- 𝟙𝟜 -
Pov. Jisung
Nie pamiętałem momentu, w którym moje powieki opadły, a ja zasnąłem, jak dziecko. Fakt, że spałem ledwo pięć godzin w nocy wydawał mi się niezbyt przekonywującym powodem, ale przy starszym poczułem się tak swobodnie i bezpiecznie, że nie miałem na to wpływu.
Może nie stykaliśmy się ciałami, bo między nami była przerwa, ale doskonale czułem bijące od niego ciepło, przez co zrobiłem się senny. Sama jego obecność mnie uspokoiła. Wiedziałem, że przy nim nic mi nie grozi.
Miałem wrażenie, że zaczynam wariować na punkcie Minho, bo przy nim moje serce uderzało szybciej niż powinno, a ja tęskniłem za nim, nawet jeśli widzieliśmy się kwadrans wcześniej. Nie mogłem przestać o nim myśleć, a gdy już go widziałem to się zawstydzałem i nie wiedziałem co powiedzieć. Nigdy nie czułem czegoś takiego.
Powinienem sobie odpuścić, ponieważ wolał dziewczyny, ale jak miałem to zrobić, gdy zachowywał się wobec mnie w taki, a nie inny sposób? Uroczo mnie nazywał, kierował w moją stronę czułe gesty i nawet był gotowy przyjść do mnie o każdej porze. Poza w kawiarni nieświadomie dał mi nadzieję, mówiąc, że nie jest wykluczone, że mógłby być z chłopakiem.
Gdy zobaczyłem go pierwszego dnia w szkole, zmiękły mi kolana i momentalnie zaschło mi w gardle. Chciałem do niego podejść i zagadać, ale nie wiedziałem jak to zrobić, więc wpadłem na pomysł, by udawać, że nie wiem gdzie jest sala, mimo że doskonale znałem drogę. I co? Udało mi się. Później powtórzyłem to i dzięki temu starszy był blisko mnie, po tym jak spędziliśmy razem popołudnie i wieczór.
W nocy czułem, że otula mnie przyjemne ciepło, więc przybliżyłem się w kierunku jego źródła, chcąc się nim nacieszyć. Możliwe, że była to tylko kołdra, ale wolałem sobie wyobrażać, że to Minho mnie tulił do siebie. Chciałbym, aby choć w jakiejś części odwzajemniał moje zauroczenie, nie musiałbym wtedy męczyć biednego Felka, który wysłuchiwał moich narzekań dzień w dzień.
Gdy rano otworzyłem oczy nie bardzo rozumiałem, co widzę. Wpatrywałem się tępo w unoszącą się i opadającą klatkę piersiową, próbując poskładać sobie wszystko w głowie. Nagle doznałem olśnienia, przez co moje policzki pokrył rumieniec. Dopiero teraz poczułem obejmujące mnie ramiona oraz ciepły oddech, który lekko poruszał moją grzywką.
Czy ja spałem wtulony w Minho?
Uniosłem powoli głowę, żeby spojrzeć na spokojną twarz starszego, który był jeszcze głęboko pogrążony we śnie. Miałem wrażenie, że dalej śpię albo znalazłem się w raju, bo mogłem bezkarnie tulić się do niego, z czego chętnie skorzystałem, wpychając buzię w jego szyję.
Najwyżej będę udawał, że śpię i wtedy może mi się nie oberwie.
Chciałbym się budzić w ten sposób codziennie, niczego więcej nie potrzebowałem do pełni szczęścia. Zacisnąłem lekko palce na jego bluzie i odpoczywałem, próbując opanować szybkie bicie serca i rumieńce. W końcu to był mój Minho hyung, nie musiałem się wstydzić.
Tak, Minho, w którym byłem zauroczony i aktualnie leżałem wtulony w niego. Naprawdę nie było powodów do rumienienia się. Koń by się uśmiał.
- Wyspany? - nagle tuż przy swoim uchu usłyszałem szept, przez który lekko zadrżałem.
- Mhm... Przepraszam, że tak się przykleiłem. - mruknąłem zażenowany, chcąc się odsunąć, ale jego ramiona mi nie pozwoliły na to.
- Jeszcze pięć minut. - ziewnął, a ja drgnąłem zdziwiony i mocniej się zarumieniłem.
Mimo wszystko próbowałem się rozluźnić, bardziej chowając się w jego ramionach. Czułem się w nich wyjątkowo dobrze, dlatego wcale nie chciałem ich opuszczać. Odpowiadało mi to.
- A tobie jak się spało? - wymamrotałem zawstydzony, bo cisza krępowała mnie jeszcze bardziej.
- Wyjątkowo dobrze. - zaśmiał się cicho, przez co przechodziłem kolejny zawał.
Cały czas czułem jego ciepły oddech na twarzy i nawet mogłem wyczuć bicie serca starszego, które również przyspieszyło tak, jak moje. Czyżby on też się wstydził? Dlaczego tak szybko biło mu serduszko, skoro wolał dziewczyny?
- Jesteś głodny? - pierwszy raz się zająknąłem, przez co miałem ochotę zapaść się pod ziemię.
- W sumie zjadłbym coś... Ej, Sungie czy zaraz nie mają wrócić twoi rodzice? Jest prawie dziesiąta. - mruknął, a ja aż zamarłem.
Znaczy mi by to nie przeszkadzało, ale bałem się, że będzie czuł się niekomfortowo. Poza tym wiedziałem, że później zostanę zalany falą pytań z ich strony. Zawsze tak było.
- Tak... Jak chcesz to możesz wrócić do siebie. Może ci być niezręcznie. - szepnąłem smutno, bawiąc się sznureczkami z jego bluzy.
Wcale nie chciałem, żeby mnie zostawiał. Najlepiej byłoby, gdyby wokół nie opuszczał mojego domu. Tak dobrze mi się do niego tuliło, mógłby zostać moją żywą maskotką. Na pewno spałoby mi się lepiej, gdyby był obok co noc.
- Nie, nie będzie mi niezręcznie. Chodź, przydałoby się coś zjeść. - zaśmiał się i wstał, dosłownie biorąc mnie na ręce.
- Co ty robisz hyung!? - zawołałem zawstydzony, a moje ręce od razu znalazły się na jego szyi.
- Czy ja wiem? Mam zamiar zanieść cię do kuchni. - wzruszył ramionami, po czym zrobił tak, jak powiedział.
- Oszalałeś. - westchnąłem z niedowierzaniem, ale nie protestowałem i dałem mu ponieść się aż do kuchni, gdzie wreszcie odstawił mnie na ziemię. - Co masz ochotę zjeść? - uśmiechnąłem się.
- Może zrobimy naleśniki? - przechylił głowę w bok, a ja od razu zacząłem wyciągać potrzebne produkty, z których Minho zaczął robić ciasto.
Nie spodziewałem się, że mi pomoże, ale jak się okazało miło mnie zaskoczył. Do tej pory gotowałem sam, więc to była ciekawa odmiana. Niby to zwykłe naleśniki, ale podczas robienia ich prawie popłakałem się ze śmiechu przez hyunga.
Ostatecznie skończyliśmy cali brudni, jedząc śniadanie przy wyspie kuchennej i rozmawiając o filmach, które moglibyśmy wspólnie jeszcze obejrzeć. Naprawdę czułem się idealnie po tym jak całą noc spałem w niego wtulony, a później zrobiliśmy razem te naleśniki. Chciałbym, aby każdy poranek tak wyglądał, choć nie pogardziłbym większą dawką czułości.
Nagle chłopak sięgnął po chusteczkę i sporo się przybliżył, żeby ze skupieniem zacząć ocierać kącik moich ust, akurat w momencie, gdy do kuchni weszła moja mama. Już przeczuwałem wybuch armagedonu.
- O mój Boże, przepraszam! Przeszkodziłam wam w czymś? Boże, ale mam wyczucie! Jisungie co to za przystojny chłopak? Czemu nic o was nie wiedziałam? Jak długo jesteście razem? Jestem mamą Jisunga, jak masz na imię? - z zażenowania schowałem twarz w dłoniach, zastanawiając się dlaczego ja.
- Nie jesteśmy parą proszę pani. Jestem Lee Minho, Sungie to mój przyjaciel i nie przerwała nam pani w niczym, po prostu ubrudził się. usłyszałem pogodny głos hyunga, ale jego słowa troszkę mnie zabolały. Chociaż czego mogłem się spodziewać?
- Oh rozumiem, w każdym razie miło cię poznać! Skarbie rozpakuj zakupy, my idziemy troszkę odespać, dobrze? - pokiwałem głową na słowa mamy, czując, jak daje mi buziaka w czubek głowy i chwilę potem byliśmy sami.
Dobrze, że przynajmniej tata od razu poszedł do sypialni, bo bym umarł na miejscu z zażenowania.
- Masz sympatyczną mamę. - zerknąłem na uśmiechniętego chłopaka i uniosłem brew, mimo wszystko rozbawiony.
- Przepraszam za nią, poniosło ją. Odkąd powiedziałem im o swojej orientacji za każdym razem jest to samo, gdy przyprowadzę jakiegoś chłopaka do domu. - posłałem mu przepraszający uśmiech.
- Nie przejmuj się, to było urocze. A teraz dokończmy śniadanie, pomogę ci z tymi zakupami i chyba będę wracał do siebie. - posmutniałem lekko na jego ostatnie słowa, ale pokiwałem głową. - Nie smuć się, będziemy ze sobą pisać przecież! - dodał po chwili, próbując mnie pocieszyć.
- Dziękuję hyung. Za to, co dla mnie robisz i w ogóle za to, że jesteś. - spojrzałem mu nieśmiało w oczy i zaraz poczułem, jak mnie tuli, na co rozpłynąłem się.
- Dla ciebie wszystko mały. - szepnął mi do ucha, a ja w tym momencie byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top