11.
Po powrocie do domu od razu poszłam do swojego pokoju. Zamknęłam się w nim na klucz i usiadłam na podłodze. Było mi wstyd i czułam do siebie odrazę.
- Mercy - usłyszałam. - Proszę otwórz, pogadajmy - powiedział, a ja otarłam łzę spływającą po moim policzku. - Kochanie proszę - dodał.
- Chcę zostać sama - powiedziałam, ale nie wiem czy nawet mnie usłyszał.
- Mercy, już jest po wszystkim, nie wrócisz tam, obiecuję. Proszę otwórz drzwi - odparł. Wstałam z podłogi i chwyciłam klucz do ręki. Pięć razy zastanowiłam się czy na pewno go przekręcić. W końcu to zrobiłam i otworzyłam drzwi, a Niall od razu wtulił mnie w swoje ciało.
- On wie gdzie mieszkam - powiedziałam. - On mnie znajdzie - dodałam.
- Nie przejmuj się, znajdziemy rozwiązanie.
***
- Mercy wychodzę - powiedziała moja mama. Akurat bylam w kuchni i robiłam sobie kolacje.
- Do pracy? - spytałam. Zdziwiłam się, bo nie mówiła, że ma dzisiaj jakąś zmianę.
- Na randkę - odpowiedziała wchodząc do kuchni. - Matt zabiera mnie na kolację do najlepszej restauracji - wytłumaczyła. - Jak wyglądam? - spytała. Miała na sobie granatową sukienkę przed kolano, czarne buty na nie wysokim obcasie, do tego czarny szal zarzucony na ramiona. Włosy zostawiła rozpuszczone. Zrobiła delikatny makijaż, jednak usta podkreśliła czerwoną szminką. Na jej szyi znajdował się wisiorek, który dostała od mojego taty w dzień ślubu. Był dla niej ważny, nigdy się z nim nie rozstaje.
- Wyglądasz pięknie mamo - powiedziałam i uśmiechnęłam się.
- Na pewno? Niczego nie brakuje? Nic nie odstaje? - zaczęła panikować.
- Mamo, jest idealnie - odparłam.
- Nie, odwołam to wszystko. Nie nadaje się do takich miejsc, to nie mój świat.
- Mamo, uspokój się - powiedziałam i podeszłam do niej. - Matt nie patrzy na to jak wyglądasz i ile masz pieniędzy. To prawda, nie przelewa nam się, ale to nie jest wyznacznik ciebie. Polubił ciebie za to jaka jesteś, a nie ile masz w portfelu. A jeżeli okaże się dupkiem to jego strata - dodałam. - Idź i baw się dobrze, ja zajmę się dzieciakami, Niall powinien zaraz być, poradzimy sobie - odparłam. Moja mama chciała jeszcze coś powiedzieć, ale przerwał hej dzwonek do drzwi. - Ja otworze - zaproponowałam i ruszyłam w kierunku drzwi. Otworzyłam je a moim oczom ukazał się wysoki blondyn.
- Cześć kochanie - powiedział i wszedł do środka. Zamknęłam drzwi i weszłam do salonu. - O Pani O'Conner jak cudownie pani wygląda.
- Dziękuję Niall - odpowiedziała zawstydzona.
- Pieprzony Casanova - powiedziałam pod nosem.
- Co tam mówisz Mercy? - spytał blondyn. Chciałam odpowiedzieć, ale przerwał mi dzwonek.
- Pójdę otworzyć - powiedziałam. Znów otworzyłam drzwi i zobaczyłam Matta.
- Cześć Mercy - uśmiechnął się. - Twoja mama jest gotowa? - spytał.
- Tak, już ją wołam - uśmiechnęłam się do niego. W korytarzu pojawiła się zestresowana kobieta. - Mamo będzie dobrze - szepnęłam do niej.
- Emma, wyglądasz cudownie - powiedział Matt, a moja mama szeroko się uśmiechnęła. - Idziemy? - spytał i wystawił do niej ramię.
- Tak - odpowiedziała i położyła dłoń na jego ramieniu. - Mercy - odparła, gdy już wyszli za próg. - Twohe rodzeństwo ma iść spać o dziewiątej, muszą zjeść-
- Mamo, umiem się nimi zająć - przerwałam jej. - Miłej zabawy! - krzyknęłam i zamknęłam drzwi. Weszłam do salonu i od razu znalazłam się w ramionach Nialla.
- Mamy cały dom dla siebie - powiedział.
- Zapominasz i dwóch małych krasnalach - odparłam i wyswobodziłam się z jego uścisku.
- Mam dla ciebie niespodziankę - powiedział i przygryzł dolna wargę.
- Wiesz, że ich nie lubię - powiedziałam i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.
- Może Ci się spodoba.
- Niall, co ty znowu wymyśliłeś? - zapytałam rozbawiona. Chłopak szybko wyciągnął telefon i zaczął coś na nim szukać.
- Tylko proszę, nie bądź zła - odparł i podał mi swój telefon. Wzięłam go do ręki i przyglądałam się zdjęciu.
- Co to jest? - spojrzałam na niego.
- Dom - odpowiedział.
- Tak, widzę. Ale kogo? - spytałam zniecierpliwiona.
- Twój - odpowiedział, a na wstrzymałam oddech.
- Chyba sobie ze mnie żartujesz - powiedziałam i oddałam mu telefon.
- Nie, nie żartuję - odparł. - Jutro podpisuję umowę i dom jest twój.
- Chyba oszalałeś - powiedziałam i ruszyłam w kierunku kuchni.
- Powiedziałaś, że ten gnój wie, gdzie mieszkasz, naprawdę sądzisz, że zostawiłbym to tak po prostu?
- Właśnie dlatego nic ci nie powiedziałam! - krzyknęłam. - Nie potrzebuje pieprzonej litości!
- To nie litość - odparł spokojnie.
- Nie chcę tego, weź go sobie.
- Mercy, proszę, wysłuchaj mnie. Boję się o ciebie, rozumiesz? Tutaj nie jesteś bezpieczna.
- Naprawdę sądzisz, że będzie nas stać na utrzymanie takiego domu? - spojrzałam na niego.
- Ja będę za wszystko płacił. Pieniądze to nie problem.
- Chyba tylko dla ciebie - powiedziałam.
- Mercy-
- Nie Niall - przerwałam mu. - Nie wiem jak to odkręcisz, ale zrobisz to - powiedziałam cicho. - A moja mama ma się o niczym nie do wiedzieć, zabolałoby ją to.
XXXX
Witam!
Postanowiłam wrócić z tym opowiadaniem. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Mam nadzieję, że wam się podoba :)
Marcelina x
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top