- 𝟞𝟟 -
Z uśmiechem spojrzałem na Jisunga, gdy wreszcie dołączył do nas po lekcjach. Mieliśmy we czwórkę iść spotkać się z Chanem oraz jego kolegą, którzy chcieli nas przesłuchać zanim podejmą decyzję. Dowiedzieliśmy się o tym dopiero tego ranka, ale chyba żaden z nas nie miał nic przeciwko.
To było zrozumiałe, że chcieli upewnić się i sprawdzić czy nadajemy się w ogóle do tego zespołu, dlatego teraz razem z dopingującym nas Changbinem szliśmy do sali, gdzie zazwyczaj spotykał się chór. To było miejsce, gdzie można było znaleźć większość instrumentów, w tym gitary, na których mieliśmy grać.
Weszliśmy do sali, a tam zastaliśmy blondwłosego drugoklasistę, Jeongina i ciemnowłosego chłopaka, który uśmiechnął się do nas miło. Nie wierzyłem, że to naprawdę on. Nigdy nie powiedziałbym, że byłby zainteresowany muzyką na tyle, by być w zespole.
- Cześć wam, to jest Seungmin, chodzi razem do klasy z Minho i gra na keyboardzie. - Chan przedstawił im przewodniczącego mojej klasy. - To jest Lee Felix, on i Minho mają grać na gitarach, a to Han Jisung, nasz przyszły wokalista. - wyszczerzył się radośnie, a my przywitaliśmy się, choć ja nie ukrywałem rozbawienia.
- Więc teraz sprawdzimy wasze umiejętności! - klasnął w dłonie Seungmin, a Bang Chan podał nam gitary, które stały już przygotowane i czekały na nas.
Nie miałem z tym żadnego problemu, więc po prostu chwyciłem za instrument i spojrzałem pytająco na Felka, który zrobił to co ja. Nie wiedzieliśmy czego się spodziewać, ale po chwili przed nami leżały kartki z nutami, a Jisung dostał tekst.
- Któż by się spodziewał, że będzie to piosenka Day6. - uśmiechnąłem się w kierunku Seungmina, który speszył się mocno.
- Nie marudź. - fuknął, ale i tak widziałem jego rozbawienie, więc zaśmiałem się wesoło.
- Dacie radę to zagrać? - dopytał się Chan, na co zgodnie pokiwaliśmy głowami, siadając na ławkach, by było nam wygodniej, a blondyn usiadł przy perkusji.
Sam pokazałem Jisungowi, by zajął miejsce obok mnie. Widziałem, że się stresował, więc chciałem być blisko niego, mimo że było to dla mnie niewygodne. Samo stykanie się udami nie było problemem, jednak to, że ocieraliśmy się o siebie ramionami odrobinę krępowało moje ruchy. Mimo wszystko, nie miałem zamiaru się odsuwać. Wiedziałem, że moja bliskość pomoże mu się zrelaksować, więc postanowiłem przecierpieć.
- Raz, dwa, raz, dwa, trzy. - zastukał Chan w pałeczki, a my zaczęliśmy grać melodię Love me or Leave me dla Jisunga, którego nieśmiały głos rozniósł się po sali.
Początkowo widać było, że nie do końca się zgrywaliśmy i byliśmy speszeni, jednak po pierwszym refrenie każdy wyluzował i po prostu dobrze się bawiliśmy. Nie potrzebowaliśmy nawet za bardzo patrzeć na nuty, bo same wchodziły w głowę i kodowały się, gdy my z uśmiechami graliśmy.
Byliśmy tak pochłonięci muzyką, że nie zauważyliśmy Changbina, który z szerokim uśmiechem nagrywał nas z kąta sali, by potem wrzucić filmik do internetu. Każdy był pochłonięty piosenką i nawet czasem sami dołączaliśmy się do Jisunga, który wyraźnie rozluźnił się, czerpiąc samą przyjemność ze śpiewu.
Trzeba było przyznać, że ta czwórka naprawdę genialnie sobie radziła i aż sam uśmiech cisnął mi się na usta, gdy obserwowałem ich kątem oka. Chan był genialnym perkusistą, Seungmin świetnie grał na keyboardzie, Felix niesamowicie dobrze radził sobie z gitarą, a Jisung... Jisung oszałamiał każdego swoim anielskim głosem, jak zwykle.
Tak bardzo nam się spodobało, że nie chcieliśmy kończyć i wyszukaliśmy nuty do innych piosenek, by jeszcze trochę pograć razem. Nie sądziłem, że tak to się skończy, ale chyba można było z tego wywnioskować, że zostaliśmy zespołem.
- Więc chcecie do nas dołączyć? - wyszczerzył się radośnie blondyn, a ja zerknąłem na swoich towarzyszy.
- Tak! - odpowiedzieliśmy zgodnie i wybuchnęliśmy śmiechem.
- Więc trzeba będzie ogarnąć jakieś piosenki. Umie ktoś pisać? Sam sobie nie poradzę ze wszystkim. - westchnął łagodnie.
- Ja umiem. - powiedziałem bez wahania.
- Ja też. - zamruczał nieśmiało Han, a ja zdziwiony spojrzałem na niego.
- Ja nie umiem, ale i tak mogę pomagać. - zawołał Felix i Seungmin pokiwał głową.
- O to świetnie! Może każdy niech spróbuje coś napisać i skonfrontujemy to ze sobą? Nie zapomnijcie o nutach. - zwrócił się do mnie i Hana.
- Jasna sprawa. - w ten sposób rozstaliśmy się. - Nie mówiłeś, że piszesz piosenki. - mruknąłem do mojego chłopaka, idąc obok.
- Mi też nie. - poskarżył się Felix.
- Wstydziłem się. - zaśmiał się lekko. - Ale mogę wam pokazać przy najbliższej okazji. - uśmiechnął się nieśmiało, a my od razu się zgodziliśmy.
- Robicie furorę w internecie i na stronie szkoły. - nagle odezwał się Changbin, przez co zmieszaliśmy się.
- Jak to? - uniosłem brew, nie rozumiejąc.
- Wstawiłem filmik z waszej próby i ludzie są zachwyceni. - wyszczerzył się.
- Changbin! -ryknęliśmy jednocześnie, a ja zacząłem go gonić, by dokonać mordu.
- Felix ratuj mnie! - zawołał, uciekając.
- Dorwij go hyung! - odkrzyknął rudowłosy, by ze śmiechem nam się przyglądać z Sungiem, który rozbawiony kręcił głową.
Mimo wszystko, wszyscy byliśmy w dobrych humorach, a ja szczególnie, bo mogło być naprawdę ciekawie. Stworzymy zespół jak w tych wszystkich filmach i później będziemy sławni na całym świecie, ha!
- Idziemy na pizze? - zaproponowałem, gdy zmęczyłem się gonitwą za Seo.
- Pewnie, Changbin płaci. - wyszczerzył się Felix, na co wspomniany chłopak się oburzył, ale o dziwo nie protestował. - To za ten filmik złotko. - zacmokał złośliwie.
Objąłem Sunga w pasie i przyciągnąłem go bliżej, by ze śmiechem ruszyć do najbliżej pizzerii. Czułem, że to najlepszy okres w moim życiu, wreszcie miałem to, czego tak chciałem. Miałem osobę, którą kocham, przyjaciół, mogłem zajmować się poważniej muzyką i powiedziałem z mamą papa tacie.
- Uwielbiam twój uśmiech. - szepnął nagle młodszy, a ja zdziwiony spojrzałem na niego. - Jest najpiękniejszy na świecie. - dodał z lekkimi rumieńcami, co roztopiło moje serce.
- A ja kocham twój. - odszepnąłem, by zrobić z nim noski-noski.
- Bo się popłaczę. - zaczął marudzić Bin.
- Felek weź ogarnij swojego chłopa, bo zaraz będzie wąchał kwiatki od spodu. - spojrzałem na Lixa, który rozbawiony zarzucił rękę na ramiona swojego chłopaka i pociągnął go, by zostawił nas.
- I ty przeciwko mnie? - zawołał ciemnowłosy.
- Zamknij się i daj im żyć! - odkrzyknął, uderzając go w tył głowy.
- Wy mi jakoś nie dajecie. - oburzył się, przy czym wyrzucił ręce w powietrze.
- Mogę dopiero zacząć nie dawać Ci żyć! - ryknął nagle młodszy Lee, a my patrzyliśmy na ich plecy, śmiejąc się, gdy oni wydzierali się na całe miasto.
Wstyd gdziekolwiek z nimi wychodzić.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top