobrze, że byłeś gdzieś obok - westchnęła z zatroskaną miną. - Zaniesiesz ją do pokoju? Nie chciałabym budzić męża...

- Oczywiście - zgodziłem się, wchodząc po cichu do domu Leily. Nic się w nim nie zmieniło. Nadal było czysto i schludnie. Nie przyglądając się dłużej szczegółom, zwinnie przedostałem się po schodach na górę, prosto do jej pokoju. On również pozostał bez zmian, oprócz tego, że na ścianie nie miała już plakatów Biebera. Położyłem Leilę na łóżku. Następnie strzepnąłem jej szpilki z nóg i kurtkę z ramion. Potem okryłem ją szczelnie kołdrą. Wyglądała naprawdę bezbronnie i uroczo. Uśmiechnąłem się lekko i pogłaskałem jej blady polik. - Przepraszam, mała. Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz - mruknąłem i przed opuszczeniem pokoju ucałowałem jej czoło.

Wtedy wiedziałem, że bez niej, to nie było to samo.

Była mi cholernie mocno potrzebna.

*****

Biedna Leila i Harruś bohater :D :D

Wasza Katie,

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top