- 𝟡 -
Pov. Felix
Poprawiłem torbę na ramieniu, próbując uspokoić samego siebie. Byłem jednocześnie zestresowany i podekscytowany przed spotkaniem Z Changbinem. Umówiliśmy się na dzisiaj, aby pomógł mi z geografią, więc czekałem na niego przed wejściem do szkolnej biblioteki. Miałem nadzieję, że starszy mnie nie wystawi i faktycznie przyjdzie.
Nie znałem go do końca, ale skoro był przyjacielem Minho to nie mógł być aż taki zły, prawda? Dodatkowo okazało się ostatnio, że obaj interesujemy się grami, więc byliśmy w stanie złapać wspólny język. Niestety wtedy naszą pogawędkę przerwał Jisung, który spanikował i wytargał mnie z tej stołówki z taką siłą, że myślałem, że odleci mi ręka.
Niby wiewiórka, ale ewidentnie zmutowana, bo takie urocze stworzenia nie są aż tak silne, jak ten narwany chłopak. Mimo wszystko polubiłem go i świetnie nam się rozmawiało, więc śmiało mogłem go już nazywać swoim przyjacielem. Czy najlepszym to czas pokaże.
Westchnąłem pod nosem i sprawdziłem godzinę, gdy poczułem na swoim ramieniu rękę. Wystraszony podskoczyłem z piskiem i zakryłem się dłońmi w geście obronnym. Nie spodziewałem się tego.
— Spokojnie, to tylko ja. — śmiech Changbina sprawił, że zrobiło się wstyd i od razu normalnie stanąłem.
Nie ma to jak się wygłupić już na samym początku. Typowy ja.
— Wystraszyłeś mnie hyung. — burknąłem urażony pod nosem, patrząc na niego z wyrzutem w oczach.
— No przepraszam, chodźmy już. — zaśmiał się, po czym weszliśmy do sporej biblioteki, by znaleźć sobie miejsce gdzieś w głębi pomieszczenia i tam rozłożyć się z książkami. — Więc który dział dzisiaj ci tłumaczyć? — oparł policzek na ręce, a ja wbiłem wzrok w swój podręcznik.
Jakoś nie miałem odwagi spojrzeć mu w oczy, dlatego niezbyt często zerkałem na niego. Starszy onieśmielał mnie, mimo że wydawał się sympatyczny.
— Więc... Mamy powtórzenia i nigdy nie opanowałem obliczania czasu słonecznego i strefowego. Może najpierw nauczysz mnie tego? — wydukałem zażenowany, że tak prostej rzeczy nie potrafiłem liczyć, ale niestety taka była rzeczywistość.
— Nie ma sprawy i nie przejmuj się, znam sporo osób nawet w mojej klasie, które mają z tym problem. — pocieszył mnie chłopak, na co mimowolnie uśmiechnąłem się.
Pochyliliśmy się bardziej nad stołem, a starszy zaczął mi powoli pokazywać i tłumaczyć, jak powinienem wykonywać odpowiednie działania, co ja obserwowałem z fascynacją. Minho nie kłamał, że był świetnym nauczycielem, ponieważ wszystko zrozumiałem za góra drugim razem. Byłem zszokowany.
— Naprawdę jesteś dobrym nauczycielem! — zawołałem cicho, patrząc na zmianę na kartkę i na chłopaka.
— Przesadzasz. — zaśmiał się, a ja poczułem ciepło na policzkach i ponownie odwróciłem wzrok. — Zrób kilka zadań, zobaczymy czy faktycznie dobrze ci wytłumaczyłem. — chłopak podsunął mi kartkę, a ja zacząłem rozwiązywać kolejne podpunkty, zerkając na niego czasami.
Nie spodziewałem się, że zrobię wszystko dobrze, ale starałem się nie zawieść starszego, który uważnie mnie obserwował. Wolałem nie mówić mu, że troszkę mnie to rozpraszało, więc kontynuowałem obliczenia z rumieńcami. Cholera, czemu tak bardzo mnie onieśmielał?
Zmarszczyłem lekko nos, skrobiąc długopisem po kartce i czasami korzystając z kalkulatora. Gdy tak mi wytłumaczył na czym to polegało, nagle wydawało mi się to proste. Co prawda nie było idealnie, ale dużo lepiej.
— No i świetnie, zrobiłeś parę błędów, ale widzę, że rozumiesz o co chodzi. — pierwszy raz zobaczyłem jego szeroki uśmiech, na co na chwilę zamarłem. — Wszystko w porządku? — chłopak niepewnie odłożył kartkę, by uważnie mnie obserwować.
— Tak... Tak, po prostu nie spodziewałem się, że tak dobrze mi pójdzie. — mruknąłem zawstydzony, wbijając spojrzenie w blat stołu.
— Poćwiczymy to jeszcze i przerobimy jeszcze jakiś temat, co ty na to? — zaproponował, na co od razu przystałem, uśmiechając się lekko.
— Dobrze hyung. Dziękuję, że mi w ogóle pomagasz z tym. - skinąłem głową z wdzięcznością, by skupić się na nauce, która akurat dzisiaj wydawała się być wyjątkowo łatwa i przyjemna.
Chłopak tak dobrze mi wszystko tłumaczył, że byłem gotów iść głosować, by był prezydentem. Zadowolony, że wszystko zrozumiałem uśmiechnąłem się szeroko i potargałem sobie włosy po skończeniu wszystkich zadań. Myślałem, że będzie o wiele gorzej.
— Szybko się uczysz, jestem pod wrażeniem. — mruknął z uznaniem.
Szczerze powiedziawszy nie wydawał się być typem osoby, która często chwaliła innych, a jednak tego dnia zrobił to tyle razy, że byłem tak dumny z siebie, że miałem ochotę aż za klaskać. Poza tym nie mogłem pozbyć się tych głupich rumieńców.
— Nie wiem jak ci się odwdzięczę, hyung! Chyba dzięki tobie moje oceny właśnie zostały uratowane. — zaśmiałem się głośno, podnosząc na niego niepewnie wzrok.
— A ja wiem, zagramy razem w Lola. — rzucił z błyskiem w oku, a ja prawie się zachłysnąłem z wrażenia.
Seo Changbin wyjdź za mnie.
— Masz to jak w banku. — odparłem wesoło, wyciągając do niego dłoń.
— No i gitarka. — gdy uścisnął moją rękę, przez moje ciało przeszedł przyjemny, elektryzujący dreszcz.
Cieszyłem się, że poznałem kogoś, kto kochał grać w gry tak bardzo, jak ja. Wreszcie nie będę musiał grać z jakimiś randomami tylko i będę kogoś naprawdę znał, ha! Na Jisunga nie było co liczyć, bo on całymi dniami oglądał anime, wydzierając się.
— Masz czas dzisiaj? — zerknąłem zdziwiony na chłopaka i niepewnie pokiwałem głową, nie wiedząc o co może mu chodzić. — To dzisiaj tworzymy własny serwer i pykamy w Minecrafta, co ty na to? — uśmiechnął się, a ja stwierdziłem, że dla tego uśmiechu chyba byłbym w stanie zabić.
— Jasne! Nie mogę się doczekać! — odparłem wesoło, by zebrać książki oraz zeszyty do torby.
— Idziesz już? — zatrzymał mnie zdziwiony i jednocześnie zawiedziony głos chłopaka.
— Niestety, mam dzisiaj chór z Sungiem i Minho hyungiem, więc muszę się pospieszyć. — westchnąłem ciężko, opuszczając wzrok. — Ale jeszcze dzisiaj się spiszemy odnośnie grania, więc do później hyung! — uśmiechnąłem się smutno, gdy ten wstał.
-— Jasne, do napisania młody. — spojrzał mi w oczy, przez co moje kolana zmiękły.
Słodki Jezu, on miał tak piękne oczy.
Bałem się, że jeszcze chwila i całkowicie zaleję się rumieńcem, którego nie będę w stanie już ukryć, dlatego szybko opuściłem pomieszczenie. Nie wiedziałem czemu aż tak bardzo się zawstydziłem, ale czułem, że moje serce biło szybciej niż powinno, a moje ciało lekko drżało. Zwłaszcza dłonie, które teraz zaczęły się pocić.
— Co jest... — mruknąłem pod nosem, opierając się o ścianę i biorąc głębokie wdechy, by choć trochę się uspokoić. Nie mogłem pójść tam w takim stanie.
Uderzyłem się parę razy w policzki, żeby się ogarnąć i ruszyłem pod salę, gdzie dostrzegłem wszystkich członków chóru. Najbardziej jednak zainteresowała mnie dwójka stojąca parę kroków dalej niż reszta. Rozmawiali o czymś i śmiali się cicho.
— Hejka hyung. — przywitałem się ze starszym chłopakiem i oparłem się o ramię przyjaciela, który wpatrywał się w niego, jak w obrazek.
— Co ty taki zarumieniony? Stało się coś? — zaśmiał się Han, a ja walnąłem go w tył głowy.
— Po prostu biegłem i dlatego tak wyglądam. — mruknąłem pod nosem.
— Czyżby? Nie wyglądasz, jakbyś biegł. Nawet nie masz przyspieszonego oddechu, kłamco! — zawołał oburzony Jisung.
— Sungie odpuść mu. — do akcji wkroczył rozbawiony Minho, który położył dłoń na głowie mojego przyjaciela, co sprawiło, że teraz i on miał zaróżowione policzki.
— I kto tu teraz jest zarumieniony? — prychnąłem złośliwie za co prawie oberwałem jego plecakiem.
— Nie bijcie się, tylko chodźcie do sali. — nagle odezwał się opiekun chóru, a my ze śmiechem ruszyliśmy do środka na próbę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top