1.17 Toaletowe Problemy Kirishimy
(Egzaminy są opisane na podstawie animu ~ SS)
Egzaminy semestralne.
Kto wymyślił takie gówno?!
Nie dość, że nie śpię przez koszmary, to jeszcze dochodzą treningi i nauka. Mam, kurwa, dość. Po części teoretycznej zakładam, że jestem w czarnej dupie. Trudno, będę musiała się pożegnać z obozem. Teraz czas spieprzyć cześć praktyczną.
- Rozpoczynamy egzamin praktyczny. - Zaczyna Aizawa, gdy dojeżdżamy na teren egzaminu. Co dziwne, jest tu aż ośmiu nauczycieli. Ale nie mam siły nad tym myśleć... - Nie gwarantuję, że wszyscy zdadzą. Jeśli chcecie jechać na obóz, nie popełniajcie głupich błędów. Domyślam się, że zebraliście informacje na temat testu i mniej więcej wiecie, co was czeka.
- Walczymy z tymi robotami ze wstępnego! - jednocześnie krzyczą Kaminari i Mina.
No tak. Ostatnio, podczas lunchu, Kendo wspomniała coś to tym, że będziemy walczyć z robotami. Jednak nie zwróciłam zbytnio na to uwagi. Byłam zbyt zmęczona.
- Niestety nie!
Nagle z szalika Aizawy wyskakuje dyrektor Nezu. Ten facet, jeśli można tak nazwać jego formę, trochę mnie przeraża.
- Z pewnych względów postanowiliśmy zmienić format egzaminu! Od teraz będzie się on skupiał na czynnościach bohaterskich i walce z ludźmi! - Co kurwa? - Atmosfera podwyższonego stresu dla większego realizmu. - No fajnie. - A zatem... Połączycie się w pary i będziecie walczyć! Każdy zespół przeciw innemu bohaterowi! - Cieszę się. Czekaj! Co kurwa?!
- Już zdecydowaliśmy, kto jest z kim w parze i wyznaczyliśmy wam przeciwników. - dodaje wychowawca. - Dobrałem wszystko, bazując na różnych czynnikach. Brałem pod uwagę styl walki, oceny czy wzajemne relacje. Tak to wygląda...
Nauczyciel zaczął wymieniać wszystkie pary, jednak mało mnie to interesowało. Dopiero siódma walka przyciągnęła moją uwagę. Moja walka. Walka przeciwko Present Mic'owi. Oo jea.
- Egzamin trwa trzydzieści minut. - tłumaczy dyrektor i wyjmuje z kieszeni kajdanki. - By zdać, musicie założyć te kajdanki nauczycielowi. Wygracie też, jeśli któreś z was ucieknie z areny.
A jeśli przeciwnik ucieknie to też wygrywamy?
- Nie liczcie na luksusy z treningu bojowego! - dodaje Mic. - Walczycie z przeciwnikami znaaaacznie lepszymi od was!
- Lepszymi? - pytam niewinnym głosikiem. - Zobaczymy, kto będzie uciekał przez tą bramę.
- Huh? - uśmiech schodzi mu z twarzy i trochę blednie. - Zapomniałem, że walczę z Tobą. Aizawa... - odwraca się w jego stronę. - Może dałoby się zmienić mi przeciwnika?
- Aisaka - wychowawca zwraca się do mnie. - Postaraj się nie doprowadzić go do zawału, dobrze?
- Przemyślę to, psorze. - odpowiadam z uroczym uśmiechem, jeśli tak można nazwać ten grymas na mojej twarzy i puszczam oczko do Present Mic'a.
Reszta nauczycieli daje nam kilka rad, a All Might pokazuje nam obciążniki, które będą mieli, aby dać nam fory.
- Każda z drużyn kolejno przystąpi do egzaminu praktycznego na wyznaczonym terenie. - podsumowuje Eraser Head - Zaraz zaczynamy pierwszą walkę. Reszta może się przygotować i omówić strategię lub oglądać poczynania innych.
- Jiro, chodźmy wymyślić jakiś plan. - zwracam się do dziewczyny ziewając.
- Może najpierw pójdźmy po kawę. - stwierdza fioletowowłosa posyłając mi uśmiech. - Wyglądasz, jakbyś nie spała przez jakiś tydzień. - Bo tak jest, Jiro. Bo tak jest...
~
- Drużyna Aisaki i Jiro, egzamin praktyczny. - z głośników rozbrzmiewa męski głos ogłaszający początek naszej walki. Stoimy z Kyoką w środku lasu. Mówiłam już, że nie lubię lasów? Jeśli nie, to teraz wiecie. W lasach żyje najwięcej tych małych gadzin. Robali, owadów, gadów i innych gówniaków. Nienawidzę ich. - Gotowi, start!
Niech się, kurwa, zacznie.
- Sprawdź jego położenie - proszę dziewcznę. - Zakładam, że ten wypierdek będzie sobie stał przy bramce i na nas czekał.
Jiro wydłuża swój kabelek i wciska go w ziemię, chwilę nasłuchując. Po chwili kiwa głową.
- Masz rację, stoi przed samą bramą.
Cicho śmieję się pod nosem. On jest zbyt oczywisty. Mamy pewien plan, ale nie jesteśmy go do końca pewne. Musimy działać szybko. Najpierw musimy dostać się bliżej wyjścia. Zaczynamy biec, lecz nauczyciel chyba się zaczyna niecierpliwić. Wysyła w naszą stronę tak głośny krzyk, że mam wrażenie, jakby miały mi pęc bębenki. Nie chcę wiedzieć, co czuje moja współzawodniczka. Wyrzucam wiązkę przekleństw i łapię dziewczynę za rękę, biegnąc szybciej.
- Jeszcze trochę - proszę, widząc jaki ból sprawił jej ten krzyk. Mi samej aż piszczy w uszach. - Zaraz będziemy blisko i zrealizujemy nasz plan.
- Wyłaźcie! - Znowu posyła ten głupi wzmocniony krzyk. Kurwa. - Wyleziecie w końcu?
- Nie wytrzymam dłużej. - widzę jak Jiro się męczy. Nasz plan nie wypali.
- Pospieszcie się! - Nosz zamknij ten ryj.
- Mei, nie dam rady... - fiololetowowłosa odwraca się w moją stronę z błagalnym wzrokiem. - Jeszcze chwila i pękną mi bębenki.
Rozglądam się wkoło, szukając jakiegoś wyjścia. Nie dam mu tej satysfakcji. Wygramy to. Nagle mój wzrok zatrzymuje kopiec ziemi. Mam plan!
~
Nic nie widzę. Ciemno, zimno, mokro. No żem sobie wymyśliła... Kto normalny zamienia się w kreta? A no tak, Mei Aisaka, miło mi. Jestem aż tak piźnięta, że wymyśliłam zamianę w to coś. Ale chociaż te piekielne krzyki nie dochodzą do mnie z taką głośnością. Gorzej już z Jiro... Muszę się spieszyć, żeby mocno na tym nie ucierpiała.
Już blisko. Jego głos, który nie drażni już moich uszu, jest coraz głośniejszy. Kilkanaście metrów dalej słyszę krzyk za sobą. Oo jea. Mam cię. Szybko wykopuję się w górę. Te małe łapki są zajebiste do kopania. Będąc na powierzchni, powracam do ludzkiej formy. Dobra, jestem dwa metry za Mic'em kilka kroków w prawo i w przód i będę idealnie za nim. O to mi chodziło.
- Mógłbyś trochę ciszej - będąc przy nauczycielu dotykam jego ramienia, na co ten odskakuje na kilka metrów.
- Jak ty?! - przerażony odwraca się w moją stronę. - Jak ty się tu dostałaś?!
- Specjalnie dla ciebie, psorku, kopałam się przez pół lasu pod ziemią. - Posyłam w jego stronę mordujące spojrzenie. - To nie było przyjemne. Muszę się teraz za to odpłacić.
Nauczyciel przez chwilę trawi moje słowa i chyba uznaje, że nie da mi wygrać. Zaczyna iść w moim kierunku, a ja stopniowo oddalam się od bramy wyjściowej. Wiem, że mogłabym przez nią uciec, nie pokazując się nawet dla bohatera, ale od początku coś mi nie pasuje w tych ucieczkach. Nie wydaje mi się, że jeśli ucieknie tylko jedna osoba, to ta druga też zdaje, nic nie robiąc. Musimy współpracować. Mic w końcu zaczyna atakować, jednak ja jestem na to przygotowana. Sekundę przed wzmocnionym krzykiem zmieniam się znów w kreta i szybko wkopuję w ziemię. Niestety jestem trochę za wolna i wyczulonym słuchem gryzonia słyszę ten okropny krzyk.
- Nie baw się ze mną!
Kurwa. Dlaczego to ma taki dobry słuch?! Czas na mój ruch. Kopię się jakieś dwa metry przed siebie i wychodzę na powierzchnię. Zamieniam się w człowieka i zachodzę Present Mic'a od tyłu. Łapie za pasek od głośnika na jego szyi i go rozpinam.
- Co ty?! - Mężczyzna momentalnie odwraca się w moją stronę. - Jak?!
- A tak! - wyrzucam głośnik gdzieś w krzaki. - Jak się nie ma co się lubi, to się kradnie co popadnie!
Nie czekając, zamieniam się w wilka, przez co nauczyciel odskakuje. Wolnym krokiem idę w stronę idącego przodem do mnie. Wydaję gardłowe warknięcie, na co podskakuje z piskiem. Gdybym mogła, zaśmiałabym się mu w twarz. Patrzę na idącą przede mną postać i widzę zadowalający mnie widok. No w końcu. Jeszcze tylko pięć kroków.
Jeden. Dwa. Trzy. Cztery. Łups!
Piąty krok był tym ostatnim. Zajęty strachem o własne życie Present Mic, nie zauważa postaci stojącej obok drzewa. Nie widzi też kabelka wbitego w drzewo obok. Mocno napiętego kabelka. Blondyn upada na ziemię, a ja naskakuję na niego, uniemożliwiając ucieczkę. Jiro skraca w tym czasie kabelek i zakłada mu kajdanki.
- Drużyna Aisaka-Jiro, zaliczone. - słyszę głos z głośników, wracając do ludzkiej formy.
***
Przez następne dwie walki odpoczywam w szatni. Przez te nieprzespane noce mam mniej siły, przez co moje przemiany szybko mnie męczą. Jednak na ostatnią walkę przychodzę do pokoju kontrolnego, ją muszę obejrzeć.
- Drużyna Midoriyi i Bakugo, egzamin praktyczny. Gotowi, start!
Będzie ciekawie. Przez pierwsze kilkadziesiąt metrów, Izuku i Katsu toczą zaciętą dyskusję. W końcu blondyn traci cierpliwość i strzela zielonowłosego w mordę. Typowe. Obaj zaczynają na siebie wrzeszczeć i nie widzą pierwszego ataku All Might'a.
Potężny cios demoluje całą ulicę, a chłopacy zostają odrzuceni na kilka metrów. Stojąca po drugiej stronie pomieszczenia Uraraka cicho piszczy pod nosem, na co prycham pod nosem. Chociaż przestali się kłócić. Gdy kurz się rozwiewa, naszym oczom ukazuje się bohater mówiący coś do dwójki stojącej pięć metrów dalej. Midoriya zaczyna uciekać, lecz mój współlokator stoi w miejscu. Nauczyciel wyskakuje szykując atak, a Katsuki nie ma zamiaru uciekać. Wywołuje oślepiającą eksplozję i skacze w stronę przeciwnika. Niespodziewanie Wszechmocny łapie go za twarz i podnosi. Chłopak się nie poddaje i posyła ciąg wybuchów w jego stronę. Bohater jednak wygląda, jakby nic nie odczuwał, szybkim ruchem powala Bakugo na ziemię i podbiega do Izuku. Zielonooki odskakuje i w powietrzu zderza się z lecącym w jego stronę współzawodnikiem.
Ups.
Wkurzony blondyn podnosi się z ziemi i wolnym krokiem kieruje się do All Might'a. Zajęty dyskusją znów nie zauważa ataku. Nauczyciel leci w ich stronę z kawałkiem ogrodzenia, którym unieruchamia zielonowłosego, a następnie zadaje szybki cios w brzuch Katsu. Chłopak wylatuje w powietrze i wymiotuje. Ble... Blondyn chwiejnie podnosi się na kolana i słucha mówiącego coś nauczyciela. Gdy podnosi głowę, coś we mnie pęka. Odwracam głowę, nie mogąc patrzeć na jego twarz. Zapłakaną, ubrudzoną w piasek i wymiociny. Twarz pełną bólu.
Dopiero słysząc krzyk Ochaco, jednym okiem zerkam na ekran monitora. Moim oczom ukazuje się przestraszony Midoriya, stojący pod ścianą i Bakugo trzymający rękę obok jego głowy. Przez chwilę rozmawiają w miarę normalnie i zaczynają biec w stronę głównej ulicy. Czyżby mieli plan? Kieruję wzrok na ekran pokazujący poczynania All Might'a. Mężczyzna biegnie w stronę bramy wyjściowej, gdy za jego plecami, z bocznej uliczki, wyskakuje Katsu. Zaskoczony nauczyciel odwraca się w jego stronę i tym samym nie widzi Izuku wybiegającego z drugiej uliczki. Katsu wysyła kilka wybuchów w stronę przeciwnika i daje znak dla Midoriyi. Dopiero teraz zauważam, że na przedramieniu ma założony granat ze stroju blondyna. Gdy zielonowłosy pociąga za spust, wytwarza się potężna eksplozja odrzucająca go na kilka metrów. Jak najszybciej zaczynają uciekać.
Gdy są już kilkadziesiąt metrów od bramy, pomiędzy nimi pojawia się bohater. Szybkimi ciosami rozwala granaty na ich przedramieniach i wyrzuca Bakugo w stronę wysokiego budynku. Ałć. Chłopak jednak z pomocą eksplozji odbija się i leci w stronę przeciwnika. Niestety Wszechmocny wymierza potężny cios i wbija przeciwników w ziemię. Zaczyna mi się kręcić w głowie, kiedy mężczyzna przytrzymuje Katsu butem. W tym czasie wyrzuca trzymanego Izuku i coś mówi. Spoglądam na blondyna w momencie, gdy wystrzela ogromną eksplozję. Muszę przytrzymać się blatu, żeby nie upaść. Co się ze mną dzieje? Kłęby kurzu zasłaniają cały widok. Następnie widać tylko lekki blask następnego wybuchu i lecącego w stronę wyjścia Midoriyę. Co tu się kurwa dzieje?! Nagle kurz się rozstępuje i widać All Might'a lecącego do Izuku. Zderzają się plecami i zielonowłosy uderza w autobus stojący kilka metrów dalej.
W tym czasie Katsu kieruje się w ich stronę, szykując następną eksplozję. O kurwa. Już dwa razy użył potężnych wybuchów. Zbyt potężnych. Gdy blondyn ląduje na ziemi, łapie się za lewe ramię. Znowu je przemęcza. Nie chcę patrzeć na jego cierpienie. Chociaż jesteśmy skłóceni, nie mogę tego znieść. Obraz rozmywa mi się przed oczami. Na monitorze widzę tylko eksplozje. Powoli odwracam się i chwiejnym krokiem idę do drzwi. Słysząc zgłuszony krzyk Uraraki, ostatnimi siłami odwracam się w ich stronę. I żałuję. Wszechmocny wbija Katsu w ziemię. Przed oczami widzę czarne mroczki, coraz mocniej kręci mi się w głowie. Przy samych drzwiach nie wytrzymuję. Łapię za klamkę i spowija mnie ciemność.
***
- Przykro mi... - mój cichy głos odbija się od ścian pomieszczenia.
Kilka minut temu w końcu się obudziłam. Po moim jakże dramatycznym zemdleniu, spałam przez trzy godziny. Recovery Girl stwierdziła, że to z przemęczenia. Nie chciałam nikomu mówić o moich problemach ze snem, więc gdy staruszka o to zapytała, powiedziałam, że czasami nie mogę zasnąć. Kobieta stwierdziła, że powinnam udać się do specjalisty, lecz i tak tego nie zrobię. Szybciej pomoże mi egzorcysta. Wracając, siedzę właśnie na skraju łóżka w pokoju pielęgniarki i rozmawiam z siedzącym na przeciw Kirim. Biedaczek nie zdał egzaminu i najpewniej nie jedzie na obóz.
- Trudno się mówi - odpowiada z lekkim uśmiechem. - Bardziej boję się o innych. Możesz coś im zrobić, a mnie nie będzie, żeby cię powstrzymać. - Posyła mi wymowne spojrzenie na co wywracam oczami.
- Postaram się być grzeczna... - obiecuję z niewinną miną. - No chyba, że ktoś mi ukradnie jedzenie. Wtedy nie ręczę za siebie.
Chłopak cicho się śmieje z mojej obietnicy i wciąga w moją stronę rękę.
- Nie masz ochoty już wracać? - pyta się, po czym dodaje z szerokim uśmiechem - Chyba że ci się tu spodobało, tyle tu spałaś.
Lekko uderzam czerwonowłosego w tył głowy i wstaję z łóżka, łapiąc jego rękę. Szybkim krokiem wychodzimy z terenu szkoły i kierujemy się do mojego domu. Po kilkunastu minutach śmiechu i wygłupów stoimy już na podjeździe.
- Wejdziesz? - pytam się Eijiro, jednak ten kręci głową. Odpowiada, że musi zająć się rodzeństwem i żegnam go uściskiem i całusem w policzek.
Idąc do drzwi widzę, jak zasłona w pokoju Katsu zostaje zasunięta szybkim ruchem.
~
- Niestety część z was nie zaliczyła egzaminów końcowych.
Następnego dnia, na godzinie wychowawczej, Aizawa porusza temat egzaminów.
- W związku z tym na obóz treningowy do lasu pojadą wszyscy! - Oo jea, kurwy! Cieszę się razem z innymi, ponieważ będę miała lepsze towarzystwo. - Niektórzy oblali praktyczny, ale wszyscy zaliczyli pisemny.
Nauczyciel zaczyna wymieniać osoby, które nie zdały i okazuje się, że Sero też jest w tej grupie. Czyli miałam rację. Gdybym tylko ja uciekła, to Jiro mogłaby nie z zdać, ponieważ nie przyczyniła się do wygranej.
- Podczas egzaminu zadbaliśmy o to, żeby zostawić jakąś drogę do zwycięstwa. - Tłumaczy mężczyzna. - Cały czas was obserwowaliśmy i kontrolowaliśmy sytuację. Inaczej egzamin zakończyłby się, zanim dobrze by się zaczął. Obóz ma przede wszystkim sprawić, że staniecie się silniejsi. Ci, którzy nie zdali, potrzebują go najbardziej.
- To już drugie takie kłamstwo! - Przewodniczący zrywa się z krzesła. - Jeśli dalej tak będzie, straci Pan nasze zaufanie!
- Robocie... Zawrzyj twarzostan i siedź na miejscu. - Mówię spokojnym głosem. - Głowa mi pęka, więc daj se siana i nie denerwuj mnie tym twoim głosem.
- Dziękuję Aisaka. - Wychowawca zwraca się w moją stronę i kiwa głową. - Ale wezmę to pod uwagę. Iida. Ale nie wszystko było kłamstwem. Nie wszyscy zdali. Te osoby będą uczęszczały na dodatkowe lekcje w czasie obozu. Szczerze mówiąc, będzie wam ciężej, niż gdybyście mieli zostać w szkole.
~
W szatni kilka osób z klasy wpada na pomysł, żeby razem się wybrać na zakupy. Szczerze? Nie jestem chętna, ale Kirishima w końcu mnie przekonuje. To nie tak, że powiedział, że zabierze mnie na jedzonko. To wcale nie tak.
Następnego dnia zbieramy się przy centrum handlowym i razem wchodzimy do środka. Wybrali oczywiście największe centrum w mieście, no jakżeby nie inaczej. Chcąc jak najszybciej się najeść, ciągnę Kirishimę do Maca. Na moje szczęście jest on na drugim piętrze i nie musimy długo cisnąć się w szklanej windzie. Kurwa, dziękuję! Nie dość, że było w niej pełno ludzi to jeszcze jakiś typek ubrany na czarno cały czas się na mnie gapił. Niestety nie mogłam zobaczyć jego mordy, bo zasłaniał ją kaptur.
Ostatnio chyba za dużo przeklinam...
Zamawiamy posiłek i po kilkunastu minutach kierujemy się do wolnego stolika. To znaczy, ja siadam. Czerwonowłosy oznajmił, że musi do toalety i szybkim krokiem skierował się do pomieszania z napisem "WC". Cały Kiriś... No trudno, to jemu wystygnie żarcie. Zabieram się za pałaszowanie burgera, gdy czuję na sobie czyjś wzrok. Podnoszę głowę, rozglądając się wokoło i widzę gościa z windy idącego w moją stronę. Czyli to jednak pedofil...
Facet wolnym krokiem zbliża się do mojego stolika i w końcu zajmuje miejsce Kirishimy. Spod jego kaptura wysuwa się kosmyk jasnoniebieskich włosów.
O kurwa.
Moje ciało momentalnie się spina na Jego widok. Frytka, którą jeszcze przed chwilą trzymałam w dłoni spada na blat stołu. Cała drżąc, patrzę na jego twarz i robi mi się niedobrze. Nie mogę patrzeć na jego twarz z tym przerażającym uśmiechem.
- Spotykamy się ponownie, Siostrzyczko.
Zamknij się. Dlaczego jego widok wywołuje aż taki strach? Muszę się w końcu wziąć w garść i mu się postawić. Tylko, kurwa, czemu nie dam rady?! Just do it, Mei. Just do it... No chyba jednak nie.
- Czego ty chcesz? - Mówię cichym, roztrzęsionym głosem. - Kirishima zaraz tu wróci i spuści ci wpierdol.
Taa, patrz, bo go to wystraszy. Ucieknie do mamusi z płaczem. Chłopak zbywa moją próbę buntu szerszym uśmiechem.
- Ja tylko chcę pogadać z moją siostrą. - odpowiada na zadane pytanie, po czym dodaje lekceważącym tonem. - A on nie wróci raczej prędko.
Co kuźwa?! Co on mu zrobił?! Mój strach i nienawiść do tego człowieka wzrastają w tym momencie podwójnie.
- To jak ci idzie w szkole? - podnoszę opuszczoną głowę i gapię się na niego jak na debila. Przed chwilą oznajmia mi, że prawdopodobnie zrobił coś dla mojego przyjaciela, a teraz wyskakuje z pytaniem o szkołę? Chyba nigdy nie zrozumiem ludzi jego pokroju. - Doszły mnie słuchy, że jedziecie na obóz treningowy.
- Skąd ty to, kurwa, wiesz?! - Nie panuję nad sobą i nawet nie wiem, po co zadaję to pytanie. Nagle stałam się jakaś odważna i wydaję się z nim w pierdoloną dyskusję. Nie poznaję cię, Mei.
- Powiedzmy, że mam swoje źródła. A jak się miewa twój chłopak? Katsuki Bakugo, tak?
- Po pierwsze, on nie jest moim chłopakiem. - zaczynam zirytowanym tonem. - Po drugie, nie interesuje mnie on. A po trzecie, zostaw moje frytki!
Przy ostatnim zdaniu podnoszę głos i chcę uderzyć chłopaka w rękę, w której trzyma frytkę zabraną z opakowania przede mną. Moje żarcie jest święte. Nikt poza mną nie może go dotykać. NIKT. Nie obchodzi mnie, że on może być jakimś psychopatą. Nie ma prawa zabierać jedzenia.
Moja reakcja dziwi niebieskowłosego, lecz chwilę później łapie moją dłoń i zdenerwowany patrzy mi się w oczy. Jego ręką, która coraz mocnej ściska mój nadgarstek, jest cholernie zimna. Czuję narastający we mnie strach. Chyba trochę przesadziłam.
- Radziłbym trochę ciszej. - Dalej mnie trzymając rozgląda się wokół, zapewne sprawdzając, czy nikt nie zwrócił na nas uwagi. I choć jest wkurzony jego głos wydaje się być spokojny. Upewniając się dwa razy, w końcu wypuszcza moją dłoń. Następnie wstaje biorąc opakowanie z frytkami i puszcza mi oczko, odchodząc od stolika. Jednak po chwili staje i odwraca się w moją stronę. - A, uważaj na swoich przyjaciół.
- Jak coś im zrobisz, przyjdę do ciebie i zeżrę ci całe jedzenie! Nawet lodówki nie zostawię! A, i wisisz mi duże frytki! - nie mogąc się powstrzymać krzyczę do chłopaka, na co, nie odwracając się, pokazuje uniesiony kciuk i lekko przyśpiesza.
W ilu procentach jestem popierdolona?
~
Gdy po kilku minutach do stolika wraca zdenerwowany Kirishima. W czasie, gdy na niego czekałam, z nerwów zjadłam wszystko. Nawet jego porcję, więc teraz zbieramy się i idziemy do wyjścia.
- Gdzie ty byłeś?! - Od razu naskakuję na czerwonowłosego. - Zaczynałam się martwić! Nic ci nie jest?
Lekko speszony chłopak drapie się po karku i próbuje się wytłumaczyć.
- Powiedzmy, że miałem małe problemy w łazience. - Takiej odpowiedzi się nie spodziewałam.
- Okey, nie pytam o szczegóły. - Mówię lekko przyspieszając, jednak chłopak szybko się ze mną zrównuje i szybko tłumaczy.
- Czekaj! Z drzwiami miałem problemy! Z drzwiami! Coś się stało z klamką!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top